Ziobro rusza na wojnę z Twitterem i Facebookiem. W Polsce nie dałoby się zbanować Trumpa?

Natalia Gorzelnik
Po wydarzeniach w Waszyngtonie największe media społecznościowe zablokowały konta Donalda Trumpa. Twitter dał amerykańskiemu przywódcy ban na stałe. Powodem miało być "ryzyko podżegania do przemocy". Czy gdyby do takiej sytuacji doszło w Polsce, portale mogłyby zadziałać w taki sam sposób? Możliwe, że już wkrótce nie. Bo chce im tego zabronić Zbigniew Ziobro.
Zbigniew Ziobro chce walczyć o wolność słowa w internecie. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

Wydarzenia w Waszyngtonie

"Po dokładnym przeanalizowaniu ostatnich tweetów z prywatnego konta Donalda Trumpa i zawartego w nich kontekstu na stałe zawiesiliśmy jego profil z powodu ryzyka dalszego podżegania do przemocy" – czytamy w komunikacie władz Twittera. O zablokowaniu konta Trumpa na stałe wspominał też Mark Zukerberg.

Przypomnijmy, po tym gdy amerykański przywódca wezwał swoich zwolenników do marszu na Kapitol, jego posty zostały usunięte z Facebooka, Twittera, Instagrama i Youtuba.

Czytaj więcej: Donald Trump już na stałe zbanowany na Twitterze. Serwis podał ważny powód


Czy gdyby do takich wydarzeń doszło w Polsce, media społecznościowe mogłyby zadziałać równie szybko?

Na razie tak, ale już wkrótce może się to zmienić.


Ochrona wolności słowa w Internecie?

Mininsterstwo Sprawiedliwości przygotowało przepisy, które mają "skutecznie realizować konstytucyjne prawo do wolności słowa i służyć ochronie przed fałszywymi informacjami w internecie".

Jak czytamy w komunikacie na stronie resortu, media społecznościowe powinny być przestrzenią wolności słowa. Jednak coraz więcej osób ma dostrzegać niepożądaną ingerencję w zamieszczane tam treści, często usuwane, choć nie naruszają polskiego prawa.

– Nierzadko ofiarami ideologicznych zapędów cenzorskich padają przedstawiciele funkcjonujących w Polsce rozmaitych środowisk, których treści są usuwane bądź też blokowane w internecie – zaznaczał na konferencji prasowej minister Zbigniew Ziobro.

W taki sposób szef resortu tłumaczy konieczność “wyważenia w nowych przepisach zarówno swobody debaty publicznej, jak i ochrony dóbr osobistych i praw osób w tej debacie uczestniczących”.

Zgodnie z propozycją, serwisy społecznościowe nie będą mogły według własnego uznania usuwać wpisów ani blokować kont użytkowników, jeśli treści na nich zamieszczone nie naruszają polskiego prawa. W razie usunięcia treści lub zablokowania konta jego użytkownik będzie miał prawo złożenia skargi do serwisu.

Projekt przewiduje też złożenie do serwisu społecznościowego skargi na publikacje zawierające treści niezgodne z polskim prawem – z żądaniem ich zablokowania.

W obu przypadkach serwis w ciągu 48 godzin będzie musiał rozpatrzyć skargę. Jeśli wyda decyzję odmowną, będzie można zwrócić się do sądu, a ten rozpozna taką skargę w ciągu siedmiu dni. Postępowanie w tych sprawach ma mieć charakter całkowicie elektroniczny.

Projekt zakłada również wprowadzenie nowego instrumentu - tzw. pozwu ślepego. Ktoś, kogo dobra osobiste zostaną naruszone w internecie przez nieznaną mu osobę, będzie mógł złożyć pozew o ochronę tych dóbr bez wskazania danych pozwanego - wystarczy adres URL, pod którym zostały opublikowane obraźliwe treści.

Resort porównuje swoją propozycję z przepisami istniejącymi w innych krajach, np. Niemczech i Francji. "Tamtejsze rozwiązania kładą nacisk na szybkie usuwanie treści, które uznane zostaną za naruszające prawo danego kraju, a nie na ochronę wolności wypowiedzi. Zatem regulacje te mają charakter przede wszystkim represyjny" - czytamy.