Koniec "taksówki dla turystów"? Ekspert chce skończyć z darmowymi akcjami GOPR i TOPR

Arkadiusz Przybysz
Turyści, którzy traktują helikoptery GOPR lub TOPR jak taksówkę zapłacą koszty akcji ratunkowych? Zdaniem eksperta ds. ubezpieczeń Polacy już niedługo będą płacić za akcje ratunkowe w górach. Polska jak na razie jest jednym z niewielu państw w Europie, w którym tego typu akcje są darmowe.
Akcje GOPR i TOPR przestana być darmowe? Michał Łepecki / Agencja Gazeta
- W większości krajów świata koszty ratownictwa w górach, ale także na jeziorach czy na morzu, pokrywane są przez ratowanego - mówi Marcin Broda z "Dziennika Ubezpieczeniowego" w rozmowie z Gazetą.pl.

A koszt akcji ratunkowej może wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych. Wystarczy, że do akcji ruszy helikopter ratunkowy. Sam jego start to koszt ok. 3 tys. euro, z kolei transport do szpitala kosztować może nawet i 10 tys.

Działalność pogotowia górskiego finansowana jest z dotacji z MSWiA, budżetów sponsorów i części wpływów z biletów do parków narodowych. Ta pierwsza oscyluje w granicach kilkunastu milionów złotych.


Polska funduje akcje ratownicze w górach
To dość niespotykana sytuacja w Europie. Poza Polską za akcję ratunkową nie zapłacimy w krajach skandynawskich. Również tam jednak za bezpodstawne wezwane ratowników trzeba zapłacić. Zdaniem eksperta, taką drogą może podążyć również Polska. Koszty akcji mają odstraszyć turystów, którzy traktują ratowników jak powietrzną taksówkę.

A nie trzeba daleko szukać, by znaleźć przykłady tego typu akcji. Pod koniec roku GOPR uratował turystów, którzy w pierwszym stopniu hipotermi znaleźli się w okolicach Małego Śnieżnika. Poszli oni w góry kompletnie nieprzygotowani zarówno pod względem stroju, jak i wyposażenia

Turyści potrafią także ignorować zalecenia ratowników, którzy ostrzegają przed kontynuowaniem trasy w górach. Gdy opuściły ich siły schowali się w górskim szałasie, gdzie czekali na pomoc.