"Tylko nie kolejny programista". Sprawdziłam, jak wygląda koniec eldorado w branży IT
– Ta branża długo była odporna, ale w końcu pojawił się kryzys. Rynek stał się rynkiem pracodawcy. Problem ze znalezieniem pracy zaczęli mieć specjaliści, którzy jeszcze rok temu byli rozchwytywani – mówi mi Tomasz, który ma 18 lat doświadczenia w IT.
A ja myślę: "Witamy cię w świecie większości z nas".
Ale faktycznie kryzys w IT jest. Dlaczego?
Po pierwsze, przez sztuczną inteligencję, która skutecznie utrudniła szukanie pracy tym, którzy chcą zdobyć pierwsze doświadczenie po studiach na stanowiskach juniorskich. Po drugie, przez przekonanie, że studia informatyczne to pewna praca i wysokie zarobki – bo na rynku zrobił się przesyt.
Autorzy raportu No Fluff Jobs "Bezrobocie w IT" informują, że liczba ogłoszeń o pracy w branży spadła, a średnia liczba aplikacji na jedno ogłoszenie wzrosła z 33 do aż 51. Więc pracodawcy przestali zawyżać stawki.
"Będę programistą"
– Jak rozmawiam ze znajomymi, to co drugi chłopak idzie dziś na studia związane z informatyką – mówi mi Dawid, który jest administratorem IT – Wiele osób, które idą na takie studia, kończy jako programiści. Jeszcze 5 lat temu, jak szukało się pracy na takie stanowisko, miało znaczenie nawet minimalne doświadczenie. Programiści byli bardzo pożądani, nawet samouków przyjmowano w ilościach hurtowych.
Dla wielu "programista" to może być też pierwszy zawód, który przychodzi na myśl, gdy słyszy się o branży IT. I często to właśnie skojarzenie decyduje o wyborze studiów. Na rynku zrobiło się więc ciasno.
Ale IT to także wiele innych stanowisk, czasem niszowych, o których wiedzą głównie ci, którzy do tej branży już weszli.
– Zależnie od tego, w którym segmencie IT się pracuje, czuje się presję lub nie. W moim nie jest źle, na spadek zarobków nie narzekam – mówi Dawid, administrator IT.
– Ja z kolei zajmuję się analizą wymagań i rozwijaniem systemu. To nisza, o której wydaje się, że dużo osób nie wie, więc tu dalej jest miejsce – opowiada Kuba, który jest analitykiem. – U nas nie ma tak złej sytuacji, jak u programistów czy testerów.
Zatrudnimy. Ale sztuczną inteligencję
To, co kilka lat temu potrafił początkujący programista, dziś sztuczna inteligencja robi szybciej i niemal za darmo.
Klarna, szwedzka firma oferująca klientom system odroczonych płatności już rok temu przestała zatrudniać nowe osoby. Pracowników doskonale wyręcza sztuczna inteligencja. Jedynie raz na jakiś czas firma otwiera rekrutacje, by uzupełnić brakujące stanowiska, ale i tak głównie w zespole inżynierów.
Sebastian Siemiątkowski, dyrektor generalny Klarna w rozmowie z "Bloomberg" przyznał, że rok temu w firmie pracowało 4,5 tys. osób. Dziś to 3,5 tys. "Mamy rotację, jak każda inna firma technologiczna. Nie zatrudniając, po prostu się kurczymy" – skomentował.
Niezatrudnianie nowych osób to i tak dość łagodna wersja scenariusza przyszłości branży. Mijający rok szczególnie za oceanem upłynął pod znakiem zwolnień w wielu firmach IT. Padały gęsto małe start-upy. To kontynuacja trendu z 2023 roku, kiedy według Layoffs.fyi pracę w branży technologicznej straciło ok. 260 tys. osób.
Bieżący rok to kolejne 140 tys. zwolnień – a to tylko statystyka do września.
Według Crunchbase.com sam Intel w sierpniu zrezygnował z 15 tys. pracowników. Tym samym uszczuplił zespół firmy o 10 proc. I to nadal nie koniec. Intel chce zaoszczędzić 10 mld dolarów do 2025 roku, więc kolejne zwolnienia są nieuniknione.
Google, eBay, PayPal, Tesla i Microsoft – można wymieniać naprawdę długo firmy, które zmniejszają zespoły.
Powodów jest kilka, a jednym z nich wspomniana już wyżej sztuczna inteligencja. Forbes informuje, że sam IBM zwolnił niemal 4 tys. osób w dziale marketingu i komunikacji oraz przestał rekrutować na stanowiska, które może przejąć AI. A to dotyczy przede wszystkim stanowisk juniorskich.
