Nowe technologie w służbie społecznej
Adrian Todorczuk
23 kwietnia 2015, 16:40·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 kwietnia 2015, 16:40Coraz częściej obserwujemy odwagę polskiego sektora pozarządowego, który z każdym rokiem śmielej sięga po nowoczesne technologie, z powodzeniem wykorzystywane w codziennej komunikacji.
Od dłuższego już czasu wnikliwie obserwuję działania organizacji pozarządowych, które niewątpliwie nie wykorzystują pełnego potencjału niesionego wraz z upowszechnianiem nowych technologii. Sfera biznesowa od lat kładzie ogromny nacisk na dotarcie do swoich odbiorców drogą elektroniczną. Na szczęście nie zawsze odbija się to czkawką na jakości serwowanych nam treści. Sektor pozarządowy ma ogromny potencjał. Jednak jego przedstawiciele do niedawna rzadko sięgali do sieci – zarówno tej dużej, desktopowej, jak i mobilnej. Na szczęście ten strach powoli ustępuje miejsca rosnącej odwadze.
Z całą pewnością ogromną rolę w edukowaniu społecznym odgrywają duże jednostki, takie jak np. Fundacja Dzieci Niczyje. W minionym tygodniu jej przedstawiciele zaprezentowali dwie duże akcje społeczne. Skierowana głównie do młodych #PrzytulHejtera skupia się na sieciach społecznościowych i najogólniej rzecz ujmując propaguje dobre zwyczaje w internecie. Odpalona dzień później kampania „Sekret” nt. problemu wykorzystywania seksualnego dzieci wywołała dużo większy szum medialny i prawdopodobnie rozpoczęła kolejną istotną w społeczeństwie dyskusję.
Abstrahując od niezrozumienia niemal jednoczesnego uruchomienia dwóch istotnych akcji propagujących działania organizacji, na poklask zasługuje forma jaka towarzyszy realizacji kampanii. O ile w pierwszej wykorzystanie sieci społecznościowych poprzez hashtag jest zrozumiałe i naturalne, o tyle w drugiej odważne i sprawne wykorzystanie viralowego mechanizmu to rzecz warta zdecydowanej uwagi.
Mocny spot reklamowy spotyka się tu z działaniem skierowanym do teoretycznie niewielkiej grupy docelowej – osób zgromadzonych w sali kinowej. W skrócie – widzowie tuż przed seansem na swoich miejscach znajdują cukierek zawinięty w papierek z napisem „sekret”. Na kopercie, do której był przyklejony napisano trzy krótkie zdania: „Zjedz cukierka. Nikt się nie dowie. To nasza tajemnica”. Zgromadzeni nie tylko ze smakiem go zjadają. Niektórzy fotografują się z niecodziennym podarunkiem.
Następnie seans poprzedzany jest spotem reklamowym fundacji. W nim – w domniemaniu ojciec lub ojczym wstaje z łóżka małej dziewczynki i zapina rozporek. Po chwili wręcza dziecku cukierek wypowiadając identyczne słowa, które widzowie przeczytali przed momentem na swoich kopertach. W jednym momencie radosna chwila i radość niesiona małym przysmakiem nabiera zupełnie odwrotnej reakcji. Twarze wszystkich rzedną, a lektor obrazu mówi, że nie każdy ma kolorowe dzieciństwo.
Wspominam o tej akurat kampanii nie bez powodu. W chwili pisania tych treści spot umieszczony w serwisie YouTube obejrzało już ponad 130 tys. osób. Zestawiając to z najpopularniejszymi treściami w sieci to niewiele. Jednak żadna klasyczna, nieangażująca opowieść przedstawiana przez organizację nie mogłaby osiągnąć takiej oglądalności w równie niedługim czasie. Jednorazowa akcja charytatywna sprzed dwóch lat – „Mafia dla psa” zrealizowana dla Fundacji Przytul Psa dotarła do blisko 4 mln osób.
Co najistotniejsze, poza kosztami realizacji spotu, ewentualnego zatrudnienia aktorów, którzy angażując się w takie akcje najczęściej i tak rezygnują z gaży, nie jest generowana potrzeba większych nakładów finansowych. Dobry pomysł wirusowo roznosi się w sieci, niwelując tym samym potrzebę posiadania budżetu reklamowego. Słowem – opłaca się.
Coraz częściej wszelkiej maści media społecznościowe pozwalają na ogromny zasięg niemal bez jakichkolwiek kosztów. Co więc stoi na przeszkodzie, by chwytać to, co jest dostępne na wyciągnięcie ręki?