W mojej pracy staram się edukować i przełamywać myślowe schematy. Czasem jest to niebywale trudne, bo każdy z nas ma przecież swoje poglądy, które bywają tak mocno zakorzenione, że rozmowa na pewne tematy przypomina walenie głową w mur. W tym wypadku głową jestem ja, a murem – mój rozmówca. Tak też najczęściej jest, gdy rozpoczynam współpracę z przedsiębiorcą w dojrzałym wieku, który ma swój mały lub średni biznes i przychodzi do mnie z żalem, że przecież ma fanpage, wydaje pieniądze na reklamy, a zainteresowanie firmą nie wzrasta. A wystarczy zmienić myślenie w kilku kluczowych punktach i w dość krótkim czasie zauważy się efekty.
Zadedykowałam ten artykuł przedsiębiorcom dojrzałym, gdyż ma on trafić przede wszystkim do nich, lecz tak naprawdę wszystko, co znajduje się poniżej, ma zastosowanie do każdego, kto czuje się na bakier z mediami społecznościowymi.
Wspólnie zbudujemy Twój wizerunek offline i online.
Zanim przejdziesz dalej chciałabym jedynie Cię uprzedzić, że opowiadając historię w następnych akapitach posłużyłam się skrótami, aby uwypuklić niektóre zjawiska i ułatwić zauważenie porównań.
Słupy ogłoszeniowe – gazety – strony internetowe – media społecznościowe
Zacznijmy od początku. Kiedy około 50 lat temu przedsiębiorca chciał zareklamować swój biznes, mógł, dajmy na to, zamieścić ogłoszenie na słupie ogłoszeniowym lub w gazecie. Wiele lat później dokonał się ogromny skok technologiczny i rolę słupa ogłoszeniowego przejęły strony www. Jednak zarówno to jak i poprzednie rozwiązania miały pewną wadę – trudno było zrobić skalę tak, aby pokaźna liczba osób dowiedziała się o nas w krótkim czasie, lub też nie było wiele możliwości, aby nie znając wcześniej naszej firmy, trafiła na nasza stronę.
Niedługo później weszły media społecznościowe. One całkowicie zrewolucjonizowały podejście do reklamy, gdyż od tej pory mogliśmy być częścią społeczności już gotowej, zebranej w jednym miejscu (np. fora internetowe, Facebook), gdzie, przynajmniej na początku, niewielkim wysiłkiem mogliśmy pozyskać duże ilości potencjalnych klientów, którzy dowiadywali się o nas dzięki samemu serwisowi oraz jego użytkownikom.
Listy – telefony stacjonarne – telefony komórkowe – maile – media społecznościowe
Kiedyś, aby komunikować się z kimś na odległość, pisaliśmy listy. Później mogliśmy zadzwonić, napisać maila. W erze mediów społecznościowych komunikacja jest szybka i na pierwszy rzut oka przestała być personalna, intymna, relacyjna. Ale zastanówmy się nad tym nieco głębiej. Co powoduje, że tak sądzimy? Obserwacja innych - zapewne. A teraz pytanie – czy to, że ktoś postępuje w określony sposób oznacza, że jest to standard? Czy może istnieje cień szansy na to, że nie wie, iż można inaczej? Zostawmy na chwilkę to pytanie.
Social media ekshibicjonizm
„Aniu, ja tak nie znoszę tych mediów społecznościowych… Nie chcę tam wstawiać fotek obiadu i tego, że boli mnie ząb!” … Zapytam dość brutalnie – a kto Ci każe? Właśnie przeskakujemy jeden z największych myślowych płotków, jaki stoi wokół tematu promocji siebie w social media. To Ty sam i to Ty sama wybierasz, jak wykorzystujesz narzędzia, które służą Ci do promocji. Nikt inny. Nikt inny także nie może Ci narzucić, co powinno się tam znaleźć. Dlatego porzuć to niewspierające myślenie o mediach społecznościowych jako o miejscu, gdzie znajomi wrzucają tylko swoje półnagie fotki z wakacji i zacznij myśleć, jakie działania mogą wesprzeć Twój biznes. A ja – poniżej – Ci w tym pomogę.