– Przez rozwój AI widzę tendencję, że coraz więcej firm przyjmuje przynajmniej midów albo seniorów. Ofert dla juniorów jest dużo mniej. A jak już są, to stawki są niższe niż wcześniej – mówi Dawid.
Rozwijaj się albo giń
O ile w Polsce nie słychać o masowych zwolnieniach, branża IT w kraju ma inne powody do zmartwień. Zarobki 7 proc. specjalistów z branży IT spadły w ciągu ostatniego roku, a 36 proc. wypłat stoi w miejscu.
"W branży przyzwyczajonej do dwucyfrowych wzrostów takich danych nie widzieliśmy od lat" – uważają autorzy raportu "Zatrudnij, zaangażuj, zatrzymaj. Rynek pracy IT 2025" z firmy specjalizującej się w rekrutacji i outsourcingu IT Awareson.
Czytaj także: https://innpoland.pl/209624,handel-uzywkami-na-telegramie-kwitnie-mimo-zmian-w-regulaminie-platformy– Tydzień temu prosiłam o podwyżkę – opowiada mi Maria, która w branży IT pracuje od 6 lat – Chciałam 15 proc., dostałam 12. Wyglądało to zupełnie inaczej niż w przypadku poprzednich rozmów. Jeszcze 2-3 lata temu w firmie, w której pracuję, każdy dostawał podwyżkę "dla zasady". Mijał rok i wiedziałaś, że czeka cię wzrost wynagrodzenia. Dziś trzeba przygotować się do takiej rozmowy i udowodnić, że faktycznie się na nią zasługuje. Uargumentować to. Certyfikaty, postępy w projekcie, opanowanie nowej technologii – wszystko muszę wypunktować.
– Myślę, że przyszedł czas na weryfikację rynku, na którym jest już bardzo dużo osób. Wyjaśni się, kto przyszedł do branży dla zarobków, a kto faktycznie chce się rozwijać i będzie to robił – stwierdza Kuba. – Czasy, w których to pracodawca starał się o pracownika, minęły.
Stawka stoi, wymagania rosną
Po moim rozmowach z przedstawicielami branży nasuwa się nieco inny wniosek. Ci, którzy w IT pracują od lat, oczywiście nie dostaną nagle informacji od swojego pracodawcy, że od jutra zarabiają mniej. Stawka stoi, ale rosną wymagania.
– U mnie w pracy jest tzw. ławka – opowiada Maria – działamy projektowo. Jeden projekt może trwać kilka miesięcy, rok czy nawet dłużej, ale między projektami jest przerwa, czyli właśnie ławka. Jak przyszłam do firmy, za siedzenie na ławce była kasa jak za projekt, a ten okres buforowy to były czasem i 2 miesiące. Wtedy oczywiście trzeba było się doszkalać, czytać, ale na własną rękę. Teraz są nowe zasady i ławka już płatna nie jest.
Podczas gdy jedni mogą zastanawiać się nad tym, w jaki sposób pokonać pozostałych 50 kandydatów na stanowisko, inni mogą spać spokojnie. Najlepiej opłacanymi pracownikami branży IT zgodnie z raportem No Fluff Jobs "Bezrobocie w IT" są specjaliści kategorii Architecture, Data & BI oraz DevOps.
Ci z pierwszej grupy mogą liczyć na stawkę 25 200–32 500 zł netto (+ VAT) na B2B lub 20 000–25 000 zł na etacie.
Tu powodem utrzymania wysokich stawek jest m.in. liczba specjalistów. Na jedną ofertę średnio aplikuje zaledwie 9 osób niezależnie od poziomu zaawansowania.
– Mój kolega ma firmę IT. Kilka lat temu płacił specjalistom po 30 tys. zł miesięcznie, czasem więcej. Mówił, że bardzo trudno było mu znaleźć ludzi. Po pierwsze, ciężko było o dobrych pracowników, po drugie jak przyszli, to potrafili rzucić, że chcą 50 tys. zł. Jeden zwolnił się, bo zagraniczna firma zaoferowała mu 60 tys. zł. Rozmawiałam z nim ostatnio i mówił, że dziś jest zupełnie inaczej. Zatrudnił dwóch specjalistów, którzy mają u niego między 20 a 30 tys. zł miesięcznie i każdy jest zadowolony. Musieli się dostosować – dodaje Maria.