Zamknęli nam sklepy, więc kupujemy na stacjach benzynowych. Zakaz handlu je omija

Konrad Bagiński
27 maja 2022, 09:04 • 1 minuta czytania
Zaostrzenie zakazu handlu sprawiło, że Polacy coraz więcej zakupów robią na stacjach benzynowych. Jest drożej, wybór mały, ale pozbawieni alternatywy rodacy nie mają wyjścia. Obroty sklepów przy stacjach paliw rosną dzięki zamkniętym w niedziele sklepom.
Na stacji można nie tylko napić się kawy, ale i zrobić zakupy Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Choć stacji paliw jest mniej niż 7 tys., to sklepy przy nich generują już ponad 12 mld zł obrotów. Walka o klientów będzie się zaostrzać, zwłaszcza z kurczącym się sektorem handlu tradycyjnego - pisze dziś "Rzeczpospolita".


Z informacji dziennika wynika, że Polacy pozbawieni możliwości zrobienia niedzielnych zakupów, coraz częściej trafiają na stacje benzynowe. Nie dość, że zakaz handlu ich nie dotyczy, to są otwarte przez 24 godziny na dobę. Ich obroty rosną w przeciwieństwie do przychodów tradycyjnych sklepów, które z roku na rok spadają - pisze "Rz". W tym roku stacje, przy znacznie mniejszej liczebności, wygenerują już ok. połowę sprzedaży wypracowanej przez ok. 50 tys. tradycyjnych sklepików – wynika z danych Euromonitor International przytaczanych przez dziennik.

Okazuje się, że udział handlu pozapaliwowego w obrotach stacji sięga już 40 procent. Coraz większa liczba stacji może się pochwalić pełnowymiarowymi sklepami znanych marek. Jadąc po paliwo możemy trafić do Carrefoura, Auchan czy SPAR. Szczególnie dużo powstaje ich w miastach, gdzie odbierają klientów małym sklepom. Co więcej - czynne są całą dobę, co daje im olbrzymią przewagę w walce o klienta.

Zakaz handlu zaostrzony

Przypomnijmy, że od 1 lutego weszły w życie przepisy zaostrzające zakaz handlu w niedziele. Większość sklepów, które otwierały się jako placówki pocztowe, nie będzie już mogło tego robić. Ustawa wprowadziła próg obrotów - sklep mógłby się otworzyć jako placówka pocztowa, jeśli osiąga przynajmniej 40 proc. przychodu z takich właśnie usług. To dla większości sklepów nierealne.

Ale w ostatnich miesiącach coraz więcej sklepów inwestowało w kasy samoobsługowe. Zrobiła tak Żabka, sporo kas bez kasjerów postawiły też Biedronka, Lidl i inne sieci.

W przypadku Żabki sprawa jest dość prosta - nowe zasady nie dotkną większości sklepów tej sieci. Ich właściciele korzystają nadal z wyłączenia dla przedsiębiorców działających na własny rachunek. Nie ma więc znaczenia czy sklep Żabki jest placówką pocztową, czy nie. Sklepy należą do franczyzobiorców działających na własny rachunek.

Problem mogą mieć ci franczyzobiorcy, którzy mają kilka sklepów. Jeśli chcą otworzyć sklep, muszą zrobić to w formule bez kasjerów. Zakupy można robić wyłącznie za pomocą kasy samoobsługowej, ale to wyłącza możliwość sprzedaży alkoholu i papierosów.