Pół tysiąca elektryków na statku, który płonie. Oto, jakie będzie to miało skutki

Maria Glinka
28 lipca 2023, 13:52 • 1 minuta czytania
Od wtorkowej nocy u wybrzeży Holandii płonie statek Fremantle Highway. Początkowo informowano, że na pokładzie jest 25 samochodów elektrycznych. Jednak dzisiaj Reuters donosi, że jednostka przewozi prawie 500 pojazdów elektrycznych. Eksperci ostrzegają, że jeden czynnik może spowodować katastrofą ekologiczną.
Nowe ustalenia ws. pożaru na frachtowcu Fremantle Highway. Fot. Associated Press/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pół tysiąca elektryków na płonącym statku

W nocy z wtorku na środę tuż u wybrzeży Holandii zapalił się statek Fremantle Highway, który przewozi nowe samochody. Z pierwotnych informacji wynikało, że na pokładzie jest 25 pojazdów elektrycznych.


Dopiero po ponad dwóch dniach od wybuchu pożaru okazało się, że ta liczba była niedoszacowana. – Na pokładzie znajdowały się 3 783 pojazdy, w tym 498 pojazdów elektrycznych – oznajmił cytowany przez Reutersa rzecznik K Line (Kawasaki Kisen Kaisha) z siedzibą w Tokio, która wyczarterowała statek.

Jak podaje agencja, przedstawiciel firmy odmówił udzielenia jakichkolwiek informacji na temat marek samochodów, które przewoził frachtowiec. Nie ujawnił, czy pokładzie znajdowały się samochody japońskich producentów.

Dlaczego Fremantle Highway płonie? Jedna osoba zginęła

Straż przybrzeżna podała w czwartek na swojej stronie internetowej, że przyczyna pożaru nie jest znana. Jednak na nagraniu opublikowanym przez holenderskiego nadawcę RTL słychać, jak ratownik mówi, że "pożar wybuchł w akumulatorze samochodu elektrycznego".

Reuters podaje, że akumulatory litowo–jonowe pojazdów elektrycznych palą się z dwukrotnie większą energią niż zwykły ogień, a urzędnicy morscy i ubezpieczyciele twierdzą, że branża nie nadąża za ryzykiem, jakie niesie ta nowa technologia.

Fremantle Highway został zarejestrowany w Panamie i tamtejszy urząd morski wszczął już dochodzenie w sprawie pożaru. Holenderska Rada Bezpieczeństwa przekazała, że pomaga w ustalaniu szczegółów zdarzenia.

Rzecznik straży przybrzeżnej wskazał, że obecnie w grę wchodzą trzy scenariusze. Pierwszy zakłada, że uda się ugasić pożar, a statek zostanie odholowany do portu. Drugi wariant to zatonięcie. Zgodnie z trzecim scenariuszem służby mają czekać na wypalenie się Fremantle Highway. Holenderscy eksperci ostrzegają, że na pokładzie frachtowca może dojść do eksplozji pojazdów elektrycznych, a to doprowadziłoby do katastrofy ekologicznej.

Zresztą pożar już zbiera śmiertelne żniwo – zginął jeden członek załogi. Siedem osób, które wyskoczyły za burtę, by uciec przed płomieniami, ma obrażenia.

199-metrowy Fremantle Highway, który wciąż płonie, dryfuje około 17 km od najbardziej wysuniętego na północ holenderskiego wybrzeża. Statek był w drodze z Niemiec do Egiptu.

Nie tylko samochody. Płoną też elektryczne rowery

Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, do równie tragicznego pożaru z udziałem elektryka doszło w kwietniu 2023 r. w dzielnicy Queens w Nowym Jorku (USA). Szef departamentu straży pożarnej w Nowym Jorku John Hodgens przyznał, że ogień natychmiast zajął rower. Poza tym był ładowany baterią litowo–jonową tuż obok frontowego wejścia do budynku wielorodzinnego, co sprawiło, że nie było szans "na wydostanie się z budynku". Zginęło dwoje dzieci. Do groźnego zdarzenia z elektrykiem doszło także w Polsce. Pod koniec marca 2023 r. w Tuchomiu (woj. pomorskie) zapalił się samochód elektryczny.

Oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach Marek Szwaba przekazał w rozmowie PAP, że akcja gaśnicza trwała ponad 21 godzin. Wszystko dlatego, że baterie elektrycznego mercedesa EQA wymagały schłodzenia. Służby umieściły pojazd w kontenerze z wodą.

W akcji gaszenia płonącego elektryka uczestniczyło 16 zastępów straży pożarnej. Nikt nie odniósł obrażeń, a straty zostały oszacowane na 190 tys. zł.