Ci Polacy chcą stworzyć ruchome obrazy, jak z "Harry'ego Pottera". Właśnie wydrukowali... światło

Konrad Siwik
Kto powiedział, że fantazji z dzieciństwa nie można zrealizować? Na pewno nie Marcin Ratajczak, który jako dziecko marzył o tym, żeby obrazki w katalogach się poruszały. Wraz ze wspólnikiem Patrickiem Barkowskim udało im się wydrukować światło, a teraz chcą ożywić opakowania na produkty.
Marcina Ratajczak i Patrick Barkowski to koledzy od licealnym lat. Ta znajomość musiała zaowocować innowacyjnym pomysłem. Teraz razem drukują światło. INURU
O tym, jak to możliwe, że Inuru drukuje światło, opowiedział nam jeden z założycieli firmy – Marcin Ratajczak.

Jak wyglądały początki waszych prac?

Pomysł na produkt – czyli papier, który jest telewizorem – miałem już jako dziecko, gdy się bawiłem katalogami. Paręnaście lat później Patrick Barkowski zadzwonił do mnie z pomysłem na biznes. Odwiedziłem go i zobaczyłem pierwszy raz OLED-a. Byłem zafascynowany tą technologią i uznałem, że będziemy w stanie właśnie to zrealizować.

Szybko jednak okazało się, że produkcja takich ekranów to zbyt skomplikowana sprawa z powodu wyzwań technologicznych. OLED-y na plastiku miały złą reputację. Nie były też zbyt żywotne z powodu ich wrażliwości na wodę i powietrze. Wiec szukaliśmy jakiegoś rozwiązania, które dalibyśmy radę ogarnąć. Mimo wszystko fascynacja OLED-em pozostała.



I tak się stało, że siedzieliśmy pewnego dnia w restauracji sushi w Berlinie, „brainstormując” co można byłoby zrobić z tą technologią. Przeglądając menu, padł pomysł: co by było, gdyby te azjatyckie rysunki karpi koi, były w stanie płynąć po papierze. Natomiast menu znowu wymagałoby długiej żywotności OLED-u. Tego problemu nie mielibyśmy w reklamach i opakowaniach.

Gdy wyszliśmy z sushi, w naszej fantazji wszędzie na ścianach wisiały ruszające się plakaty np. z okładką Albumu Nirvany Nevermind, gdzie dziecko płynie za banknotem.

Co sprawiło, że OLED-y tak bardzo cię zafascynowały?

Możliwość zastąpienia papieru cienką folią, która będzie miała zmienną treść i zrealizowanie dziecięcej wizji. To dodało mi skrzydeł. Poza tym, światło OLED-a to coś pięknego. Trzeba to zobaczyć na własne oczy.

Wróćmy do firmy. Opowiedz proszę o jej rozwoju.

Po naszym pomyśle w sushi najpierw zaczęliśmy szukać zaplecza uniwersyteckiego, w którym moglibyśmy zacząć robić badania. Nawiązaliśmy współpracę z Uniwersytetem Humboldta w Berlinie, tam zrobiliśmy pierwsze testy i zdobyliśmy pierwszy grant na badania. Już dość wcześnie wyszliśmy z samym pomysłem do klientów, pytając ich, czy taki produkt ich w ogóle interesuje. W ten sposób też zrozumieliśmy, że koszty na tym rynku są ważne.

Po pozyskaniu grantu przenieśliśmy się do małego miasteczka na wschodzie Niemiec i tam rozwijaliśmy nasz projekt przez kolejne dwa lata. Kiedy zrobiliśmy pierwsze prototypy prezentujące tę technologię, to otworzyliśmy firmę w Berlinie. W tym samym roku zrobiliśmy pierwsze obroty. Potem zdobyliśmy pięć nagród, ostatnio Światową Nagrodę Opakowaniową (World Packaging Award) za pierwsze święcące etykiety dla Coca-Coli oraz zrealizowaliśmy dla nich pierwszą serię produktów.


Skąd mielicie fundusze?

Początkowo wkładaliśmy własny kapitał. Po pierwszych testach na uniwersytecie zyskaliśmy dwa granty, które umożliwiły nam rozwój technologii na uniwersytecie oraz otwarcie firmy. Do tego drugiego było potrzebne zebranie 60 tys. euro kapitału własnego. Mamy już pierwszych inwestorów, firmy Merck, Techstars oraz aniołów biznesu.

Jak zdobywaliście kompetencje?

Wiele musieliśmy się nauczyć od podstaw. Bardzo pomogło nam odpowiednie wykształcenie. Patryk studiował fizykę, ja MBA oraz trochę fizyki, której jednak nie skończyłem, bo stworzyliśmy Inuru.
Celem Inuru było nie tylko stworzenie świecących etykiet. Firma ma zamiar drukować opakowania, na których będą ruchome obrazy.INURU


Wciąż była to tylko podstawa, gdyż dziedziny, które musimy poznać, wychodziły daleko poza to, co studiowaliśmy. Te umiejętności pozyskaliśmy dzięki zainteresowaniom, które już mieliśmy, jak byliśmy młodzi.

Patryk zawsze interesował się chemią. Druk OLED-ów wymaga właśnie zrozumienia fizyki, chemii i wiedzy procesowej. Ja byłem od dziecka zafascynowany fizyką i technologią. Bez tego nie mógłbym prowadzić firmy technologicznej, bo bym już dawno stracił cierpliwość i nie był w stanie opracowywać strategii rozwoju i dopasować jej do popytu na rynku.

Jak wygląda wasz zespół? Gdzie macie siedzibę?

