Jak ludzie zakładają na siebie pułapki i co z tym zrobić
Adam Dębowski
30 maja 2016, 16:08·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 maja 2016, 16:08Każdy z nas wpadł kiedyś w coś, co metaforycznie można nazwać „pułapką”. Chodzi o sytuację (pozornie) bez wyjścia. Błędne koło. Pewien dramat, w którym zazwyczaj uczestniczy przynajmniej dwóch aktorów. Rodzajów pułapek, które zakładamy na siebie, na innych, lub które ktoś zakłada na nas, jest wiele i to dzieje się na każdym kroku. Pytanie brzmi: czy i jak potrafimy poradzić sobie w takiej sytuacji?
Chcę podać od siebie kilka przykładów, które mogą okazać się bliskie dla każdego, kto ma jakąś styczność z biznesem. Pokażę, w jaki sposób zamykamy się nawzajem w trudnych sytuacjach, do czego to prowadzi i jak można sobie z tym radzić. Mam jednak nadzieję, że okaże się to dla ciebie nie tyle instrukcją obsługi i gotowcem, z którego będziesz stale korzystał. Zamiast tego posłuży raczej jako bodziec, by poszukać przykładów z własnego życia i bardziej wyczulić się na to, kiedy ktoś zamyka cię (lub ty zamykasz kogoś) w pułapce.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Mamy pracownika, który posiada unikalną kompetencję, niszową na rynku. Pewnego dnia przychodzi do biura i mówi: „poproszę 1000 zł podwyżki, bo w przeciwnym razie odejdę”. Jako przełożony dobrze wiesz, jak trudno będzie znaleźć osobę na zastępstwo, więc się uginasz. Pracownik przychodzi ponownie za kilka miesięcy i chce kolejną podwyżkę. To już przekracza budżet firmy, ale jednak dajesz mu po raz kolejny więcej pieniędzy.
Jest to sytuacja trudna, konfliktowa – klasyczna pułapka, bo zarazem musisz mieć tego człowieka, jak i potrzebujesz na niego coraz więcej pieniędzy. Jeśli on odejdzie, będziesz musiał zatrudnić kogoś gorszego, kogo wdrożenie pochłonie dużo czasu i energii.
Pierwszym, co trzeba zrobić, to zauważyć, że znalazłeś się w takim położeniu i że wraz z drugą osobą jesteście uwikłani w kłopotliwą relację. W Change Value Process mówimy, że pierwszym krokiem do zmiany stanu rzeczy jest nazwanie go po imieniu. „Tak, jestem w patowej sytuacji, jestem w pułapce”. Dopiero z tej pozycji można dokonać zmiany.
Rozwiązaniem na pułapkę finansową może być zaoferowanie wartości wykraczającej poza pieniądze, żeby pracownik chciał zostać ze względów innych, niż tylko finansowe. Tu kluczowe będzie zrozumienie profilu jego osobowości, tego, jakim jest człowiekiem, co jest dla niego ważne w życiu i w pracy. Większość ludzi chce doświadczać, uczyć się, rozwijać – jeśli zaoferuje się pracownikowi warunki, w których będzie rósł, to wtedy pieniądze mogą okazać się sprawą drugorzędną.
Jest jeszcze inna możliwość, nieco mniej delikatna. Gdy ktoś próbuje grać ostro, można zrobić to samo i powiedzieć: "Jeśli uważasz, że będzie ci lepiej tam, gdzie dostaniesz więcej pieniędzy, to ok, droga wolna". Czasami pokazanie, że ci mniej zależy, zmusza drugą osobę do zastanowienia. W ten sposób pokazuje się jej, że jesteście na równym poziomie – i wtedy jej dominująca pozycja słabnie. Choć to ryzykowne, czasami warto zagrać z drugim człowiekiem va banque.
Pułapka starego przyjaciela
W inną pułapkę może wpędzić cię więź przyjacielska. "Stary, no, jesteśmy przyjaciółmi od liceum, no weź wyluzuj, nie denerwuj się tak. Odpuść mi". To jest forma szantażu emocjonalnego, z którego ten, kto szantażuje, może nawet nie zdawać sobie sprawy.
