Sądny weekend dla Polaków w Wielkiej Brytanii. Czy muszą zbierać się do powrotu do kraju?

Arkadiusz Przybysz
W Wielkiej Brytanii oficjalnie ruszyła rejestracja osób ubiegających się o status osoby osiedlonej. Dzięki temu mają oni mieć zagwarantowane prawa. Jednak brytyjski parlament ma w tej sprawie wątpliwości - bez oficjalnej umowy w sprawie Brexitu, wszystko opiera się na obietnicach.
Theresa May oprócz problemów z własnym parlamentem musi zająć się sytuacją obcokrajowców w Wielkiej Brytanii Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Sama rejestracja również ruszyła z problemami - internetowy system nie był przygotowany na liczbę osób, która chciała uzyskać ten status. Do tej pory bowiem działał jedynie pilotażowy system aplikacji poprzez aplikację na smartfony z Androidem.

Jak czytamy na stronach brytyjskiego Home Office aby ubiegać się o ten status trzeba być obywatelem państwa Unii Europejskiej, nie być obywatelem Wielkiej Brytanii i mieszkać tam przez przynajmniej 5 lat.

Dzięki uzyskaniu statusu osoby osiedlonej, możliwe będzie m.in. legalne uzyskanie prawa do pobytu na Wyspach, czy uzyskanie zasiłku czy emerytury. Osoba taka może także korzystać ze służby zdrowia, a także w perspektywie ubiegać się o obywatelstwo.


"Wszystko opiera się na obietnicach"
Parlamentarna komisja praw człowieka ma jednak wątpliwości. Jej zdaniem, prawa obywateli UE po brexicie nie zostały zabezpieczone w odpowiednim dokumencie. Jak donosi portal money.pl, wszystko opiera się zatem na obietnicach.

W przypadku możliwej zmiany rządu czy ogólnego chaosu może oznaczać to, że nikt nie będzie w stanie zagwarantować praw mieszkającym na wyspach Europejczykom, w tym Polakom. Ustawa w obecnej formie mówi wręcz, że wszelkie prawa unijnych obywateli po brexicie zostaną usunięte, a ich przywrócenie zależy od decyzji ministra, zapisanej w odpowiednich przepisach.

Czeka nas chaos?
A Brexit bez umowy zbliża się coraz większymi krokami. Brytyjska Izba Gmin odrzuciła własnie rządowy projekt umowy wyjścia z Unii Europejskiej.

Na Brexicie bez umowy stracą także polskie firmy. Przy zachowaniu obecnej struktury towarowej, średnia stawka celna w polskim eksporcie do Wielkiej Brytanii może wzrosnąć do 8,5 proc. - wynika z szacunków Łukasza Ambroziaka, analityka Polskiego Instytutu Ekonomicznego.