Dlaczego wszystkie stacje nagle robią taką samą promocję? Rozwiązaliśmy tę tajemnicę

Konrad Bagiński
04 lipca 2022, 13:40 • 1 minuta czytania
Najpierw Orlen, potem BP, Lotos i Moya - praktycznie wszystkie największe sieci stacji paliwowych oferują już 30 groszy rabatu na paliwo. Ta nagła hojność może zaskakiwać - w końcu taka suma to często cała marża stacji na litrze benzyny czy ropy. Mało kto zauważył, że jednocześnie o taką samą wartość spadła hurtowa cena paliwa w Orlenie. 30 groszy to więc żadna promocja.
Za chwilę trudno będzie znaleźć stację, która nie oferuje 30 groszy rabatu na paliwo Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

W Polsce nie ma już chyba większej sieci stacji paliw, która nie oferowałaby 30 groszy rabatu na paliwo. Zaczął oczywiście Orlen, zobowiązany obietnicą wygłoszoną ustami prezesa Obajtka. Nie obyło się bez problemów, ale w jego ślady poszły BP, Lotos z kartą Navigator a teraz również sieć Moya. Skąd ta nagła hojność sieci stacji benzynowych?


Pewnej wskazówki może dostarczyć analiza cen hurtowych oferowanych przez Orlen. Jeszcze 15 czerwca - czyli nieco ponad dwa tygodnie temu Orlen wywindował hurtową cenę banzyny 95 do poziomu 7,331 zł za litr. Jeśli doliczymy do tego 8 proc. VAT-u, cena na stacji musiała wynosić przynajmniej 7,92 zł, o ile stacja nie miała żadnego rabatu na paliwo kupowane w hurcie. Promocja na stacjach Orlenu wystartowała 27 czerwca. Tego dnia hurtowa cena benzyny wynosiła 7,124 zł za litr (7,69 z VAT-em). Potem rosła o 2-3 grosze na litrze, po czym zaczęła spadać.

Dziś wynosi 7,035 zł za litr, a więc niemal 30 groszy mniej niż 15 czerwca. Obniżenie ceny o 30 groszy w "promocji" nie jest więc jakąś specjalnie atrakcyjną ofertą - to po prostu jej urynkowienie. Bardzo podobnie było z hurtową ceną oleju napędowego w hurcie. 16 czerwca Orlen sprzedawał go po 7,304 zł za litr, dziś jest to 7,035 - czyli 27 groszy taniej.

Co więcej - dzisiejszy komunikat Polskiej Izby Paliw Płynnych donosi o tym, że średnia cena benzyny PB95 w Polsce w ciągu miesiąca wzrosła o 0,28 zł. Podsumujmy - regularna cena wzrosła o prawie 30 groszy, promocyjna obniża ją o 30 groszy i to w sytuacji, gdy hurtowa cena paliwa również spadła o prawie 30 groszy. W tym samym czasie (jednego miesiąca) średnia cena oleju napędowego wzrosła o 0,73 zł do 7,81 zł/litr.

Taka sytuacja była zresztą do przewidzenia. Orlen nie mógł przecież sprzedawać paliwa po cenach dumpingowych i nie mógłby sprzedawać go taniej swoim stacjom niż pozostałym graczom na rynku. Na to przecież nie może sobie pozwolić, bo naraziłby się na drakońskie kary od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A sam Obajtek za sprzedawanie paliwa poniżej kosztów mógłby iść do więzienia - bo to byłoby działanie na szkodę spółki.

"Gdyby Orlen zaś mógł sobie pozwolić na taką obniżkę cen, to by oznaczało, że prezes długimi tygodniami opowiadał farmazony o niskich marżach detalicznych. To byłoby kompromitujące i kwalifikowało go do dymisji (wprowadzanie opinii publicznej w błąd). Orlen nie publikuje danych procentowych o marży detalicznej, więc nie wiemy jak jest" - pisze z kolei Maciej Samcik, autor bloga Subiektywnieofinansach.pl.

Eksperci od dawna zwracają uwagę na fakt, że Orlen zarabia krocie na produkcji i hurtowej sprzedaży paliw.

– Na sprzedaży detalicznej i hurtowej paliw zarabiamy grosze – przekonuje tymczasem Daniel Obajtek, prezes Orlenu. Jednocześnie widać czarno na białym, że tylko w I kwartale 2022 r. Orlen zarobił na czysto aż 2,8 mld zł. To o cały miliard więcej niż rok wcześniej.

– Są ekstremalnie wysokie, wręcz surrealistyczne w całym regionie – mówi o hurtowych marżach Orlenu Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ, cytowany przez portal BusinessInsider.pl.