Mięso napompowane wodą, ryba z dalekiej Azji. Tak oszukują nas w sklepach

Maria Glinka
23 września 2023, 10:20 • 1 minuta czytania
Kontrola inspekcji wykazała, że w sklepach coraz częściej kupujemy "kota w worku". Mięso napompowane wodą, brak odpowiedniej mąki czy wołowina zamiast wieprzowiny to tylko kilka z ujawnionych naruszeń. Tak na jedzeniu oszukują nas producenci.
Wyniki kontroli wskazują, że producenci oszukują co do składu żywności. Fot. Bartlomiej Magierowski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Fatalne wyniki kontroli w sklepach. Producenci oszukują klientów

Producenci testują czujność klientów i próbują wcisnąć im produkty, które w środku diametralnie różnią się od informacji na opakowaniach. Naruszenia z ostatnich kilkunastu miesięcy ujawniają inspektorzy Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno–Spożywczych i Inspekcja Handlowa w raporcie, do którego dotarł "Fakt".


Z ustaleń wynika, że w chlebie graham w ogóle nie znalazła się taka mąka. Z kolei mięso drobiowe napompowano wodą, żeby ważyło więcej. W "chińszczyźnie" zamiast wołowiny producent zaserwował klientów wieprzowinę. Z kolei w puszce rybnej z Kujaw pojawiła się ryba... z Kazachstanu.

To tylko kilka przykładów zamieniania droższych składników na tańsze, o których inspektorzy piszą w swoim raporcie. W 2022 r. przeprowadzono ponad 7 tys. kontroli. Kilkaset z nich wszczął po skargach od klientów.

Co czwarta próbka była błędnie oznakowana. Z kolei w co ósmej parametry fizykochemiczne (np. konsystencja) nie zgadzały się z tym, co deklarował producent. Poza tym pojawiły się także wątpliwości co do zapachu i smaku produktów.

Bułka tarta, pieczywo i ciasta. W tych produktach dopatrzono się błędów

Raport wskazuje, że nieprawidłowości wykryto w co trzeciej próbce bułki tartej. Co do zasady powinna być przygotowana z rozdrobnionego wysuszonego pieczywa pszennego. W przebadanych próbkach pojawiła się natomiast mąka żytnia. Niektórzy użyli też maku czy lnu, ale nie poinformowali o tym klientów na opakowaniach.

Błędy w pieczywie dotyczyły 37 proc. przebadanych próbek. Inspektorzy stwierdzili, że klienci byli zwodzeni nazwami produktów np. w "rogaliku maślanym" nie było masła, w chlebie pszennym graham zabrakło mąki graham, a chleb chłopski był z mrożonki.

W ciastkach i wyrobach ciastkarskich wykryto nieprawidłowości w 36 proc. próbek. Pojawiły się błędne oznaczenia (np. cukier waniliowy zamiast cukier wanilinowy) i błędny skład (np. substancja zastępująca śmietankę zamiast śmietanki 30 proc.).

W 24 marketach (spośród 69) dopatrzono się nieprawidłowości w warzywach i owocach. Prawie co trzeci produkt posiadał błędne informacje dotyczące kraju pochodzenia. Poza tym sprzedawano nieświeże, a czasami nawet nadpsute warzywa.

Mięso napompowane wodą

W 38,6 proc. podmiotów ujawniono błędy w mięsie wołowym i wieprzowym. W składzie pojawiły się substancje niedozwolone (fosforany) lub niedeklarowane składniki (np. skrobia). Zabrakło też informacji o alergenach, a w niektórych produktach podano błędny termin przydatności do spożycia.

Z kolei w mięsie drobiowym wykazano błędy w ponad 22 proc. przypadków. "Inspektorzy JHARS wydali 3 decyzje administracyjne wymierzające kary pieniężne na kwotę 112 tys. zł za wprowadzenie do obrotu trzech partii mięsa drobiowego o łącznej masie 6,9 t o zawyżonej zawartości wody – zafałszowanego" – czytamy w raporcie.

W nektarach i sokach błędy dotyczyły 30 proc. produktów. Najwięcej błędów było w oznaczeniach, ale stwierdzono też obecność dodatkowych i konserwujących substancji (np. kwasu sorbowego), choć producent nie poinformował o tym na etykiecie.

Oliwę zakwestionowano w 34 proc. przypadków głównie z powodu błędnej nazwy. Producenci używali takich haseł jak np. Oliwa z oliwek extra virgin, podczas gdy obowiązująca nazwa to "oliwa z oliwek najwyższej jakości z pierwszego tłoczenia".

W rybach ujawniono nieprawidłowości w 26 proc. próbek. Okazało się, że producenci zaniżają masę netto i zawyżają zawartość glazury. Pojawiły się też błędne oznaczenia dotyczące kraju pochodzenia.

Piwo podważono w 10 proc. przypadków. Inspektorzy dopatrzyli się tam niezgodnej z deklaracją zawartości ekstraktu brzeczki podstawowej (ekstraktu chmielowo–słodowego) i alkoholu.

Wątpliwości pojawiły się także w przypadku 44 proc. produktów garmażeryjnych. Dla przykładów ser Feta zastąpiono serem sałatkowym, a wołowinę – wieprzowiną. Czasami wykaz składników nie widniał na opakowaniach.

Downsizing w sklepach. Płacimy więcej, dostajemy mniej

Błędy ujawnione przez inspektorów to niejedyne wątpliwości względem ostatnich praktyk producentów. W czasach inflacji firmy zaczęły zmniejszać gramaturę produktów, ale ceny są takie same, a czasami nawet wyższe. To zjawisko to downsizing lub shrinkflacja.

Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, wśród zmniejszonych produktów znalazły się m.in. mrożone maliny, które można kupić w Biedronce. Rok temu były sprzedawane w paczce 450 g, a obecnie jest to 300 g. Rok temu kilogram mrożonych malin kosztował prawie 28 zł, a teraz ponad 33 zł.