W mojej pracy staram się edukować i przełamywać myślowe schematy. Czasem jest to niebywale trudne, bo każdy z nas ma przecież swoje poglądy, które bywają tak mocno zakorzenione, że rozmowa na pewne tematy przypomina walenie głową w mur. W tym wypadku głową jestem ja, a murem – mój rozmówca. Tak też najczęściej jest, gdy rozpoczynam współpracę z przedsiębiorcą w dojrzałym wieku, który ma swój mały lub średni biznes i przychodzi do mnie z żalem, że przecież ma fanpage, wydaje pieniądze na reklamy, a zainteresowanie firmą nie wzrasta. A wystarczy zmienić myślenie w kilku kluczowych punktach i w dość krótkim czasie zauważy się efekty. Zadedykowałam ten artykuł przedsiębiorcom dojrzałym, gdyż ma on trafić przede wszystkim do nich, lecz tak naprawdę wszystko, co znajduje się poniżej, ma zastosowanie do każdego, kto czuje się na bakier z mediami społecznościowymi.
Zanim przejdziesz dalej chciałabym jedynie Cię uprzedzić, że opowiadając historię w następnych akapitach posłużyłam się skrótami, aby uwypuklić niektóre zjawiska i ułatwić zauważenie porównań.
- Klienci zaufają Ci bardziej, bo będą widzieli człowieka z krwi i kości, a nie tylko firmę X,
- Możesz łatwo budować wizerunek eksperta w swojej dziedzinie, co jest dzisiaj podstawą pozyskania klienta w MiSP,
- Problem tworzenia contentu (treści) na Twoje media społecznościowe zacznie powoli znikać. Dlaczego? Bo jeśli do tej pory wrzucałeś na zmianę zdjęcia produktów i „super promocje” (czyt. niemal nikt się tym nie interesował), to pojawienie się właściciela firmy wzbudzi bardzo pozytywne emocje, a za emocjami idzie sprzedaż.
I teraz uwaga, wyjaśniam. Jeżeli masz profil prywatny, gdzie udzielasz się jako osoba prywatna, wrzucasz śmieszne rzeczy itd., to masz dwa wyjścia:
1. albo zmieniasz go całkowicie na profil, który służy promocji Twojego biznesu, albo
2. manewrujesz ustawieniami prywatności (dla bliskich znajomych – prywatne treści, publicznie – zawodowe). Ale to nieco wyższa szkoła jazdy.
Możesz też, jako trzecia opcja, założyć osobny profil, gdzie będziesz publikować treści tylko zawodowe, ale to jest niezgodne z regulaminem Facebooka, więc umówmy się, że tego nie powiedziałam ;)
Jeśli masz założony profil prywatny w sumie tylko po to, aby móc obsługiwać fanpage’a swojej firmy i nic więcej tam nie robisz, to… nawet nie wiesz, ile szans tracisz. Przede wszystkim, skoro już ustaliliśmy, że ten profil jest biznesowy, to możesz prowadzić tam networking i korzystać z wszystkich dobrodziejstw Facebooka, takich jak grupy, wydarzenia, podpatrywanie konkurencji, nauka od najlepszych. Jest jeszcze taka kwestia jak zasięgi, które są lepsze wśród znajomych – zwłaszcza po ostatnich zmianach algorytmów Facebooka, ale to temat na inny artykuł.
Dalej – jeśli ustawisz swoje zdjęcie profilowe (dobra jakość, z uśmiechem ale nie z wakacji!), a także zdjęcie w tle, gdzie będzie mowa, czym się zajmujesz, to automatycznie naprowadzasz swoich znajomych oraz osoby, które Cię odwiedzą na swój biznes. A oni zaczynają kojarzyć Cię z Twoją marką. I o to chodzi!
Ten temat jest bardzo głęboki i nie da się go zmieścić w krótkim (hmm, chyba już nie tak krótkim) artykule. Ale zastanów się – na czym Ci zależy. Jeśli jesteś ciepłą osobą, która lubi ludzi, to media społecznościowe są narzędziem, które może Ci wspaniale pomóc w okazaniu tego, a przy okazji Twój biznes zyska.
Wizerunek to priorytet!
Wiem, że koncepcja na promocję marki zmieniła się bardzo na przestrzeni lat. Część z nas może kompletnie nie czuć nowego sposobu komunikacji z klientami i jest to absolutnie naturalne. Myśląc o tym warto jednak mieć w głowie jedną, bardzo istotną zasadę, która brzmi:
Dzisiaj marki są w rękach klientów bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. To od relacji, jaką zbudujesz z klientami zależy w dużej mierze powodzenie Twojego biznesu. To od tego, jak będziesz komunikował, jak szczery w relacji będziesz zależy, czy Cię pokochają, czy przejdą obojętnie. Wiek ani wygląd nie ma tutaj większego znaczenia, dużo bardziej liczy się to, jaki jest Twój wizerunek (łącznie z np. ubiorem) oraz to, czy i jak pokazujesz, że masz firmę godną zaufania.
Biznes bez twarzy jest dziś jak auto bez kierownicy. Pojedzie, ale dokąd i jak długo?
