W branży hotelarskiej nie jest tak kolorowo. Wakacje mogą być rozwiązaniem problemu
W branży hotelarskiej dopiero teraz odczuwa się skutki pandemii koronawirusa. Właściciele nerwowo spoglądają na pusty kalendarz rezerwacji i boją się o płynność finansową.
Poważne załamanie
Jak czytamy w Rzeczpospolitej w badaniu przeprowadzonym przez Izbę Gospodarczą Hotelarstwa Polskiego, aż 87 proc. hoteli może mieć problem z płynnością finansową. W wielu obiektach nastąpiły redukcje etatów, a dwie trzecie z nich wprowadziło obniżki cen w nadziei, że pojawi się więcej klientów.Pomimo optymistycznych nastawień otwarcie hoteli w maju nie spowodowało dużego zainteresowania miejscami noclegowi. Przełomowy również nie był tzw. długi weekend z świętem Bożego Ciała. Według badań IGHP jedna dziesiąta hoteli miała obłożenie przekraczające 40 procent.
Obłożenie na miesiące wakacyjne lipiec i sierpień w trzy czwartych hoteli miejskich i poza miastem wynosi 20 proc., prawdopodobnie w pozamiejskich hotelach będzie to ok. 40 proc. Tutaj pomocny może być bon turystyczny, ale prawdopodobnie skorzystają z niego miejsca takie jak agroturystka, tańsze hotele w popularnych miejscach.
Dobrze mają się miejsca wypoczynkowe np. jak Kołobrzeg, Świnoujście, gdzie już teraz jest problem w znalezieniu wolnych miejsc na wakacje - podaje dla Rp prezes IGHP Ireneusz Węgłowski.
Dość słaba sytuacja jest w hotelach, które nastawione są na gości biznesowych, którzy wynajmują m.in. sale konferencyjne. W tym wypadku przewiduje się, że ruch biznesowy zacznie się jesienią, lecz na niekorzyść hoteli działa popularyzacja w ostatnim czasie wideokonferencji. Spekuluje się, że branża wróci do normalnego stanu w ciągu dwóch, trzech lat - podaje Rp.
Drożej nad Bałtykiem?
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl wakacje nad polskim morzem wcale nie muszą być takie tanie.Sprawdziliśmy czy rzeczywiście można za mniejszą sumę pieniędzy wypocząć za granicą np. w Hiszpanii, Grecji porównując to do wczasów nad Bałtykiem.