Ponownie: pierwszym krokiem – choć trudnym – będzie nazwanie tej sytuacji. "Słuchaj, sposób, w jaki przedstawiasz sprawę, to zwykły szantaż". Osoba często zaprzeczy temu, będzie się wykręcać, ponieważ faktycznie nie była świadoma zabiegów, jakie stosuje. Pracodawca powinien uzmysłowić temu pracownikowi, że swoją postawą zamyka go w pułapce.
Może wystarczyć samo jasne przedstawienie sprawy. Osoba po prostu się zreflektuje, gdy skonfrontujemy ją z faktem, że stosuje emocjonalny szantaż. Jeśli jednak to nie pomoże, warto podstawić drugiemu człowiekowi krzywe zwierciadło, mówiąc na przykład: "czyli co, skoro jesteśmy przyjaciółmi, to mogę tobie powiedzieć, żebyś ze względu na naszą znajomość pracował 5 godzin w tygodniu więcej, a ja nie będę ci nic dłużny?".
Sprawa zaczyna być prosta. Albo obaj będziemy się wpędzać w kłopotliwe sytuacje, albo obaj odpuścimy i zaczniemy się traktować po partnersku, bez żadnego szantażu emocjonalnego. Dla większości osób wybór będzie oczywisty.
Pracownik twierdzi, że nie ma na coś czasu – i ty, wierząc w to, rezygnujesz z pewnych pomysłów, bo widzisz, że tego czasu faktycznie brakuje. Tak naprawdę, obaj w to wierzycie. W końcu spraw jest tak wiele, a doba wciąż ma tylko 24 godziny. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy, prawda? No... niezupełnie.
Ograniczenie czasowe bardzo często postrzegane jest jako pułapka bez wyjścia. Tymczasem okazuje się, że ktoś tak naprawdę pracuje nieefektywnie. Nie wykorzystuje czasu tak, jakby mógł i potem narzeka, że nie ma go więcej. Albo pracuje efektywnie, ale teraz powinien mieć pod sobą „swojego” pracownika i oddelegować pewne zadania, po to, by sam miał czas na inne rzeczy. W przeciwnym razie faktycznie będzie zamknięty w pułapkę.
Szalenie przydatną umiejętnością jest patrzenie na czas jako na coś plastycznego i względnego. Dla jednej osoby 8 godzin to będzie „aż”, a dla drugiej „tylko”. Dlatego dobrze jest szukać sposobów na lepsze zorganizowanie się, efektywniejsze zarządzanie sobą w czasie. Pracownik może sam nie wpaść na to, że potrzebuje człowieka, którego wyszkoli i oddeleguje na niego część zadań. Świadomy menadżer może za to sam dostrzec taką możliwość i zaproponować wdrożenie jej.
Tym, co widzimy na powierzchni, jest brak czasu. Po przyjrzeniu się bliżej okazuje się, że czasu wystarcza, tylko pewne klocki wewnątrz organizacji są poukładane nie tak, jak trzeba. Być może brakuje pewnych elementów albo stare wymagają przeorganizowania.
Być może w trakcie czytania nasunęły ci się podobne sytuacje ze swojego życia. Nie ma potrzeby reagować na nie emocjonalnie, cholerycznie. Zamiast tego lepiej pozostać uważnym, zrozumieć jakie są intencje stojące za tymi pułapkami. Dlaczego one powstały i ewentualnie jakie błędy popełniłeś jako menadżer, że dopuściłeś do ich powstania. Albo: jakie potrzeby może mieć druga osoba, że takie pułapki tworzy?
Kluczem jest otworzenie oczu na to, jak często nawzajem zamykamy się w tego typu trudnych sytuacjach. Wydaje się wtedy, że po prostu "taka jest rzeczywistość" albo "ta osoba po prostu taka jest" – a tymczasem mamy do czynienia z konkretnymi strategiami, które są stosowane umyślnie lub nie, i one mogą być kontrowane przy użyciu innych strategii. Ostatecznie chodzi o to, by komunikować się bezkonfliktowo, inwestować we wzajemne zrozumienie potrzeb i nie zamykać się w ciasnych klatkach, które utrudniają realizowanie celów.