Dziennikarze oburzeni zbiórką aktywistki. "Zbytek, na który mnie nie stać"
Co najbardziej Polacy lubią robić w święta? Może jeść świąteczne przysmaki? Albo oddawać się duchowej refleksji? Nie – kłócić. Z rodziną, znajomymi, a czasem w internecie. Tym razem burza w Wielki Piątek rozpętała się wokół zbiórki aktywistki na komputer
Zagulska na portalu zrzutka.pl opublikowała zbiórkę na komputer stacjonarny oraz artykuły biurowe, argumentując, że “marzy o tym, żeby miała swoje biuro domowe, miejsce do pracy".
Wydawać by się mogło, że w obliczu tego, na jak ekscentryczne cele potrafią zbierać różni ludzie, tego rodzaju zbiórka nie wywoła szczególnych emocji. Nic bardziej mylnego. Zbiórka ta nie spodobała się niektórym dziennikarzom ze względu na wiek zbierającej w połączeniu z celem zbiórki.
"Za moich czasów"
– Co prawda nie mam już lat 30, a prawie 32, ale "za moich czasów", jak chciało się coś mieć, trzeba było na to zarobić. Jeśli brakowało, można było wziąć kredyt lub kupić na raty. Ostatecznie poprosić o pomoc rodzinę. Ale prosić obcych ludzi, żeby dali na komputer? Nie ogarniam – skomentował zbiórkę Łukasz Rogojosz z gazety.pl– A ja pół roku w Anglii w kuchni pracowałem, żeby wyjechać na studia do Krakowa za swoje. Człowiek nawet nie wiedział, jaki był naiwny – napisał natomiast dziennikarz DoRzeczy i WP Marcin Makowski.
"Ale ksiądz już może zbierać?"
– Nikomu nie dzieje się tu krzywda i każdy może z własnymi pieniędzmi robić, co chce. Poczucie własnej godności każdy ocenia sam dla siebie, Zagulska widać oceniła tak, jej sprawa – napisał Adam Traczyk, założyciel thinktanku Global.Lab.
Hipokryzję w wypowiedzi Makowskiego zauważył natomiast publicysta Krytyki Politycznej piszący pod pseudonimem Galopujący Major: