Protesty Amerykanów i panika wśród influencerów. Tak wygląda koniec TikToka w USA
19 stycznia 2025 – to ważna data dla TikToka i jego amerykańskich użytkowników. Tego dnia jedna z najpopularniejszych aplikacji na świecie ma zniknąć ze sklepów Apple i Google w USA. Dostawcy usług internetowych będą musieli zablokować dostęp do aplikacji w amerykańskich przeglądarkach internetowych.
Zdecydował o tym jeszcze Joe Biden, podpisując ustawę wiosną tego roku. Sąd apelacyjny poparł ją 6 grudnia. ByteDance, czyli właściciel platformy miał dwa rozwiązania: sprzedać TikToka zatwierdzonemu przez rząd nabywcy lub usunąć się z kraju.
"Głosy ponad 170 milionów Amerykanów tutaj, w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, zostaną uciszone 19 stycznia 2025 r., chyba że zakaz TikToka zostanie wstrzymany" – skomentował Michael Hughes, rzecznik TikToka w rozmowie z "USA TODAY".
TikTok "zagraża bezpieczeństwu narodowemu"
TikTok już od kilku lat jest na celowniku amerykańskich urzędników. Wielu twierdzi, że aplikacja jest wręcz zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego.
ByteDance ma swoją siedzibę w Pekinie, a Amerykanie obawiają się, że chiński rząd ma dostęp do poufnych danych użytkowników z USA. Wskazują m.in. na prawa, które pozwalają chińskiemu rządowi potajemnie żądać danych od rodzimych firm i obywateli na potrzeby operacji zbierania informacji wywiadowczych.
Rząd USA obawia się również, że Chiny mogą wykorzystać rekomendacje treści TikToka do podsycania dezinformacji, co już nasiliło się w Stanach Zjednoczonych podczas wojny w Strefie Gazy i wyborów prezydenckich. The New York Times podaje, że niektórzy krytycy twierdzą, że TikTok podsycił rozprzestrzenianie się antysemityzmu.
TikTok oczywiście zaprzecza i twierdzi, że ByteDance jest w 60 proc. własnością międzynarodowych inwestorów i nie podlega wpływom chińskiego rządu.
Tegoroczna decyzja Bidena jest zdecydowanym posunięciem, ale nie była zaskakująca. Już w 2021 roku ówczesny prezydent USA wydał rozporządzenie wykonawcze, w którym stwierdził, że ByteDance "nadal zagraża bezpieczeństwu narodowemu, polityce zagranicznej i gospodarce Stanów Zjednoczonych".
W 2022 roku Biden podpisał ustawę zakazującą korzystania z TikToka na urządzeniach rządowych.
TikTok znika ze sklepów z aplikacjami. I co dalej?
TikTok oczywiście próbował odwoływać się od decyzji – bezskutecznie. 6 grudnia trzech sędziów federalnych jednogłośnie odrzuciło wniosek firmy.
Mimo, że TikTok zniknie ze sklepów z aplikacjami, to ci, którzy korzystają z niego dziś, będą mogli robić to dalej. Tylko okrojonej formie, bo TikTok nie będzie już aktualizowany. Co zdaniem Departamentu Sprawiedliwości "sparaliżuje platformę w Stanach Zjednoczonych i uczyni ją całkowicie nieużyteczną" po relatywnie krótkim czasie.
Z TikToka korzysta 170 mln Amerykanów. Część z nich również dzięki tej platformie zarabia, a ich życie opiera się o funkcjonowanie w tej wirtualnej przestrzeni. Również połowa amerykańskich firm używa TikToka jako platformy współpracy z twórcami i influencerami.
Choć aplikacja nie zniknie z samych telefonów tych, którzy zdążyli (i nadal mogą to zrobić) ją pobrać, wielu twórców i ich managerów zachowuje się tak, jakby TikTok już przestał istnieć.
– Żałuję, że nie skupiłam się na YouTube Shorts około rok temu – mówi Estella Struck, założycielka agencji marketingowej Viviene New York w rozmowie z amerykańskim "Business Insiderem" – Już teraz przygotowujemy się do dywersyfikacji, koncentrując się mocno na Instagramie, YouTube, a nawet LinkedInie w celu tworzenia krótkich treści wideo.
Tymczasem właściciele pozostałych mediów społecznościowych mogą zacierać ręce z radości. W szczególnie dobrej sytuacji wydaje się być Mark Zuckerberg, którego Instagram na napiętej sytuacji z TikTokiem może jedynie zyskać. To prawdopodobnie tam przeniesie się wielu użytkowników znikającej aplikacji, również ci, którzy chcą zarabiać na swojej internetowej twórczości.
Amerykanie protestują na ulicach
Jak podaje "Guardian", już w marcu, gdy Joe Biden podpisał ustawę związaną z zakazem TikToka, platforma wysłała alert do amerykańskich użytkowników nawołujący do protestów. Podpowiedziała nawet, jak wyszukać numer najbliższego przedstawiciela rządu.
Wezwanie do działania poskutkowało, a w biurach ustawodawców rozdzwoniły się telefony od użytkowników chińskiej aplikacji. Pracownicy Kongresu w rozmowie z "Washington Post" przyznali, że w szczycie było to ok. 20 telefonów na minutę. A sporą częścią dzwoniących byli uczniowie szkół średnich. Demonstracje pojawiły się także na ulicach.
"Rząd próbuje pozbawić 170 milionów Amerykanów ich konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi. To zaszkodzi milionom firm, odmówi artystom publiczności i zniszczy źródła utrzymania niezliczonych twórców w całym kraju" – stwierdził wówczas Michael Hughes z TikToka.
Trump ma dla TikToka "ciepłe miejsce w sercu"
Donald Trump już podczas swojej pierwszej kadencji próbował uchwalić ustawę zakazującą TikToka. W 2019 roku stwierdził, że "zagraniczni przeciwnicy wykorzystują luki w zabezpieczeniach technologii oraz usług informatycznych i komunikacyjnych".
W ostatnim czasie zmienił jednak narrację. Na jednej z konferencji prasowych stwierdził, że "ma trochę ciepłego miejsca w sercu" dla TikToka, bo aplikacja pomogła mu nawiązać kontakt z młodymi wyborcami. TikTok, jak i sam ByteDance interpretują te słowa jako pewną zapowiedź powstrzymania zakazu przez Trumpa.
To nie pierwszy taki przypadek
USA to nie pierwszy kraj, który zdecydował się na wprowadzenie ograniczeń dotyczących korzystania TikToka.
Powszechną praktyką jest zakaz instalowania aplikacji na telefonach służbowych przedstawicieli rządu. Taką zasadę w lutym 2023 r. m.in. wprowadziła Komisja Europejska i Rada Europejska.
Całkowity zakaz korzystania z aplikacji obowiązuje m.in. w Afganistanie, Chinach, Indiach czy Azerbejdżanie.
Najczęstszą obawą jest ta związana z bezpieczeństwem danych i potencjalnych dostępem chińskiego rządu do nich. Inne zakazy nawiązują do troski o dobrostan dzieci i chęć ograniczenia dostępu do takich treści, jak np. pornografia. Na ten powód powołuje się m.in. Bangladesz.