Prawie perfekcyjne oszustwo na truskawki. Oryginalna metoda działania przestępców i ogromne straty

Maria Glinka
27 czerwca 2023, 12:35 • 1 minuta czytania
Mężczyźni zawyżali wagę truskawek przy pomocy wody w zbiorniku. Dopiero za czternastym razem wpadli na gorącym uczynku. Przez truskawkowe oszustwo właściciel firmy stracił ćwierć miliona złotych. Oszuści mogą skończyć w więzieniu.
Przez oszustwo na truskawki mogą trafić do więzienia na 8 lat. Fot. Komenda Powiatowa Policji w Rawie Mazowieckiej, Pxfuel
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Oszustwo na truskawki. Odprowadzali wodę przez wąż

W ubiegłym tygodniu właściciel firmy zajmującej się skupem i przetwórstwem owoców na terenie powiatu rawskiego (woj. mazowieckie) zawiadomił policję w sprawie oszustwa na truskawki. Z jego informacji wynikało, że dostawca, który przywozi owoce, prawdopodobnie oszukuje co do ich wagi.


Funkcjonariusze niezwłocznie zajęli się tą sprawą. Z ich ustaleń wynika, że 30–letni kierowca ciężarówki wraz ze swoim 40–letnim pracodawcą faktycznie fałszują wagę dostarczonego towaru.

Jak się okazuje, w naczepie ciężarówki oszuści zamontowali przegrodę. Tuż za nią ukryli zbiornik z wodą.

– Przy wjeździe ważyli pojazd z owocami, po czym zanim rozładowali go, kierowca podjeżdżał pod studzienkę i ze specjalnie zamontowanego węża niepostrzeżenie wypuszczali wodę bezpośrednio do studzienki kanalizacyjnej, a następnie ponownie wjeżdżali na wagę – wskazuje mł. asp. Agata Krawczyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Rawie Mazowieckiej, cytowana w komunikacie na stronie internetowej policji.

Wpadli na gorącym uczynku. Straty warte ćwierć miliona złotych

O tym, że było to oszustwo prawie idealne, świadczy fakt, że wpadli dopiero za czternastym razem. Wówczas rawscy i bialski policjanci zatrzymali ich na gorącym uczynku.

Trzynaście udanych wjazdów na wagę przyniosło straty dla właściciela firmy rzędu 250 tys. zł. – Zamontowany zbiornik z wodą zawyżał jednorazowo wagę nawet o 7 ton – dodaje mł. asp. Krawczyk.

Mężczyźni usłyszeli zarzuty oszustwa. Grozi im kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności i wysokie grzywny. Na poczet obowiązku naprawienia szkody oraz grożących grzywien zabezpieczono u podejrzanych mienie o wartości 450 tys. zł.

Za oszustwo na jabłka może pójść do więzienia na 11 lat

To niepierwszy raz, kiedy przedsiębiorcy oszukują na owocach. W grudniu 2021 r. policja zatrzymała Leszka B., byłego prezesa grupy producenckiej "Owoc Sandomierski". Rok później został oskarżony o ogromne oszustwa finansowe.

Szefowa Prokuratury Rejonowej w Sandomierzu Jolanta Religa przekazała wówczas, że między 2015 r. a 2016 r. kontrahenci spółki przestali dostawać pieniądze. Dotychczasowe ustalenia śledczych wskazują, że Leszek B. wyłudził niemal 12 mln zł od 232 podmiotów.

Jego ofiarą padły zarówno firmy (w tym m.in. dostawcy owoców), jak i zwykli obywatele. Prezes miał zamawiać usługi, za które nie płacił.

Ogromne wątpliwości wzbudził także majątek firmy Leszka B., który był wyceniany na 112 mln zł. Jednak w toku śledztwa wyszło na jaw, że "Owoc Sandomierski" ma około 62 mln długu. W ubiegłym roku majątek spółki został sprzedany za ponad 22 mln zł.

Śledczy skierowali do Sądu Okręgowego w Kielcach akt oskarżenia przeciwko prezesowi grupy. Leszkowi B. grozi do 11 lat więzienia za oszustwa dotyczące mienia znacznej wartości.