Tu kupisz najtańszy węgiel. Tak sprawdzisz, gdzie cena za tonę jest najniższa
Jak działa rządowa porównywarka cen węgla?
Rządowa porównywarka cen węgla została stworzona, aby przeglądać ceny opału w tysiącach punktów sprzedaży. Dzięki niej klienci mogą też uzyskać dane kontaktowe do składów.
Wyszukiwarka jest dostępna dla wszystkich na stronie cieplo.gov.pl i nie trzeba się do niej logować. Do wyboru mamy kilka kryteriów, którymi możemy zawęzić poszukiwania (województwo, powiat, rodzaj węgla, nazwa węgla, cena węgla za tonę – od najniższej do najwyższej).
Rządowa porównywarka cen węgla pozwala jedynie na przeglądanie ofert - nie można ani zarezerwować, ani kupić surowca. W tym celu trzeba skontaktować się bezpośrednio ze sprzedawcą. Państwowy serwis bierze się na siebie weryfikację tożsamości zarejestrowanych podmiotów, których jest prawie 5 tys.
Warto uważać, ponieważ nie każdy surowiec to węgiel – porównywarka wyszukuje także miał czy brykiet torfowy, co na pierwszy rzut oka może być mylące.
Z rządowej porównywarki cen węgla dowiadujemy się, że obecnie najtańszy węgiel kosztuje 385 zł za tonę. To Propal 5–20 mm w woj. lubuskim.
Black Weeks w PGG. Promocyjne ceny węgla
Jednak rządowa porównywarka cen węgla nie uwzględnia promocji, którą niedawno wprowadziła Polska Grupa Górnicza (PGG). Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, od 20 listopada do 8 grudnia na stronie internetowej PGG będą promocje w ramach "black weeks".
W tym okresie, jeśli zakupimy tonę węgla w sklepie internetowym PGG S.A., możemy wpisać kod promocyjny o treści “PGG112023”, który spowoduje obniżenie regularnej ceny węgla o 200 złotych za tonę. Promocja Black Weeks obejmie wszystkie towary dostępne w e–sklepie PGG.
Z kodem rabatowym można kupić tonę węgla w cenach 900-1070 złotych. Za ekogroszek w promocji na Black Week zapłacimy między 1100-1350 złotych.
Tyle Polska wydała na niepotrzebny węgiel
Prawdziwe szaleństwo na punkcie węgla zaczęło się w wakacje 2022 r., kiedy ludzie rzucili się na składy w obawie, że nie będą mieli czym ogrzewać się zimą. Przed kopalniami ustawiały się kolejki rodem z PRL, mimo że rządzący zapewniali, że surowca nie zabraknie. Wątpliwości w tej sprawie wynikały z embarga na rosyjski węgiel, które premier Mateusz Morawiecki ogłosił w kwietniu ubiegłego roku.
Jak się okazało dopiero w tym roku, Polska zakupiła ponad 20 mln ton węgla z importu za 26 mld zł. Problem w tym, że to za dużo i nie ten rodzaj.
W ramach akcji, którą kierował minister aktywów państwowych Jacek Sasin, zapłaciliśmy krocie za głównie za węgiel drobny. Tymczasem z Rosji ściągaliśmy przede wszystkim węgiel gruby, więc trudno tu mówić o łataniu dziury.