Po telekonferencjach ludzie czują się wypruci. Wiemy, dlaczego tak się dzieje

Patrycja Wszeborowska
Dla wielu pracowników sytuacja epidemiologiczna oznacza pracę zdalną, a co za tym idzie - codzienne telekonferencje ze współpracownikami. Choć mogłoby się wydawać, że spotkania online wymagają od nas mniejszego zaangażowania, w rzeczywistości jest odwrotnie. Po telekonferencji wielu ludzi czuje się emocjonalnie wyprutych.
#homeoffice2020 fot. Pexels

Więcej wysiłku emocjonalnego

Sprawdzenia, dlaczego spotkania online są bardziej męczące niż spotkania osobiste, podjęli się eksperci portalu The Conversation. Wyniki okazały się zaskakujące - wyszło na jaw, że spotykając się z ludźmi twarzą w twarz wkładamy w to mniejszy wysiłek emocjonalny.

Przede wszystkim w komunikacji online brakuje nam niewerbalnych wskazówek. Nasze uczucia i postawy w ogromnej mierze przekazywane są przez sygnały niewerbalne, takie jak mimika, ton i wysokość głosu, gesty, postawa ciała czy odległość między rozmówcami.

Czat wideo sprawia, że o wiele intensywniej musimy przetwarzać te cielesne wskazówki, które podczas spotkania osobistego rejestrujemy niejako automatycznie. Rozmowy twarzą w twarz są też niezbędne, gdy dokonujemy emocjonalnych osądów, takich jak ocena wiarygodności wypowiedzi. Opieranie się w tej kwestii jedynie na słowach jest męczące.


Nie pomaga również stres wynikający z połączenia naszego biura z domem. Trudno bowiem zapanować nad domownikami, którzy mogą niechcący wejść nam w kamerę i nieźle namieszać podczas spotkania.

Dla wielu ludzi czynnikiem stresogennym jest również zwiększone skupienie wzroku rozmówców na naszej twarzy - a głównie tę część ciała widzimy w kamerkach. Na niektórych rozpraszająco działa również oglądanie własnych wyrazów twarzy.

Co zamiast telekonferencji?

Co ciekawe, znaczenie ma również sam fakt przebywania w pokoju konferencyjnym. Gdy udajemy się na spotkanie do konkretnej sali w biurze, automatycznie przypisujemy jej określone znaczenie związane z trybem pracy, który w niej wykonujemy. Sprawia to, że przebywając w tym konkretnym pomieszczeniu nasze zachowanie jest np. bardziej nastawione na kreatywność.

Wroga bywa także sama technologia. Cisza lub nawet 1,2 sekundowe opóźnienie w odpowiedzi online sprawia, że ludzie postrzegają rozmowę jako mniej przyjazną lub skupioną. Pojawiające się na łączach problemy rodzą frustrację.

Jak zminimalizować negatywne czynniki? Przede wszystkim zastanów się, czy spotkanie koniecznie musi się odbyć. Może okazać się bowiem, że telekonferencje z powodzeniem można zastąpić e-mailem lub czatem.