“I wtedy zapada taka niezręczna cisza…”. Oto jak należy rozmawiać z rekruterami o pieniądzach

Natalia Gorzelnik
Znasz to uczucie, kiedy atmosfera na udanej rozmowie kwalifikacyjnej momentalnie “siada” po tym, jak temat schodzi na pieniądze? Chociaż pytanie o to, ile chcemy zarabiać pojawia się absolutnie zawsze i większość z nas jest na nie bardzo dobrze przygotowana, wyartykułowanie swoich oczekiwań finansowych z pełną pewnością siebie bywa zaskakująco trudne. Zwłaszcza że chwilę później zapada zwykle bardzo krępująca cisza.
Mówienie zbyt dużo w trakcie negocjacji to często dawanie drugiej stronie argumentów do tego, by nie spełniała naszych postulatów. Ciszę można przekuć w atut. Fot: fauxels z Pexels

Rekruter proponuje zbyt niską kwotę

Autorka "Cringeworthy" Melissa Dahl uważa, że podczas rozmów o podwyżkę powinniśmy korzystać z dyskomfortu wywoływanego ciszą. Nie, to nie pomyłka. Ta niezręczna cisza, jaka zapada po tym, gdy mówisz, ile chcesz zarabiać, to moment, który może zadziałać na twoją korzyść.

Jak radzi Business Insider Polska, gdy ktoś oferuje nam wynagrodzenie niższe niż rynkowa mediana dla tego stanowiska, należy grzecznie odpowiedzieć: "Dziękuję za ofertę, choć jestem nieco zaskoczony/a. Bazując na danych rynkowych, spodziewałem się, że pensja będzie w widełkach x-x złotych".


Możemy być pewni na sto procent, że rekruter wtedy zamilknie, a my zaczniemy w panice zastanawiać się, czy nie przesadziliśmy. Nawet jeżeli doskonale wiemy, ile chcemy i powinniśmy zarabiać. Ale jak radzi Melissa Dahl, ten moment trzeba po prostu przeczekać.

Nie wycofuj się, nie uciekaj, a tym bardziej - nie mów czegoś w nerwach tylko po to, by przerwać "dziwną ciszę". Osoba zatrudniająca może nie być w stanie zaproponować ci kwoty, o którą prosisz, ale pozwól im to powiedzieć - nie podcinaj sobie skrzydeł ułatwiając im to, lub mówiąc to za nich.


Jak prosić o podwyżkę?

Alison Green, stojąca za popularnymi w USA książką i podcastem "Ask a Manager" radzi, by rozmawiając o podwyżce pytać wprost "Czy istnieje szansa, aby podnieść kwotę do X?".

Powiedz to i zaczekaj na odpowiedź. Może to zająć minutę, może pojawić się dłuższa pauza. Jest to kompletnie w porządku. Czasem ludzie robią się bardzo nerwowi, gdy pojawia się pauza w rozmowie, więc zaczynają mówić cokolwiek, by wypełnić ciszę. Kończą na podcinaniu samych siebie lub wycofywaniu się z własnych słów. Wypowiedz się i czekaj.


Jak podkreśla autorka, mówienie zbyt dużo w trakcie negocjacji to często dawanie drugiej stronie argumentów do tego, by nie spełniała naszych postulatów. W nerwach można to zrobić nieświadomie, a nawet wycofać się z własnych oczekiwań.


Wpadki podczas rekrutacji

W InnPoland opisywaliśmy jakiś czas temu najczęstsze wpadki podczas rozmów rekrutacyjnych online. Najnowsze technologie nie pozwalają uniknąć nieprzewidzianych sytuacji.
Czytaj także: "Synku, zjadłbyś schabowego?" Oto kompilacja najlepszych wpadek rekrutacyjnych
Bo chociaż nie trzeba już wychodzić wcześniej z pracy, aby zdążyć na rozmowę na drugim końcu miasta, to prowadzenie rozmów z domu sprawia, że czasem rekruterzy mają okazję poznać nie tylko kandydata, ale też innych członków jego rodziny, a nawet zwierzaki.

– W okienku na monitorze pojawiła się mama kandydata i cichym głosem, żeby nie przeszkadzać, zapytała syna, jakie mięso chce na obiad. Kandydat zgrabnie mamę wyprosił, mówiąc że przeszkadza. Jednak ja rozbrojona tą sytuacją żartowałam, że powinien iść w schabowego – uśmiecha się Magdalena Czyczyło z intive.

Zdarza się też, że swoje pięć minut chce mieć to najmłodsze pokolenie, które trzyma kciuki za zawodowe sukcesy dorosłych. – Podczas jednego ze spotkań z kandydatką, słyszałam, jak zamknięte drzwi próbuje sforsować jej córka. Nie mogła sobie poradzić z barierą, więc postanowiła wspierać mamę krzycząc, że ją kocha, że jest najlepsza na świecie i robi pyszne naleśniki.