Dziewczyna w stroju penisa i łapanie za piersi na Politechnice Gdańskiej. Rektor: "to się nie powtórzy"

Marcin Długosz
- Pokaż cycki, pokaż dupę – krzyczą młodzi mężczyźni podczas występów. Gry i zabawy? Owszem, konkursy: na zdjęcie biustonosza, odgadnięcie rozmiaru biustu „na podstawie łapania za piersi”, najlepszy udawany orgazm podczas udawanego stosunku oralnego. To Wieczór Dżentelmena na Politechnice Gdańskiej oczami jednej ze studentek.
Władze Politechniki Gdańskiej odcinają się od wydarzeń na Wieczorach Dżentelmena i mają nadzieję, że te imprezy nie będą się już odbywać. Fot. 123rf.com
Wieczór Dżentelmena to tradycyjna impreza, jaką studentki z PG organizują jako rewanż za imprezę z okazji Dnia Kobiet. I wygląda na to, że ani z Dniem Kobiet, ani z dżentelmeństwem nie ma to nic wspólnego.

– Dziewczyny z ZIE mają fajne balony. Wpadajcie sprawdzić, może będziecie mieli szansę ich dotknąć – tak zachęcali w ubiegłym tygodniu organizatorzy Wieczoru. Przebieg samej imprezy zrelacjonowała zaś trójmiejskiemu dodatkowi do „Gazety Wyborczej” jedna ze studentek Politechniki, która miała okazję przyglądać się „celebracji”.

Wieczór Dżentelmena na Politechnice Gdańskiej
„To jest klub go-go dla studentów prowadzony przez studentki w Akademickim Klubie PG Kwadratowa” – pisze oburzona studentka. „Na tym wydarzeniu dziewczyny robią występy. Zasada jest jedna: im bardziej erotyczny, tym lepiej. (…) SSPG wydaje pieniądze na bieliznę, erotyczne stroje, gadżety z sexshopu. Była nawet dziewczyna, która biegała po scenie w stroju penisa” – relacjonuje.


„Wydarzenie jest biletowane i SSPG bierze za to pieniądze. Występy były filmowane i fotografowane, ale fotorelacji nie ma nigdy na stronie SSPG” – podsumowuje. Uczestniczki mają dodawać sobie kurażu alkoholem i nadzieją na to, że będą „bardziej lubiane”. Na imprezach robione są zdjęcia, ale zwykle pozostają w posiadaniu ścisłego grona organizatorów.

Rektor nie znajduje usprawiedliwienia
– Osobiście nie znajduję usprawiedliwienia dla organizatorów takich „wydarzeń”. Jestem przekonany, że taka impreza się nie powtórzy – komentuje dla „GW” prof. Jacek Namieśnik, rektor PG. Uczelnia zaprzecza, by z jej środków kupowano erotyczne gadżety, a kryterium „imprezy kabaretowej” miał być erotyzm. „Zdarzały się odważniejsze występy, jednak organizatorzy dbali, aby mieściły się w granicach dobrego smaku” – piszą w oświadczeniu przedstawiciele PG.