Przedsiębiorcy o podwyżkach cen gazu, prądu i ogrzewania: "Taniec na granicy opłacalności"

Maria Glinka
19 września 2022, 11:33 • 1 minuta czytania
Wzrosty rachunków o kilkaset procent to dla wielu firm, zarówno małych, jak i dużych, taniec na krawędzi opłacalności — alarmuje Prezes Północnej Izby Gospodarczej Hanna Mojsiuk. Zdaniem ekspertów najbardziej niepokojące sygnały dobiegają od właścicieli piekarni i małych sklepów. Przedsiębiorcy, którzy nie mają odpowiedniego zaplecza finansowego, skupiają się bowiem wyłączenie na tym, żeby oszczędzać.
Przedsiębiorcy stoją na krawędzi bankructwa Fot. Wojciech Strozyk / Reporter
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Podwyżki cen nie omijają nikogo. Cios dla małych i dużych firm

Kryzys puka do drzwi polskich przedsiębiorców, a Północna Izba Gospodarcza alarmuje, że nadchodzące jesień i zima mogą być najtrudniejsze dla całej gospodarki od dekad. Zapowiedź przyszłorocznych podwyżek cen gazu, prądu i ogrzewania to realna groźba bankructwa i niewypłacalności zarówno dla małych, jak i dużych firm.

Sytuacja jest bardzo poważna. Wiele firm już teraz odnotowuje wzrosty kosztów prowadzenia działalności, a inne oczekują na nowe rachunki, które, wiele wskazują na to, będą kilkaset procent wyższe. To bardzo demokratyczne zjawisko, bo w podobnej sytuacji znajdują się bardzo małe firmy jak i wielkie fabryki i koncerny. W budżetach zarówno jednych jak i drugich kilkusetprocentowe wzrosty oznaczają dosłownie "taniec na krawędzi opłacalności" Hanna Mojsuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej

Z sygnałów, które docierają do Północnej Izby Gospodarczej, wynika, że sen z powiek spędzają przedsiębiorcom przede wszystkim rosnące ceny prądu i ogrzewania. W przypadku dużych fabryk i firm produkcyjnych różnice są liczone w milionach złotych w skali miesiąca.

– Małe firmy dostaną podwyżki nieporównywalne kwotowo, ale porównywalne procentowo. Ostatnio rozmawiałam z Panią prowadzącą mały sklep. Dla niej podwyżka ogrzewania z 500 zł do 1900 zł miesięcznie to tragedia – dodaje szefowa Izby.

Marek Dymsza, jeden z zarządzających w Klastrze Metalowym Metalika w Szczecinie, przekonuje, że nastroje wśród przedsiębiorców z branży przemysłowej są niezbyt optymistyczne. Dobijają ich ceny mediów, ale problemem jest także dostępność surowca. W dobie kryzysu wyzwaniem są także relacje z klientami, którzy są nieustannie informowani o kolejnych podwyżkach.

– Wzrost cen surowców musi więc pociągnąć za sobą wzrosty cen zarówno w sferze przemysłowej, budowlanej, jak i w naszym życiu codziennym. W pewnym momencie jednak cena będzie po prostu nieakceptowalna dla klientów, nie można jej podnosić w nieskończoność, to nie jest tak, że możliwości finansowe konsumentów są niewyczerpalne – tłumaczy Dymsza.

Szykuje się fala bankructw? Biznesy mogą przestać się opłacać

Jego zdaniem podmioty, które nie zainwestowały odpowiednio wcześnie w technologie, nie wytrzymają wzrostu cen. Dymsza podejrzewa, że takich historii będzie znacznie więcej. – Obawiam się, że jesień zweryfikuje podstawy działania wielu firm. Obciążenia podatkowe i związane z kosztami np. pozyskania surowców, transportu czy właśnie ogrzewania hal produkcyjnych będą na tyle duże, że firmy przestaną działać w ramach opłacalności – przyznaje.

Inny, równie pesymistyczny scenariusz, to redukcja zatrudnienia. – Nie wykluczam, że możliwe są zwolnienia i próby dostosowania składów personalnych do bieżących potrzeb – ocenia ekspert.

Piekarnie i małe sklepy mogą nie przetrwać tego kryzysu

Jednak walka o przetrwanie ma dość wysoką cenę. Firmy, które skupiają się na oszczędzaniu, nie będą się rozwijać. Jednak na nowe inwestycje mogą pozwolić sobie tylko te podmioty, które zgromadziły odpowiednie zapasy finansowe.

– Pierwsze półrocze przyszłego roku to będzie wielki test dla polskiej i europejskiej gospodarki. Najbardziej obawiam się o sektor MŚP. To jest dusza wolnego rynku, jeżeli tu następują drżenia to mamy poważny problem – wskazuje Justyna Osuch-Mallet, rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu.

Jednak jak przyznaje, "najbardziej obawia się o piekarnie i małe sklepy". – Wiele takich firm jest mocno uzależnionych od gazu czy od ogrzewania. Jego cena przekłada się na cenę produktu. Konsekwencje będziemy odczuwać wszyscy w portfelu – dodaje ekspertka.

Tymczasem z branży piekarniczej już dobiegają głośne sygnały świadczące o trudnej sytuacji. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, Andrzej Piętka, prezes Akademii Wypieków, przewiduje, że pierwsze przedsiębiorstwa mogą zacząć upadać już za 6-12 miesięcy.

Północna Izba Gospodarcza wskazuje, że niektórzy przedsiębiorcy starają się ograniczać koszty i inwestują m.in. w fotowoltaikę, maty grzewcze czy pompy ciepła. Niektórzy starają się oszczędzać na oświetleniu, wprowadzają optymalizację energetyczną. Jednak w tak burzliwych czasach nikt nie jest w stanie zagwarantować, że te działania przyniosą wymierne efekty.

Czytaj także: https://innpoland.pl/184123,podwyzki-cen-pradu-w-miastach