Otwieram stronę Narodowego Banku Polskiego: kurs Euro 4,30 zł, kurs Dolara prawie 4,00 zł, kurs Funta prawie 6,00 zł. Jako, że w naszej firmie duża część przychodów przychodzi właśnie w tych walutach więc nie da się ukryć, że taka sytuacja mnie cieszy. Pamiętam czasy kiedy Dolar kosztował 3,20 zł, a my i tak konsekwentnie stawialiśmy na zdobywanie klientów zza oceanu. Gdy ich liczba stała się znacząca zaczęliśmy zauważać, że kwota wystawiana na fakturze znacznie różni się od kwoty wpływającej na nasze konto. Postanowiliśmy się temu bliżej przyjrzeć.
Większość klientów zagranicznych rozlicza się z nami za pomocą paypala. Jest to dosyć wygodna forma zarówno dla nas jak i klientów. Wygodna nie znaczy tania. Zakładając konto na paypalu już na pierwszej stronie widnieje tabela opłat. Wynika z niej, że pobierają od 1,9% do 2,9% od każdej transakcji w zależności od tego jakie obroty robimy. Tak się składa, że z matematyki jestem całkiem niezły i przeliczając kolejne pobierane opłaty zawsze wychodziło mi grubo ponad 3% pomimo tego, że obroty robimy dosyć spore. Postanowiłem to skonsultować z obsługą paypala. Co się okazało? Że istnieje druga tabela. Pani mnie sumiennie poprowadziła po stronie gdzie mogę ją znaleźć (kiedy próbowałem zrobić to sam 2 tygodnie później znalezienie jej zajęło mi pół godziny). Tabela ta stanowi, że istnieją również opłaty za transakcje zagraniczne (tak jakby ludzie na całym świecie zakładali konto paypal, żeby robić transakcje krajowe). Opłaty te wahają się od 0,9% w takich krajach jak Dania, przez 1% w najbardziej popularnych krajach typu Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Francja, kończąc na 2% z krajach takich jak Japonia czy Chiny.
Czy to koniec kosztów? Teoretycznie tak. Praktycznie… Nie do końca. Sprawdziłem kurs po jakim paypal przelicza nam waluty na złotówki i nie trzeba być geniuszem, żeby odkryć, że jest on niekorzystny. Tak więc kieruję kolejne pytanie do paypala - co zrobić, żeby pieniądze nie były przewalutowywane przez nich tylko w odpowiedniej walucie wpływały na nasze konto walutowe. Otóż nie ma takiej możliwości. Pieniądze mogą być wypłacane jedynie w walucie kraju, w którym firma ma swoją siedzibę. Tak więc na przewalutowywaniu znowu tracimy. Ile? W dniu, w którym sprawdzałem kursy paypal za Dolara płacił 3,86 zł, a serwis cinkciarz.pl 3,95 zł. Jest to różnica rzędu 3%.
Podsumowując, rozliczanie się z klientami za pomocą paypala generuje koszty po stronie sprzedawcy/usługodawcy. Są to koszty rzędu 5,5% - 8%. Przy biznesach gdzie marża stanowi 100 czy 200 procent koszty te mogą powodować jedynie złość, ale raczej nie wpłyną na opłacalność biznesu. Co innego przy marżach 10-15 procentowych. Wtedy warto zadać sobie pytanie czy faktycznie sprzedaż zagraniczna jest tym co nas interesuje (uwzględniając jeszcze ryzyko walutowe).
Czy istnieją alternatywy dla paypala? Oczywiście. Jednak dla wielu Zleceniodawców jest to najwygodniejsza forma rozliczeń – nie ponoszą żadnych kosztów. W naszej firmie staramy się jak najwięcej transakcji kierować bezpośrednio na konto walutowe. Następnie pieniądze przewalutowujemy przez kantor internetowy. W takim wypadku zaoszczędzamy około 3%. Od razu dodam, że dużo bardziej opłaca się założenie konta walutowego niż przewalutowywanie waluty przez bank. Jeżeli chodzi o koszty samego przelewu zagranicznego (które ponosi osoba wykonująca przelew) to oczywiście są one znacznie droższe niż transakcji krajowych jednak w porównaniu do opłat paypalowych tańsze. Do minusów rozliczania się przez konto bankowe na pewno należy czas oczekiwania na płatność. Przelewy zagraniczne idą około 3-4 dni robocze. Transakcje na paypalu księgują się zazwyczaj w ciągu 24 godzin.
Powyższy wpis nie miał za zadanie pokazać, że paypal jest złym narzędziem. Bardziej wskazać na to, że tworząc biznes plan czy strategię sprzedażową należy uwzględnić te koszty oraz szukać dróg do optymalizacji. Na pewno niczyją ambicją nie jest tracenie kliku czy kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie na transfer pieniędzy.