Relikt PRL kontratakuje zza grobu. Poważny problem dla rzeszy Polaków
W cieniu politycznych walk o wysokość bonifikaty za przejęcie mieszkania na własność, toczy się bój stu tysięcy ludzi, których lokale ktoś kiedyś postawił na cudzym gruncie. Chodzi o spółdzielnie mieszkaniowe, które za czasów PRL niezbyt przejmowały się prawami własności i budowały bloki gdzie popadnie.
W latach 70. nastąpił w Polsce rozkwit budownictwa spółdzielczego. Problem polega na tym, że władze miast i gmin niezbyt mocno przejmowały się prawami własności. A może zbyt pochopnie uznawały kwestie powojennych wywłaszczeń za ostateczne – pisze portal Money.pl.
Trudno kupić, trudno sprzedać
Rodzi to spore kłopoty dla osób, które dziś chciałyby przekształcić prawo do swojego lokalu z użytkowania wieczystego w pełną własność.
Mogą jedynie chcieć, bo sądy w Polsce nie pozwalają na założenie ksiąg wieczystych do takich lokali. Z jednej strony nie można ich więc mieć na własność, z drugiej zaś – trudno sprzedać bez możliwości dokonania odpowiedniego wpisu w księgach.
Na razie problem pozostaje nierozwiązany, gdyż władze nie spieszą się z uchwalaniem ustaw, które pozwoliłyby na uregulowanie statusu owych stu tysięcy lokali o niejasnym prawie własności.
Dla ich właścicieli wysokość bonifikat w opłatach za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność, o którą toczą się boje, jest więc kwestią wtórną. Pierwotną pozostaje brak możliwości przeprowadzenia tego procesu.