Mało konkretów, dużo bzdur. Tak zapowiada się polski samochód elektryczny

Kamil Nowicki
Na prezentację polskiej marki samochodów elektrycznych musieliśmy długo czekać. Izera - tak będą nazywały się polskie "elektryki". Sądząc po promującej pojazd konferencji, lekcji marketingu firma pobierała w rządzie, gdyż w kontekście elektrycznego samochodu odmieniono słowa "rodzina" przez większość przypadków. Nie zająknięto się o osiągach, o produkcji, cenie, za to padały bzdury w rodzaju "samochód pozbawiony agresywnego wyglądu".
Izera SUV - polski samochód elektryczny Fot. materiały prasowe Izera

O czym NIE powiedziano

Trzeba przyznać, że producent ElectroMobility Poland przed samą premierą bardzo mało informował o planach, postępach prac nad polskim samochodem elektrycznym, który nazwano Izera. Inna sprawa, że cały projekt jest potężnie opóźniony względem pierwotnego grafika. Cała prezentacja zaś to z marketingowego punktu widzenia porażka.

Usłyszeliśmy coś, jak prosto z rządowej kampanijnej ulotki - odmiana słowa rodzina przez wszystkie przypadki. O osiągach wiemy tyle, co nic, za to przekonywano nas, że to rodzinny samochód. Ile rodzina musiałaby zapłacić, również nie wiemy. O tym, że na dopłaty rządowe nie ma co liczyć, już w INNPoland pisaliśmy. Za to rodzina ucieszy się z faktu, że "góry Izerskie nadają mu klimatu".


Gdzie to będzie produkowane? Od kiedy? Na jakich podzespołach? Nieważne, wystarczy, że to rodzinny samochód i "uniwersalny design".

I wreszcie, ile to kosztuje? Jak pisał branżowy portal wysokienapiecie.pl, rozruszanie tego projektu to koszt ok. 5 mld zł. I skąd je wziąć? O tym też nie mówiono. Biznes nie pali się do interesów z władzą, ani przedsiębiorstwem, nad którym władza roztoczyła specjalne uznanie. Spółki skarbu państwa już z pewnością myślą, jak odrzucić ewentualne polityczne "nadania inwestycyjne".

O czym mówiono na prezentacji?


Na prezentacji pokazano dwa koncepty marki IZERA - będzie to SUV i Hatchback. Samochody mają bardzo stonowany i uniwersalny design. - Auto całkowicie pozbawione agresji - podkreśla projektant Tadeusz Jelec.

Nazwa marki nawiązuje do Gór Izerskich, zaś według twórców logo przedstawia m.in. kompas, który w założeniu ma pokazywać kierunek jakim jest elektromobilność. Zaś design wnętrza aut marki Izera jest inspirowany dziełami polskich artystów. Co wspominali projektanci, przy prezentacji wnętrza Izera w wersji hatchback.

Według danych producenta Izera Hatchback i SUV ma przyspieszać do pierwszej setki w czasie 8 sekund, zaś deklarowany zasięg wyniesie 400 km. Samochody będziemy mogli naładować zarówno z gniazdka domowego oraz za pomocą szybkich ładowarek. I to w sumie jedyne technikalia jakie mogliśmy poznać.

Szkoda, że nie dowiedzieliśmy się czy samochód jest "składakiem", czy może w większości będzie zrobiony z części od polskich firm. Wszystkie poprzednie tego typu projekty były zbieraniną elementów różnych producentów. Miejmy nadzieję, że w tym przypadku będzie inaczej.

Kto to kupi?

- Ten projekt jest gotowy od strony biznesowej - dodaje Piotr Zaręba prezes Electromobility Poland. W założeniu samochody marki Izera mają być produktem globalnym, a firma jest gotowa na budowanie fabryk i rozpoczęcie produkcji.

Na razie producent nie podał ile mniej więcej mogłoby kosztować samochody Izera. Cena nie może być wysoka skoro samochód ma mieć charakter globalny i został stworzony z myślą o rodzinach.
Izera HatchbackFot. materiały prasowe Izera

Mała konkurencja

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, firma FSO Syrena z Kutna zaprezentowała swój samochód elektryczny o nazwie Vosco S106EV.

VOSCO S106EV ma elektryczny motor o mocy 156 koni mechanicznych, zaś według deklaracji producenta w trybie Sport moc może wzrosnąć nawet do 240 KM, a maksymalny moment obrotowy wyniesie 350 Nm.