„Pokaż swoją twarz. Pokaż, ile w sobie masz!”
Poznajesz tę piosenkę? Tak, to Ich Troje. Niezależnie, co o nich sądzisz, tekst ten idealnie wpasowuje się nam w ideę social media. Możesz teraz pomyśleć: „Hej, przed chwilą mówiłaś, że nie mam się pokazywać…?”. Nie, nie. Mówiłam, że możesz sobie odpuścić ekshibicjonizm. Ale nie bycie reprezentantem swojej marki. A to dwie, zupełnie różne kwestie. Zdaję sobie sprawę, że osoby w dojrzałym wieku pokazują się dużo mniej chętnie niż młodzież. Jest to uwarunkowane najczęściej wymówkami typu „Kto będzie chciał mnie oglądać?”, „Za stara/y jestem”, „To już nie dla mnie”. To, co chciałabym tu mocno podkreślić i proszę, abyś to zapamiętał na zawsze: WIEK W SOCIAL MEDIA NIE GRA ROLI (przy prowadzeniu biznesu). Za to ogromną rolę gra to, W JAKI SPOSÓB się tam pokażesz.
Zastanówmy się, jakie korzyści da bycie twarzą swojej marki?
- Twoi potencjalni klienci w social media zobaczą, że firma ma ludzką twarz,
- Klienci zaufają Ci bardziej, bo będą widzieli człowieka z krwi i kości, a nie tylko firmę X,
- Możesz łatwo budować wizerunek eksperta w swojej dziedzinie, co jest dzisiaj podstawą pozyskania klienta w MiSP,
- Problem tworzenia contentu (treści) na Twoje media społecznościowe zacznie powoli znikać. Dlaczego? Bo jeśli do tej pory wrzucałeś na zmianę zdjęcia produktów i „super promocje” (czyt. niemal nikt się tym nie interesował), to pojawienie się właściciela firmy wzbudzi bardzo pozytywne emocje, a za emocjami idzie sprzedaż.
Ale jak to zrobić?!
Spokojnie. Przede wszystkim – stopniowo i krok po kroku. Jeśli możesz, to znajdź osobę, która przeprowadzi Cię przez początkowe fazy, a najlepiej zostanie z Tobą jako doradca wizerunkowy i ekspert od social media marketingu. Natomiast jeśli chcesz próbować sam, oto podstawowe kwestie:
1. Zadbaj, aby Twój profil prywatny był Twoim profilem zawodowym lub chociaż półzawodowym. Jeśli robisz biznes to siłą rzeczy jesteś osobą publiczną - warto, abyś miał t na względzie.
I teraz uwaga, wyjaśniam. Jeżeli masz profil prywatny, gdzie udzielasz się jako osoba prywatna, wrzucasz śmieszne rzeczy itd., to masz dwa wyjścia:
1. albo zmieniasz go całkowicie na profil, który służy promocji Twojego biznesu, albo
2. manewrujesz ustawieniami prywatności (dla bliskich znajomych – prywatne treści, publicznie – zawodowe). Ale to nieco wyższa szkoła jazdy.
Możesz też, jako trzecia opcja, założyć osobny profil, gdzie będziesz publikować treści tylko zawodowe, ale to jest niezgodne z regulaminem Facebooka, więc umówmy się, że tego nie powiedziałam ;)
Jeśli masz założony profil prywatny w sumie tylko po to, aby móc obsługiwać fanpage’a swojej firmy i nic więcej tam nie robisz, to… nawet nie wiesz, ile szans tracisz. Przede wszystkim, skoro już ustaliliśmy, że ten profil jest biznesowy, to możesz prowadzić tam networking i korzystać z wszystkich dobrodziejstw Facebooka, takich jak grupy, wydarzenia, podpatrywanie konkurencji, nauka od najlepszych. Jest jeszcze taka kwestia jak zasięgi, które są lepsze wśród znajomych – zwłaszcza po ostatnich zmianach algorytmów Facebooka, ale to temat na inny artykuł.
Dalej – jeśli ustawisz swoje zdjęcie profilowe (dobra jakość, z uśmiechem ale nie z wakacji!), a także zdjęcie w tle, gdzie będzie mowa, czym się zajmujesz, to automatycznie naprowadzasz swoich znajomych oraz osoby, które Cię odwiedzą na swój biznes. A oni zaczynają kojarzyć Cię z Twoją marką. I o to chodzi!