Nasz zespół składa się z chemików, inżynierów, elektroników oraz ludzi w produkcji i sprzedaży. W sumie jest 12 osób. Siedziba główna firmy jest w Berlinie.

Najważniejsze jest to, że nie robimy tego sami. Mamy wyśmienity zespół ludzi, których ja i Patrick po prostu uwielbiamy.


Ja kto możliwe, że drukujecie światło? Nawet jak na dzisiejsze czasy brzmi to bardzo futurystycznie.

Stworzyliśmy tusze, których można użyć w normalnej drukarce. Drukując jedną warstwę na drugiej, na końcu wychodzi OLED, który się świeci, jeśli podłączymy go do źródła zasilania.

Dobrze słyszałem, że wystarczy normalna drukarka?

Tak — lecz nie będzie to zbyt wydajne. Dlatego używamy drukarek przemysłowych, którymi możemy bardziej kontrolować proces.

Jak wygląda drukowanie?

Tak naprawdę nie różni się od normalnej drukarki cyfrowej typu ink-jet, którą wielu z nas ma w domu lub w biurze. Najpierw drukuje się jeden tusz. Gdy ten wyschnie, drukuje się na niego drugi i potem w ten sam sposób trzeci itd. Całe szczęście nasze tusze schną bardzo szybko.
Tuszy od Inuru można używać nawet w normalnej drukarce.INURU


Jak i z czego on powstaje?

Tusze składają się z rozpuszczalników oraz materiałów stałych, które można kupić w prawie każdym sklepie z chemikaliami.

Na jakich materiałach można drukować?

Dziś drukujemy na PET lub na szkle. Druk bezpośrednio na papierze będzie możliwy w przyszłości.

Ok, ale wciąż trudno mi zrozumieć jak to możliwe, że to świeci.

Nasz rozwiązanie jako produkt działa na zasadzie drukowanej elektroniki, integracji tej elektroniki w łatwy sposób z opakowaniem. Core-IP naszej spółki to jednak drukowany OLED oraz tusze.

Patrząc na OLED pod mikroskopem, widoczne jest, że składa on się z wielu warstw na siebie nałożonych, podobnie do kanapki. Cała magia polega na tym, żeby te warstwy tak dobrać, żeby można było je jedna na drugiej drukować i robić to też na powietrzu. Standardowo takie rzeczy powstają w specjalnych próżniach, które są bardzo kosztowne. Nasza technologia pozwala drukować praktycznie w warunkach pokojowych.

Kiedy i w jakich okolicznościach udało wam się stworzyć prototyp?

Pierwszy prototyp świecącego OLED-u stworzyliśmy w 2014 jeszcze w trakcie naszej kooperacji z uniwersytetem, lecz nie święcił on zbyt długo. Poprawiliśmy jasność na początku 2015 i pod koniec 2015 mieliśmy pierwszy prototyp świecącego papieru w ręku.

Ta technologia jest stosowana w telewizorach. Czy to znaczy, że możliwe jest samodzielne wydrukowanie telewizora?

Jeszcze nie. Ale niewykluczone, że wkrótce każdy będzie w stanie wydrukować sobie mały ekran, w ten sam sposób jak dziś drukuje się obrazki.

Dlaczego z waszym rozwiązaniem postanowiliście uderzyć właśnie w rynek reklamy?

Jest to „nisza” z wielkim potencjałem i małymi wymaganiami wstępnymi. Reklamy lub opakowania nie muszą świecić wiecznie. Pozwala nam to skalować technologie powoli, od dołu, zamiast od razu próbować drukować telewizory, które muszą świecić przez 40 tys. godzin.

Sprzedajecie już świecące etykiety. Jakie firmy z nich korzystają i gdzie można dostać te produkty?

Na aktualnym poziomie rozwoju niestety nie możemy się wypowiadać na temat przyszłych planów naszych klientów. Do tej pory produkty przede wszystkim zostały realizowane na niemieckim oraz wschodnio-europejskim rynku. Jednym z naszych większych klientów była Coca-Cola.
Coca-Cola zgłosiła się do Inuru, żeby wydrukować etykietę z podświetlanym napisem.INURU


Czy nie obawiacie się tego, że produkty z waszymi opakowaniami będą dużo droższe?

Atrakcyjność naszej technologii polega na tym, że na większej skali jest porównywalna do aktualnych rozwiązań opakowaniowych. Aczkolwiek nie ma co zaprzeczyć temu, że nasz produkt zawsze będzie droższy od najtańszych zwykłych opakowań. Natomiast za tę cenę klient oraz konsument dostaną dotykowe funkcje, np. wskaźnik, kiedy dany produkt dobiegnie do końca daty ważności. To pomoże konsumentowi oraz handlowi zapobiec wyrzucaniu żywności.

Czy takie opakowania podlegają recyklingowi? Będą przetwarzane czy raczej wielokrotnego użytku?

Materiały używane przez nas nie różnią się od tych używanych dziś w tuszach kolorowych do normalnego druku. Wiec produkt może być pod względem recyclingu traktowany jak normalne opakowanie. Celem jednak jest stworzenie opakowania wielokrotnego użytku.

Wasze rozwiązanie może się sprawdzić nie tylko na rynku reklamy. Planujecie podbijanie jakichś innych branż?

Nasza technologia może przekształcić każdą powierzchnię w źródło światła lub ekran. Dlatego w przyszłości może być używana do ubrań, oświetlenia np. w samochodach lub samolotach, produkcji ekranów do telewizorów i smartfonów, w końcu do oświetlenia ogólnego. Aczkolwiek do tego ostatniego jeszcze długa droga.