Ustawa dezubekizacyjna miała im obniżyć emerytury. Oni znaleźli sposób jak ją obejść

Arkadiusz Przybysz
Ustawa dezubekizacyjna miała zmniejszyć emerytury mundurowe. Jak się jednak okazuje, wystarczyło z nich zrezygnować i przejść do ZUS, by zyskać dodatkowo nawet i tysiąc złotych. I to bez konieczności czekania na ślimaczący się wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Wystarczyło zamiast mundurowej emerytury wybrać tę z ZUS Adam Stępień / Agencja Gazeta
Sprawa w Trybunale jest bowiem od lutego 2018 r. - pisze "Gazeta Wyborcza". Termin rozprawy nie został wyznaczony do dziś.

Gdyby Trybunał uznał, że obniżenie emerytur było bezprawne, oznaczałoby to blisko 300 milionów zwrotu, dla osób którym świadczenie zostało odebrane. I to nie licząc ewentualnych odszkodowań, do których decyzja TK otworzyłaby drogę.

Teoretycznie sądy mogą orzekać zwrot emerytur, bez oglądania się na wyrok trybunału. Przykładem niech będzie decyzja sądu, który przywrócił świadczenie oraz nakazał zwrot pieniędzy za okres, gdy nie było ono wypłacane. Nie wszystkie jednak się na to zdecydowały.


Komu opłaca się emerytura z ZUS?
Prawie cztery tysiące osób zdecydowało się jednak iść inną drogą. Zrezygnowały one z pobierania emerytury mundurowej, by pobierać świadczenie z ZUS. Opłacało się to zwłaszcza funkcjonariuszom, którzy większość życia przepracowali po 1990 r. np. w prywatnych firmach.

W wyniku dezubekizacji rząd obniżył emerytury mundurowe do ok. 2,2 tys zł brutto (1,8 tys. zł na rękę). Niektórzy jednak po obniżce dostawali tylko emeryturę minimalną – 1100 zł brutto (880 zł netto). Przechodząc na emeryturę z ZUS, zaś mogą liczyć na 2-2,5 tys zł netto. - wylicza "Wyborcza".

Dezubekizacja obniżyła emerytury
Ustawa zakłada obniżki emerytur funkcjonariuszy służb i policjantów, którzy choć jeden dzień przepracowali w Służbie Bezpieczeństwa, instytucji podlegającej komunistycznemu MSW, lub specsłużbach MON. Nie mogą oni otrzymywać więcej niż średnia emerytura, czyli ok 1600 złotych brutto.

Gdy PiS forsowało tę ustawę, ostrzegano, że odpowiedzialność zbiorowa nigdy nie oznacza nic dobrego. Opozycja i organizacje pozarządowe alarmowały, że nowe przepisy o dezubekizacji dotkną także tych, którzy żadnej dezubekizacji nie wymagają. Jak się okazało, przepisy dotknęły np. informatyków, pracujących przy systemie PESEL.