Marki rosną siłą innych marek. Team branding
Anna Szubert
19 czerwca 2016, 22:54·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 czerwca 2016, 22:54Można iść samemu, można samemu tworzyć kanały komunikacji, ale można też inaczej. Szybciej.
Od początku mojej pracy z klientami głoszę ideę współpracy. Nie jest to łatwe w naszym mocno zindywidualizowanym społeczeństwie, które według prof. Czapińskiego nadal posiada niski kapitał społeczny.
Ale można zauważyć powolne zmiany. Te zmiany to właśnie umiejętność współpracy, tworzenia projektów ponad osobisty interes firmowy.
Nie ukrywam, że pierwszy podobny projekt w moim życiu się nie powiódł. Wszystko szło doskonale. Ideę współpracy podchwycili wszyscy, czyli około 10 osób. Im jednak bliżej było do finalizacji projektu tym więcej pojawiało się głosów „co ja z tego będę miał”. I projekt upadł, bo w pierwszej turze, faktycznie, korzyści bezpośrednie dotyczyły tylko dwóch z dziesięciu osób. Pieniądze i sława mają swój wymiar; współpraca, zaciąganie kredytu zaufania, otwartości, sukcesu z odroczonym terminem zysku, nie dla każdego okazały się godne zaangażowania.
Dziś wiem, że współdziałanie musi się opierać na dostrzeganiu korzyści długofalowych, na dobrym zaprojektowaniu strategii dla wszystkich uczestników projektu i umiejętności dobrania zespołu osób z dużą dojrzałością i świadomością biznesową.
Projekt „Lewanowicz” właśnie tak powstawał. Na początku było pytanie: jak dotrzeć do dużej grupy potencjalnych klientów mając ograniczone środki i zasoby? Niedostatek zasobów to największe wyzwanie dla niedużych firm. Co prawda internet daje nam nieograniczone możliwości, ale ich wykorzystanie też łączy się z „ograniczonością”: technologiczną, wiedzy np. marketingowej, finansową, widoczności w sieci i wielu innych. Nie jest tajemnicą, że świat dostarcza nam niezliczoną ilość narzędzi, nieograniczoną wiedzę, jednocześnie nie dając jednego- wystarczającej ilości czasu by to wszystko przyswoić.
W dużych, globalnych organizacjach ten problem też istnieje, ale w małych staje się już prawdziwym wyzwaniem, któremu trudno sprostać. Pozostaję trzy drogi: zakupić odpowiednią usługę, działać w pojedynkę i współdziałać. Którą drogę wybierzemy zależy już tylko od nas, naszego charakteru i/lub możliwości finansowych.
Mamy wysoką przedsiębiorczość. Polacy posiadają „genetyczny faktor”, który nazywam totipotencją. Są wszystko możliwościowi. To nasza największa zaleta, wyróżnik w świecie, ale jednocześnie największa „mutacja” prowadząca do nieumiejętności współdziałania w długim okresie. To najlepszy moment na zmianę myślenia. W pojedynkę mamy ograniczone zasoby, w grupie nadal nie rozbijamy banku, ale dysponujemy większą pulą. I możemy stanąć do gry o większą stawkę.
Wydaje się to tak szalenie proste. A jednak historie, w tym moje osobiste w pracy z grupami przedsiębiorców, wskazują że choć pojawiają się jaskółki, jest ich wciąż za mało, by myśleć, że zmiana nastawienia się dokonała.
Tym przyjemniej jest pokazywać te dobre praktyki.
Na swojej drodze spotkało się pięć kobiet : Renata Driscroll (blogerka Prosperity by Renata), Monika Gajewska Poppe (biżuteria Lewanowicz), Liliana Kostka Majewska (Liya), Agnieszka Baranowska i Anna Szubert (Personal Branding Polska).
Wspólnie stworzyły projekt reklamowy. Pierwszy filmik z backstagu obejrzało ponad siedem tysięcy osób. Czas na kolejny krok. I kilka następnych. Zaplanowanych!