Polski autorynek dobija dna. Epidemia koronawirusa jest dla niego bezlitosna

Leszek Sadkowski
Epidemia koronawirusa demolująca polski rynek samochodów osobowych, boleśnie uderza w sprzedaż pojazdów użytkowych – ciężarówek i autobusów. W kwietniu rejestracje samochodów dostawczych i ciężarówek zmalały do niewiele ponad 3,8 tys. sztuk.
Drastyczne spadki rejestracji dotykają zarówno segmentu dużych samochodów dostawczych, jak i aut ciężarowych Mat. prasowe

Popytu brak

Jak podaje Instytut Samar na który powołuje się "Rzeczpospolita", to wynik o 39,6 proc. słabszy w porównaniu z marcem 2020 r. oraz o 61,4 proc. gorszy od kwietnia 2019 r. Dane skumulowane liczone od początku obecnego roku pokazują spadek w ujęciu rocznym o 36,2 proc. do 23,8 tys. pojazdów.

Drastyczne spadki rejestracji dotykają zarówno segmentu dużych samochodów dostawczych, jak również aut ciężarowych - podaje Samar.

- Tych pierwszych zarejestrowano w ubiegłym miesiącu niecałe 3 tys., co oznacza spadek prawie o 40 proc. w porównaniu z marcem i o niespełna 59 proc. w porównaniu z ubiegłorocznym kwietniem. Sprzedaż w tym segmencie liczona od stycznia stopniała o jedną trzecią - pisze "Rz".

W ciężarówkach nawet gorzej


W kwietniu sprzedano 897 pojazdów i jeśli w porównaniu z marcem oznacza to podobny spadek jak w przypadku samochodów dostawczych, to wobec kwietnia ub. roku jest on już znacznie głębszy i sięga 68 proc.


Skurczył się także prywatny import. W kwietniu sprowadzono z zagranicy 980 używanych ciężarówek, o ponad 67 proc. mniej niż w marcu i o przeszło 63 proc. mniej w porównaniu z kwietniem ubiegłego roku - podaje gazeta dane Samaru.

W przypadku używanych dużych dostawczaków (import wyniósł 3,4 tys. aut) spadki wyniosły odpowiednio 34 oraz 61 proc.