Polski wątek w aferze Ubera. Wypłynęło nazwisko Bieńkowskiej

Konrad Bagiński
13 lipca 2022, 09:05 • 1 minuta czytania
W aferze Ubera niespodziewanie wypłynęło nazwisko Elżbiety Bieńkowskiej, ówczesnej polskiej komisarz ds. rynku wewnętrznego. Szefowie firmy byli bardzo zadowoleni ze spotkania z nią, chociaż - jak zapewnia Komisja Europejska - dowiedzieli się jedynie o tym, jakie mają opcje.
Nazwisko Bieńkowskiej wypłynęło w aferze Ubera. Tadeusz Wypych/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Afera Ubera ("Uber files") zbiorcza nazwa sprawy ujawnianej przez europejskie media. Śledztwo oparte jest na tysiącach wewnętrznych dokumentów Ubera wysłanych przez anonimowe źródło do brytyjskiego dziennika The Guardian i przesłanych do Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) i 42 partnerskich mediów, w tym Le Monde.


Osią afery są działania przedstawicieli tej firmy wobec rządów na Starym Kontynencie. Agresywna polityka Ubera i ignorowanie regulacji prawnych, w ramach których firma powinna działać, spowodowały, iż rządy wielu państw chciały wręcz zakazać jego działalności.

Na początku 2015 roku, gdy firma upadała pod wpływem procesów sądowych, dochodzeń i groźby restrykcyjnych przepisów, Uber zdecydował się przejść do ofensywy, składając szereg skarg do Komisji Europejskiej, w szczególności przeciwko Francji, Niemcom i Hiszpanii. Szczegóły skarg są różne, ale ich sedno jest wspólne: ograniczając możliwości Ubera, te trzy państwa członkowskie naruszyły swobodę przedsiębiorczości, podstawową zasadę prawa europejskiego, która pozwala spółkom na zakładanie i prowadzenie działalności.

Przedstawiciele Ubera byli zdeterminowani, by w europejskim prawie szukać luk, słabych punktów. W tym celu spotykali się z kim się tylko dało, szukając poparcia i podpowiedzi. "Le Monde" pisze, że szefostwo Ubera spotkało się z ówczesną komisarz do spraw rynku wewnętrznego Elżbietą Bieńkowską. Argumentacja Ubera miała do niej trafić i zostać przez nią dobrze przyjęta - dodaje francuski dziennik.

"Było bardzo pozytywne i konstruktywne. Według niej skargi na złamanie przepisów rynku wewnętrznego stanowią najbardziej klarowny i najszybszy sposób osiągnięcia naszych celów" - napisano w jednej z relacji ze spotkania z Bieńkowską.

Uber lobbował i korumpował, wiele mu to nie dało

"Uber Files" pokazuje w jaki sposób kalifornijska firma, zdecydowana działać nie tylko na pograniczu prawa, ale i kompletnie nielegalnie, uruchomiła wszelkie możliwe kontakty i mechanizmy by walczyć o swoje interesy. Jak czytamy w Onecie, rzecznik KE, do której "Le Monde" zwrócił się o wyjaśnienia, powiedział, że Komisja nie zachęcała amerykańskiej firmy do składania skarg.

- Podczas opisanego spotkania przedstawiciele Ubera wspomnieli o możliwości wniesienia skargi i zapytali, co o tym myśli Komisja. Jeżeli firma lub organizacja obawia się, że jej interesy są zagrożone przez przepis krajowy lub wspólnotowy, to odpowiedzialnością Komisji jest poinformować ją o możliwych rozwiązaniach. W żadnym momencie jednak urzędnicy Komisji nie "zachęcali" Ubera czy jakiegokolwiek innego przedsiębiorstwa do złożenia skargi — powiedział rzecznik. Zdaniem "Le Monde" dokumenty z "Uber Files" sugerują, że pozwy Ubera przeciwko Francji, Niemcom i Hiszpanii były częściowo inspirowane przez KE. Twardych dowodów na razie nie ma. Warto też zauważyć, że efekt starań Ubera był mizerny. Dla "Le Monde" najważniejsze jest przede wszystkim to, że przedstawiciele Ubera spotykali się z dziesiątkami francuskich polityków, a pomagać im miał nawet Emmanuel Macron.