Plan Morawieckiego się sypie. Firmy nie mają pieniędzy na inwestycje

Konrad Bagiński
A to właśnie inwestycje miały być motorem napędowym forsowanej przez premiera Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Tymczasem tylko 16 proc. pracodawców planuje zwiększyć nakłady inwestycyjne. Małe i średnie przedsiębiorstwa są w inwestycyjnym dołku i najgorszych nastrojach od 5 lat.
Pogłębia się pesymizm wśród przedsiębiorców z sektora MŚP. Inwestycje w dół Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Jak wynika z Barometru Europejskiego Funduszu Leasingowego (EFL) mniejsze i średnie przedsiębiorstwa w Polsce są w najgorszych nastrojach od momentu, gdy zaczęto je badać. To przede wszystkim efekt oceny planowanych inwestycji.

Tylko 16 proc. przedsiębiorców spodziewa się ich wzrostu o 5,1 p.p. mniej niż kwartał wcześniej i o 7,5 p.p. mniej niż na koniec 2018 roku. Z raportu wynika również, że podobnie jak w poprzednich kwartałach, więcej firm obawia się spadku inwestycji (25,5 proc.) niż ich wzrostu.

Tymczasem inwestycje są teoretycznie oczkiem w głowie rządu PiS, który określił ich docelowy poziom w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Premier Morawiecki już dawno temu zapowiadał, że poziom inwestycji w Polsce powinien sięgnąć 25 proc. PKB. W jego wykonaniu jest to kompletnie nierealne, bo ten wskaźnik pod rządami PiS spada.


W poziomie inwestycji określa się relację nakładów inwestycyjnych do PKB gospodarki, liczone są np. inwestycje budowlane, wydatki na badania i rozwój, infrastrukturę służby zdrowia etc. Stopa inwestycji oscyluje wokół kilkunastu procent i zapewnienia Morawieckiego wcale jej nie podnoszą. Na dodatek ten wskaźnik jest w Polsce najniższy od 20 lat.

Jak zauważa Radosław Woźniak, prezes EFL, nastroje przedsiębiorców pogarszają się.

– Biorąc jednak pod uwagę obecne otoczenie makroekonomiczne, oceny własnej sytuacji oraz plany firm pozostają z nim w korelacji. Zwalnia gospodarka w strefie euro, głównie przez wojny handlowe na linii USA – Chiny oraz brexit. Najbardziej cierpią na tym nasi główni partnerzy handlowi, Niemcy, ale wyniki polskiego eksportu oraz przemysłu do niedawna pozostawały zaskakująco mocne. Dane z ostatnich miesięcy trochę zmieniają ten obraz, pokazując, że nasz przemysł nie jest "kuloodporny" – komentuje cytowany w komunikacie prezes EFL.

Według niego struktura wzrostu gospodarczego wskazuje jednak na wiodącą rolę konsumpcji prywatnej oraz wciąż wysokie nakłady inwestycyjne.

– Jeśli któreś z tych składowych zacznie hamować jak np. inwestycje, na co wskazują sami przedsiębiorcy w naszym badaniu, możemy oczekiwać, że i polski bolid zwolni – dodaje.

Scenariusz na początek przyszłego roku nie wygląda optymistycznie. Patrząc na tendencje z poprzednich lat, na przełomie roku następował dalszy spadek wartości wskaźnika. Jeśli stanie się tak również w I kwartale 2020 roku, wartość Barometru może spaść do ok. 48 pkt., co będzie świadczyć o pogłębiającym się pesymizmie wśród przedsiębiorców z sektora MŚP.

Przeważa pesymism
Inwestorzy już od dłuższego czasu patrzą na Polskę z obawami.

– Te nastroje przekładają się na poziom inwestycji. Morawiecki chciał, żeby dobiły one poziomu 25 proc. PKB, a sytuują się gdzieś między 17 a 18 proc., czyli najniżej od wielu lat – mówi nam Piotr Kuczyński, ekonomista.

Według niego, nie odczuwamy tych obaw, bo przesłonił je imponujący wzrost gospodarczy.

– Dopalacz w postaci transferów socjalnych jest jak podpalenie stogu siana: daje dużo dymu i ognia, ale na krótko – kwituje Kuczyński.

– Nie przekłada się to na długoterminowe perspektywy, a trudno oczekiwać, żeby na konsumpcji dało się zbudować wzrost gospodarczy na dłuższy okres – dorzuca.