"W 20 min wyrzucili 200 osób, dali godzinę na wyjście z biura". Mamy odpowiedź firmy z Krakowa

Konrad Bagiński
22 lutego 2024, 11:59 • 1 minuta czytania
Czy można w 20 minut wyrzucić z pracy ponad 200 osób? Można, udowodniła to firma Aptiv, która (jak wynika z relacji pracowników) w czasie przerwy na lunch pozbyła się sporej grupy swoich ludzi. Zrobiła to w stylu znanym z amerykańskich filmów. Zwolnieni mieli godzinę na spakowanie się i opuszczenie biura. Zwykły brak szacunku czy złamanie prawa? Sprawę zbada inspekcja pracy.
Firma Aptiv wyrzuciła z pracy ponad 200 osób w 20 minut Mohamed Hassan / Pixabay
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"11.50 e-mail dla wybrańców z zaproszeniem na spotkanie, 12.00 rozpoczęcie meetingu, 12.10 przychodzi email z wypowiedzeniem i zwolnieniem z obowiązku świadczenia pracy. Kto nie zrozumiał za pierwszym razem, że to jego ostatni dzień w pracy, mógł usłyszeć ten komunikat jeszcze 20-krotnie" – tak proces zwolnień opisuje jeden z pracowników.


Cała sytuacja miała miejsce w krakowskim oddziale firmy Aptiv Services. Po zwolnieniu ponad 200 osób w kiepskim stylu, media społecznościowe zagotowały się od opisów tego procesu. Aptiv to irlandzka firma z siedzibą w Dublinie.

Zajmuje się produkcją części i oprogramowania dla przemysłu samochodowego. Na całym świecie zatrudnia ponad 200 tys. ludzi. W Polsce pracuje dla niej ponad 5,5 tysiąca osób – w Krakowie, Gdańsku i Jeleśni.

Opisywana sytuacja zdarzyła się w Krakowie, w Centrum Technicznym Aptiv. Ten oddział działa od 2000 roku i zatrudnia ponad 2,5 tys. osób.

– Wszystko odbyło się w ciągu 20 minut, akurat w przerwie na lunch. Trzeba było wrócić do biurka, zdać rzeczy, spakować się i wyjść. Niektórym zajęło to 15 minut, szok, strach i ogromny stres – tak opisuje sytuację jeden z pracowników. Inni dodają, że maruderów musiała wyprowadzać ochrona.

Aptiv odpowiada

O styl zwolnienia zapytaliśmy biuro prasowe firmy.

"Aptiv kontynuuje optymalizację swoich podstaw biznesowych i koncentruje inwestycje w obszarach, które będą wspierać naszych klientów z różnych branż w zasilaniu przyszłości definiowanej przez oprogramowanie. Nie wypowiadamy się na temat szczegółów" – czytamy w odpowiedzi.

"Aptiv zobowiązuje się do wsparcia pracowników przez cały okres przejściowy i będzie oferować pakiety odpraw, które są zgodne z rynkiem, w tym kontynuację świadczeń" – dodają przedstawiciele firmy.

Jeden ze zwalnianych pracowników drwi w mediach społecznościowych, że zaproponowano mu... godzinny kurs pisania CV.

Czemu zwolniono tak dużą grupę?

Sam fakt zwolnienia pracowników to oczywiście suwerenna decyzja firmy. Olbrzymie kontrowersje budzi za to styl wyrzucenia ich z pracy oraz brak szacunku dla ludzi, którzy pracowali dla niej nieraz od wielu lat.

Pracownicy dziwią się jednak zwolnieniom, bo niedawno firma chwaliła się dobrymi wynikami finansowymi. A zwolnienia tłumaczy w bardzo mętny i ogólnikowy sposób. Sytuacja na rynku, zmiany organizacyjne.

Parlamentarzyści partii Razem zapowiedzieli już poselską kontrolę w sprawie zwolnień z Aptiv.

– Zwolnienie takiej liczby osób budzi poważne wątpliwości w świetle ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. Nie wiemy nic o powołanych przedstawicielach pracowników ani konsultacjach grupowego zwolnienia – pisze na X (d. Twitterze) krakowska działaczka tej partii, Aleksandra Owca.

Aptiv mógł złamać prawo

Nie jest wykluczone, że zwolnienie faktycznie odbyło się ze złamaniem zasad prawa pracy. Wyrzucenie ponad 200 osób to zwolnienie grupowe. A takie musi być zapowiedziane odpowiednio wcześniej, firma musi powiadomić o tym również urząd pracy.

Parlamentarzyści Razem dodają, że mają sygnały, iż Aptiv zatrudniał część osób na umowach zlecenia, choć powinien dać im etaty.

– Około 250 osób zostało zwolnionych z godziny na godzinę. Tak nie powinno to wyglądać, ale niestety wiem, że tak wyglądają często zwolnienia w Polsce. To jest kwestia odpowiedzialności zakładu pracy wobec pracowników, również klasy. To pokazało, że pracownicy nie są taktowani po partnersku – mówi w rozmowie z money.pl posłanka Daria Gosek-Popiołek.

Inspekcja pracy poinformowała, że dostała zgłoszenie i przeprowadzi kontrolę.