Polska waluta słabnie w oczach. Dolar kosztuje dziś tyle samo, co 22 lata temu

Konrad Bagiński
06 lipca 2022, 12:36 • 1 minuta czytania
Jeśli ktoś kupił dolary w październiku 2000 roku, miał pecha - aż do dziś. Dziś może te waluty w końcu z zyskiem (albo bez straty) sprzedać. Do rekordu ceny sprzed 20 lat brakuje dolarowi zaledwie ułamka grosza. Pozostałe waluty również drożeją.
Dolar doszedł do ceny sprzed 22 lat Alexander Mils / Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Z kursem złotego coś złego zaczęło się dziać we wtorek. Drugi dzień z rzędu jego wartość leci w dół.


- Waluty ostro drożeją: kurs euro jest nad 4,75 zł, kurs franka zbliża się do 4,80, a dolara przekracza 4,60 zł. Taki układ sił oznacza, że ostro pikuje nie tylko złoty, ale również wspólna waluta. W czerwcu wartość euro zrównała się z frankiem, teraz rośnie ryzyko, że sytuacja powtórzy się w relacji do dolara. We wtorek kurs EUR/USD runął na najniższe pułapy od 20 lat i może mieć otwartą drogę do parytet - pisze w komentarzu walutowym Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Wyjaśnia, że pikująca wartość euro, któremu realnie zagraża zrównanie się z dolarem, skutkuje jeszcze ostrzejszym wzrostem USD/PLN.

- Dolar w obecnym otoczeniu jest pierwszym wyborem i kosztuje ponad 4,60 zł, więcej nawet niż po napaści Rosji na Ukrainę. Notowania franka zbliżają się do 4,80 zł, co również oddaje, w jak głębokiej defensywie jest euro. Skrajne rozchwianie rynków i minorowe nastroje inwestorów sprawiają, że kapitał stroni od złotego i innych walut koszyka rynków wschodzących - dodaje Sawicki.

Zdaniem Jarosława Kosatego, analityka Santander Bank Polska mamy dwa elementy, które działają na niekorzyść złotego. Z jednej strony widzimy rosnące na świecie globalne obawy recesyjne, które sprzyjają amerykańskiej walucie, z drugiej strony - mamy dosyć mało rozstrzygniętą sytuację, jeśli chodzi o ostateczny kształt polityki monetarnej, którą zapowiadał EBC.

Konrad Ryczko, analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, w porannym komentarzu stwierdził, że "lokalnie sporo emocji wzbudziły weekendowe wypowiedzi J. Kaczyńskiego dotyczące podwyższenia oprocentowania depozytów lub nałożenia nowych podatków na sektor bankowy". Podkreślał jednak, że waluta pozostaje dość stabilna, aczkolwiek "widać próby wygenerowania korekty spadkowej".

Mamy sytuację jak po wybuchu wojny

W minionych tygodniach, po odrobieniu przez kurs euro całości dynamicznego wzrostu odnotowanego po wybuchu wojny, polska waluta znów znalazła się w tarapatach.

- Strach przed recesją wywołuje tsunami na rynkach finansowych. Skutkuje m.in. gwałtownymi przecenami na europejskich giełdach akcji, także najważniejszy warszawski wskaźnik WIG20 runął na nowe tegoroczne minima i najniżej od kilkunastu miesięcy - zwraca uwagę Bartosz Sawicki.

Dodaje, że ostro runęły też notowania wielu surowców, m.in. kurs baryłki ropy na londyńskiej giełdzie obniżył się tylko we wtorek o niemal 10 proc. Rozchwianie rynków i niepewność wypychają EUR/PLN nad 4,75. Oznacza to, że euro podrożało w miesiąc prawie 20 groszy i kosztuje najwięcej od końcówki marca.

- Strach przed recesją w Europie odpycha inwestorów od złotego, ale oznacza też tarapaty wspólnej waluty. Euro jest najsłabsze w relacji do dolara od dwudziestu lat. Za dolarem stoją nie tylko wyższe stopy procentowe (EBC jest wciąż przed pierwszą podwyżką, a Fed stopy podniósł już o 1,5 pkt proc.). Istotnym czynnikiem w dobie kryzysu energetycznego jest też niezależność od importu ropy i gazu. Przekłada się ona na znacznie korzystniejsze warunki w handlu zagranicznym - twierdzi analityk Cinkciarz.pl.

Co zdecyduje jutro RPP?

W czwartek zbiera się Rada Polityki Pieniężnej. W zgodnej opinii analityków jej członkowei zdecydują o kolejnej podwyżce stóp procentowych.

- Strach przed recesją, słabnąca konsumpcja i zwrot w notowaniach surowców redukują ryzyko, że inflacja utrwali się na bardzo wysokim poziomie. Oznacza to, że do zapanowania nad cenami nie będą potrzebne dwucyfrowe stopy procentowe i może przeważyć opinia, że wystarczy podwyżka o mniejszej skali niż w dwóch poprzednich miesiącach (w czerwcu i maju stopy windowano o 75 pkt bazowych). Istnieje ryzyko, że zbyt łagodny ruch lub ogłoszenie końca cyklu pogłębią osłabienie złotego, a tego władze z pewnością chciałyby uniknąć - tłumaczy Bartosz Sawicki.