Aha, niemal zapomniałam. Porzuć wszelkie nicki, pseudonimy, akronimy, inicjały. Imię i nazwisko. Bez żadnych dodatków typu „Jak Kowalki – biznes” czy nawa firmy. Profil, mimo, że zawodowy, to jednak Twój osobisty. To zdjęcia w tle i treści, jakie wrzucasz mówią za Ciebie. Nie trzeba ludzi dodatkowo upewniać, ze zajmujesz się właśnie tym, a nie czymś innym.
2. Teraz odniosę się do pozostawionego przeze mnie wątku o budowaniu relacji w social media. Zastanów się, jak możesz pokazać swoją pasję do tego, czym się zajmujesz. Spotkanie z klientem? Szkolenie załogi? Super kontrakt? Tak! Dlaczego to ukrywać? Jeśli nie nasuwa Ci się żaden racjonalny powód (np. tajemnica handlowa), to warto, abyś uświadomił sobie, że prowadząc firmę jedną z najważniejszych rzeczy jest, aby jak najwięcej ludzi dowiedziało się o Tobie i o tym, co mogą od Ciebie kupić. Zachęcam Cię tutaj do pokazania czegoś, co nie ma logicznych powodów do bycia ukrytym – nie chwalisz się zjedzonymi na kolację ostrygami czy operacją kolana, ale pokazujesz swój biznes. Niech go zobaczy jak najwięcej osób dzięki temu, że pokażesz to w social media (mam nadzieję swoją drogą, że nigdy nie przyszło Ci do głowy wrzucanie na firmowego fanpage'a swoich osobistych wywodów o życiu ani innych rzeczy, które nie mają jakiegoś związku z Twoim biznesem... to wizerunkowe faux pas. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, ale to jest zawsze dobrze przemyślana strategia).
Ten temat jest bardzo głęboki i nie da się go zmieścić w krótkim (hmm, chyba już nie tak krótkim) artykule. Ale zastanów się – na czym Ci zależy. Jeśli jesteś ciepłą osobą, która lubi ludzi, to media społecznościowe są narzędziem, które może Ci wspaniale pomóc w okazaniu tego, a przy okazji Twój biznes zyska.
3. Ze swojego profilu przekierowuj ludzi na fanpage (udostępnieniami). Posty mogą się powtarzać - nic się nie stanie, jeśli tak będzie. Oczywiście dobrze byłoby, gdyby panowała tam pewna różnorodność, ale wszystko jest do dopracowania. Pamiętaj: finalnie ludzie idą za ludźmi, a nie za produktami czy usługami. To dlatego wielkie marki zatrudniają blogerów i innych influencerów (tzn. osoby, które kreują trendy), by mówiły za nie. Mniejsze marki są w o niebo wygodniejszej pozycji – mogą mówić dzięki swoim właścicielom, albo nawet odwrotnie – to właściciele opowiadają, a firmy są oficjalnym narzędziem, dzięki któremu sprzedają i zarabiają pieniądze.
Wizerunek to priorytet!
Wiem, że koncepcja na promocję marki zmieniła się bardzo na przestrzeni lat. Część z nas może kompletnie nie czuć nowego sposobu komunikacji z klientami i jest to absolutnie naturalne. Myśląc o tym warto jednak mieć w głowie jedną, bardzo istotną zasadę, która brzmi:
Dzisiaj marki są w rękach klientów bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. To od relacji, jaką zbudujesz z klientami zależy w dużej mierze powodzenie Twojego biznesu. To od tego, jak będziesz komunikował, jak szczery w relacji będziesz zależy, czy Cię pokochają, czy przejdą obojętnie. Wiek ani wygląd nie ma tutaj większego znaczenia, dużo bardziej liczy się to, jaki jest Twój wizerunek (łącznie z np. ubiorem) oraz to, czy i jak pokazujesz, że masz firmę godną zaufania.
Biznes bez twarzy jest dziś jak auto bez kierownicy. Pojedzie, ale dokąd i jak długo?