Zrobili Andruszkiewicza wiceministrem. No naprawdę, co mogło pójść nie tak?
Nasz wiceminister cyfryzacji świetnie radzi sobie w mediach społecznościowych. O ile oczywiście pamięta o tym, żeby przelogować się ze swojego fejkowego konta na Facebooku na oficjalne – a takie gapiostwo niestety mu się zdarza. Kiepsko to wróży jego zadaniom – ma się bowiem zajmować m.in. kontaktami z Facebookiem.
Wojciech Cieśla z Newsweeka zebrał dowody na to, że Andruszkiewicz prowadzi przynajmniej jeden „fejkowy” profil na Facebooku. Co więcej – sam ze sobą dyskutuje i sam się popiera.
Młody nacjonalista z Podlasia nie jest jedynym politykiem, który prowadzi sobie więcej, niż jedno konto w mediach społecznościowych. Niegdyś podobną wpadkę zaliczył Patryk Jaki, który jeszcze jako radny w Opolu wysyłał ze służbowego adresu maile popierające samego siebie. Taka sytuacja jest godna pożałowania, ale co innego radny, a co innego wiceminister – o zgrozo – odpowiadający za cyfryzację i kontakty z Facebookiem.
A tak walczył z "fejkami"...
Newsweek przypomina, że Andruszkiewicz jeszcze jako poseł zajmował się Facebookiem, Twitterem i fałszywymi kontami na tych portalach. Był zdecydowanym przeciwnikiem „fejków".
– Po moim apelu, że zorganizuję młode pokolenie aby zablokować powrót Tuska do władzy - mój profil zaatakowały setki fejk kont opozycji totalnej. Waszą 'siłą' są fejk konta. Ja natomiast, zorganizuję setki młodych ludzi, którzy będą realną siłą. Policzymy się jeszcze tej wiosny :) – pisał w marcu 2018 roku.
Można mieć poważne obawy o to, czy osoba, która oszukuje swoich fanów na Facebooku i potrafi się tak zagapić, że nie odróżnia konta oficjalnego od fejkowego, powinna być wiceministrem. I czy powinno się ją traktować poważnie.