Czy firmy, organizacje i profesjonaliści powinni w ogóle wypowiadać się w kwestii strajku?
Anna-Maria Wiśniewska
29 października 2020, 09:59·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 października 2020, 09:59Firmy powinny być "ponad to". Profesjonaliści świadczą usługi, więc nie oczekujemy od nich wciskania nam swoich poglądów - to jest nie na miejscu!
Wspólnie zbudujemy Twój wizerunek offline i online.
“Nie spodziewałem się po pani takiego zachowania...”
“Przestaję obserwować Wasz fanpage!”
“Cóż za brak profesjonalizmu! Ani to merytoryczne ani zgodne z tematyką waszej strony”
Od kilku dni przyglądam się postawom w Internecie. Czas mamy szczególny - społeczeństwo czyli MY, w końcu doszliśmy do granic wściekłości (choć powinno stać się to już dawno i nie chcę tu wchodzić w kwestie patrzenia przez palce na wcześniejsze działania rządu, a także na to, że czas pandemii to idealny czas na różnego rodzaju obostrzenia, bo za roznoszenie wirusa obarczeni zostaną, a jakże, protestujący).
Postanowiłam więc rozprawić się z pokutującym od zawsze, a wzmożonym szczególnie obecnie stereotypowym, jakże mylnym spojrzeniem na “profesjonalizm”. I to, co profesjonaliście “wypada”. I co profesjonalista “może”. Robię to przede wszystkim po to, aby dać siłę niezdecydowanym, a także utrzeć nosa wielce urażonym.
Bo tak, drogi urażony… Co ciebie tak RAZI?
Razi cię to, że do BIZNESU nie powinno się mieszać POGLĄDÓW?
Razi cię to, że każdy BIZNES złożony jest z LUDZI?
Razi cię to, że każdy profesjonalista jest CZŁOWIEKIEM?
Razi cię to, że każdy człowiek ma fundamentalne PRAWO do wyrażania siebie i swojego zdania?
Razi cię to, że każdy człowiek wręcz powinien walczyć o rzeczy dla niego ważne, bo inaczej wyprze się swoich wartości, samego siebie?
A nie razi cię już, gdy pijesz kawę ze Starbucksa w tekturowych eko kubkach?
Nie razi cię, gdy kupujesz espadryle, mimo że wraz z każdą kupioną parą jedna para idzie dla potrzebujących dzieci w Afryce?
Nie razi cię również, gdy kupujesz ciuchy od Zalando, które jest pro-LGBTQ+?
To albo jesteś hipokrytą, albo nie wiesz, w jakim świecie żyjesz.
Skończyły się czasy, w których musieliśmy ukrywać swoje poglądy w obawie przed utratą klienta czy biznespartnera. Z wielką ulgą stwierdzam, że szczególnie przez takie wydarzenia, jak #ToJestWojna, ogólnopolski strajk zawiedzionych, wściekłych osób, dochodzi do nas, że
PRZEDE WSZYSTKIM JESTEŚMY LUDŹMI.
I w ten sposób mamy się definiować, a na drugim miejscu stawiać to, gdzie czy z kim pracujemy. Dlaczego? Bo kim będziemy, gdy odbiorą nam prawa? Co się stanie z nami, z naszym życiem, naszymi bliskimi? Czy nie walka o to, co ważne, powinna być na pierwszym miejscu?
Moje poglądy są znane wszystkim, którzy mnie obserwują. Nie siedzę cicho (ale też nie jestem wiecznie wojującą feministką), ważne są dla mnie prawa człowieka - tego, który jest uciśniony z jakiegokolwiek względu. Kiedy publikowałam treści nawołujące do postaw obywatelskich, do wsparcia tych, którzy tego potrzebują, niejednokrotnie w komentarzach znajdowałam opinie takie jak
“Po co pani się w ogóle na ten temat wypowiada? Takie wartościowe rzeczy pani robi, nie lepiej zostać przy wizerunku profesjonalisty?”
Że co, proszę?! Czyli rozumiem mam być kukłą, marionetką, która będzie tańczyć, tak, jak komuś się podoba, tak? Bo jeszcze poczuje się urażony albo, co gorsza, zburzę mu swoimi słowami mój święty obraz profesjonalistki?
Drogi Urażony. Chcę Ci powiedzieć, że nie jestem ani Twoją własnością, ani Twoim dzieckiem, ani od ciebie w jakikolwiek sposób nie zależę, abym miała dopasowywać się do twojej wizji mojej osoby. I teraz uważaj - ani ja ani nikt inny. Twoja wizja świata i oczekiwania wobec niego kończą się tam, gdzie zaczyna się moja wizja świata i oczekiwania wobec niego. Jeśli będziesz liczył, że oczekiwania twoje spełnię to niestety, ale muszę cię rozczarować. Bo przede wszystkim - jestem człowiekiem, który walczy o to, co ważne, a dopiero potem jestem osobą, która ma wiedzę w danej dziedzinie. Więc jeśli irytuje Cię to, jakim jestem człowiekiem, możesz po prostu odobserwować mnie w myśl mema, że to nie lotnisko, więc nie musisz ogłaszać swojego odejścia.
Pamiętam, jak zadałam mojej społeczności pytanie, czy warto wyrażać swoje poglądy w social mediach, jeśli prowadzi się biznes (oczywiście pytałam w celu weryfikacji odpowiedzi). Jeden z komentarzy, który padł, świetnie zobrazował strach, który tkwi w nas, usługodawcach. Brzmiał on:
“To zależy, czy lubi się chodzić głodnym”
I teraz pytanie - naprawdę? Czy jeśli walczysz w imię dobra, mówisz wprost, za czym stoisz, to uważasz, że nagle odwrócą się od Ciebie klienci?
To teraz powiem Ci coś, co być może podziała na Ciebie uwalniająco - jeśli jacyś odejdą (JEŚLI!!) to ci, którzy się z Tobą nie zgodzą, ale w ich miejsce przyjdą ci, którzy będą wyznawali Twoje wartości.
Bo wiesz, tak to w życiu wygląda, że ludzie nie lubią jak ktoś jest byle jaki. Często nawet go nie zauważają... Jest taki znany nam, marketingowcom od lat cytat Jacka Trouta - wyróżnij się albo zgiń, a także takie nieco mniej przeze mnie lubiane powiedzenie i którego nie polecam stosować - nie ważne jak, ważne, aby o Tobie mówili. I w tych powiedzeniach jest wiele prawdy. To, co wzbudza emocje, zawsze będzie popularne.
A gdzie są emocje, tam idą pieniądze.
To po prostu wynika z zainteresowania tematem, ilością osób, która gromadzi się wokół danej sprawy nawet z czystej ciekawości. A jak się gromadzi, to w końcu kupi. Bo ludzie nie kierują się przy swoich wyborach chłodną kalkulacją - choćby twierdzili inaczej. Jak mówi Dan Ariely w swojej książce “Potęga irracjonalności”: emocje zawsze będą decydowały o naszych wyborach, a racjonalizowanie decyzji jest jedynie próbą usprawiedliwienia swojego (dokonanego pod wpływem emocji) wyboru.
A zupełnie inną kwestią, która jest dla mnie kluczowa to ta, że dużo przyjemniej pracuje się z osobami, które po prostu są “po naszej stronie”. Wesprą, staną w obronę i dodadzą nam siły. Z nimi nie zginiesz.
Dlatego nie bój się, tylko walcz o swoje. Nie zważaj na oczekiwania innych wobec tego, jaka/i masz być. To Twoje życie i Twoja przyszłość, a #ToJestWojna!