Ich szalejąca drożyzna dotyka najmocniej. Oto co o kryzysie mówią w bastionach PiS
- Inflacja, wysokie ceny energii i problemy z dostępnością do niektórych towarów potęgują frustrację wśród obywateli
- Mieszkańcy z gmin, w których zazwyczaj największe poparcie ma PiS, dostrzegają problemy, ale nie winią rządu
- Narzekają na wzrost cen i wskazują, że gdy będą "na kolanach, to zaczną "protestować"
Inflacja nie zważa na poglądy polityczne. Ten kryzys dotyka wszystkich
Tak wysokiej inflacji nie było w Polsce od ćwierć wieku. Ceny energii szaleją, co dobija przedsiębiorców, którzy dopiero wychodzą z koronakryzysu. Tymczasem sytuacja jest na tyle dynamiczna, że zaczęło brakować dwutlenku węgla, a to podważa działanie co najmniej kilku kluczowych branż.
Koszyk zakupowy, za który płaciliśmy w sierpniu 2022 r. o 16,1 proc. więcej niż przed rokiem, to wyzwanie dla wszystkich Polaków. W połączeniu z innymi elementami kryzysu staje się także ogromnym wyzwaniem dla Prawa i Sprawiedliwości (PiS), które już w przyszłym roku będzie walczyło o utrzymanie władzy po dwóch wygranych wyborach parlamentarnych z rzędu.
W bastionach widzą problemy, ale nie winią rządu
Portal money.pl postanowił sprawdzić, co na temat obecnego kryzysu uważają mieszkańcy bastionów PiS. To okręgi, w których poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego jest zazwyczaj wyjątkowo wysokie.
Jednym z takich miejsc jest Rzeszów, gdzie w 2019 r. na PiS głosowało 43 proc. mieszkańców, a na Koalicję Obywatelską - 27 proc. Dyrektor rzeszowskiej Izby Rzemieślniczej Waldemar Mazur przyznaje w rozmowie z serwisem, że przedsiębiorcy są świadomi, że nadchodząca zima będzie trudna, ale starają się do niej przygotować.
- Rzemieślnik i przedsiębiorca nie panikuje, tylko działa. Część próbuje remontować zakłady i instalacje grzewcze. Rzemieślnicy obawiają się przerw w dostawach energii — przekonuje.
Mimo zapewnień, że sytuacja jest pod kontrolą rzeszowscy przedsiębiorcy, przygotowują się na najgorszy scenariusz. - W przypadku przerw w dostawie energii lub gazu może dojść do niepokojów społecznych i paniki — wskazuje dyrektor.
Jego zdaniem rząd nie informuje Polaków o kryzysowych sytuacjach, ponieważ nie chce siać paniki. - Ostatnio zauważamy, że w komunikatach rządu jest więcej populizmu i polityki, niż rzeczywistego działania — ocenia. - Są pracodawcy, którzy cierpią, jednak jak się popierało, to jeszcze popieramy, ale dopiero, jak będziemy na kolanach, to będziemy protestować — dodaje. Dość spokojna o przyszłość jest jedna z urzędniczek zatrudniona w gminie, w której PiS zdobył większość w 2019 r. Jej zdaniem sytuacja jest w normie. - Teraz młodzi nie muszą wyjeżdżać. Mają 500 plus, mają 300 plus, tylko pracy tu nie ma — przekonuje.
Choć przyznaje, że nie ma pretensji do rządu, to urzędnicy zarabiają za mało. Co więcej, przedsiębiorcy z bastionów PiS również nie obwiniają bezpośrednio rządzących i nie mają pretensji do ich obecnej polityki. Słychać raczej frustrację wynikającą ze wzrostu cen w sklepach i rosnących kosztów życia.
Czytaj także: https://innpoland.pl/183517,rzad-przyjal-projekt-budzetu-na-2023-65-mld-deficytu-i-10-proc-inflacji