W ostatnich latach polska gospodarka rozwijała się bardzo dynamicznie jednak warunki prowadzenia biznesu w naszym kraju w dalszym ciągu pozostają bardzo trudne. Co więcej, nic nie wskazuje na to, by sytuacja miałaby ulec poprawie.
Polski system podatkowy, zamiast być upraszczany jest nieustannie "ulepszany" – przez co rozumiemy produkcję dziesiątek nowych przepisów. Ogarnięcie wszystkich zmian w prawie na bieżąco jest praktycznie niemożliwe – statystyki pokazują, że gdybyśmy chcieli na bieżąco zapoznawać się z wszystkimi aktami prawnymi uchwalanymi w Polsce w 2016 roku, musielibyśmy poświęcić na to aż 4 godziny i 17 minut dziennie. W tej kwestii wciąż daleko nam do standardów zachodnioeuropejskich. Dobitnie świadczy o tym fakt, że w latach 2012-2014 w Polsce powstało aż 43 razy więcej regulacji niż w Belgii i aż 56 razy więcej przepisów niż w Szwecji!
Kolejną bolączką polskiego systemu są pozapłacowe koszty pracy. Aby zatrudnić pracownika na stałe, przedsiębiorca musi oddać fiskusowi aż 50 procent pensji brutto. Mało kogo obchodzą zatory płatnicze, na które skarżą się polskie firmy. Chwilowy brak wypłacalności sprawia, że momentalnie zaczynają interesować się nami organy skarbowe, które rzadko przyjmują do wiadomości nasz brak winy. Za błędy w rozliczaniu VAT grożą w Polsce nieraz większe wyroki niż za przestępstwa z kodeksu karnego. Opóźnienia w opłacaniu składek ZUS grożą odebraniem nam świadczeń, których potrzebujemy oraz karami finansowymi, które spadają na nas często w najgorszym możliwym momencie.
Jakby tego było mało, niewiele wskazuje na to, by sytuacja miała ulegać poprawie bowiem bastiony nowych urzędników produkują i egzekwują kolejne porcje prawa. Niepokój przedsiębiorców mogą budzić pomysły ministra Morawieckiego, który w najbliższym czasie zamierza powołać do życia instytucje Centralnego Mechanizmu Oceny (wyłapywanie przestępstw podatkowych z groźbą znalezienia się na tzw. "czarnej liście") oraz Centralnej Bazy Rachunków (która gromadzić będzie informacje o formach przechowywania środków pieniężnych firm). Można przyjąć je za dobrą monetę i kolejny sposób do walki z korupcją, ale czy na pewno tak rozbudowany system nie stanie się wrogiem wolności gospodarczej krzywdząc tych, którzy na to nie zasłużyli?
Czy naprawdę jesteśmy skazani na duszny, wypełniony niejasnymi przepisami system podatkowy i gospodarczy w Polsce? Nie. Dlatego jeśli mamy dość nieustannej presji fiskusa, warto pomyśleć nad przeniesieniem swojej działalności gospodarczej do Wielkiej Brytanii.
Polskie firmy, które zdecydowały się na taki krok cieszą się przejrzystymi i przyjaznymi zasadami prawa panującymi na Wyspach. Można zapomnieć o horrendalnych pozapłacowych kosztach pracy i wysokim "pełnym" ZUS-ie sięgającym 1200 złotych. Mimo, iż w Anglii i Szkocji płacimy wartym ok. 5 zł funtem szterlingiem – całość miesięcznych opłat za ubezpieczenie społeczne zamyka się w 300 zł!. Co ważne, przyjaźnie nastawieni urzędnicy na Wyspach starają się bardziej wspierać przedsiębiorców, niż spoglądać na nich karzącym okiem.
Nie zapominajmy o tym, że kwota wolna od podatku w Wielkiej Brytanii jest niemal 10-krotnie (!) wyższa niż w Polsce (ok. 57,5 tys. w przeliczeniu na złotówki), zaś jeśli zwiążemy się gospodarczo ze Zjednoczonym Królestwem na dłużej – czeka na nas godziwa emerytura, która w Szkocji wynosi obecnie równowartość ok. 3200 zł.
Pewnie wielu z Was zadaje sobie pytanie – czy moja firma "odnajdzie się" w warunkach stworzonych przez inny kraj. Przykład wielu przedsiębiorców z Polski, którzy zarejestrowali swoją działalność na Wyspach dowodzi, że tak. Na początek warto dowiedzieć się więcej i w tym celu skontaktować się z profesjonalną firmą całościowo obsługującą tego typu rozwiązania. Konsultanci Admiral Tax posługują się językiem polskim, dlatego jeśli kiełkuje w nas myśl o firmowych przenosinach do Anglii lub Szkocji, warto odwiedzić stronę tej firmy już dziś www.admiraltax.pl