Zdarza się, że prawnik pytany jest o radę, z jaką kwotą wystąpić w postępowaniu o naruszenie prawa autorskiego czy innego dobra niematerialnego. W tym artykule kilka słów na ten temat z punktu widzenia pełnomocnika procesowego.
Z punktu widzenia pełnomocnika życie autorów i wynalazców wydaje się trudne. Z jednej strony trudnią się zajęciami mocno bazującymi na wyjątkowych talentach, a z drugiej rynek wymaga od nich podejścia ekonomicznego. Trudno być twardo stąpającym po ziemi realistą liczącym pieniądze i jednocześnie nowatorskim myślicielem. Niektórym się to na szczęście udaje. Niektórzy zastanawiają się nad wartością swoich dóbr niematerialnych (takich jak utwór czy wynalazek) czasem dopiero na etapie sporu.
W momencie przygotowywania pozwu, a nawet wcześniej, na etapie wezwania do zapłaty, trzeba skwantyfikować swoje roszczenie. Określając wartość dochodzonego uprawnienia tworzymy punkt odniesienia – dla strony przeciwnej, sądu, biegłego powołanego w toku postępowania. Spór może przecież zakończyć się faktyczną zapłatą w odpowiedzi na wezwanie, zawarciem ugody z drugą stroną. Dlatego strona poszkodowana od razu stara się określić wartość roszczenia jak najbliżej swojego uzasadnionego wyobrażenia o jego wysokości.
Z jednej strony ma to być kwota odzwierciedlająca wartość prawa, sprawiedliwa zapłata, a z drugiej powinna być rozsądna, bliska kwoty akceptowalnej dla sądu lub – według optymistycznego scenariusza – dla strony przeciwnej. Określenie swojego roszczenia zbyt nisko nie jest dobrym posunięciem, sąd przecież nie może orzekać ponad żądanie. Określenie roszczenia zbyt wysoko narazi stronę na wysokie początkowe koszty sądowe. Dla wielu, szczególnie mniej doświadczonych osób, samo określenie wysokości szkody może zniechęcać tak bardzo, że nie zdecydują się na wystąpienie z roszczeniem w ogóle.
Opłaty licencyjne
W swojej praktyce spotkałam się z pytaniem o to, według jakich kryteriów określać na przykład opłaty licencyjne. Pytano o poradniki, przykładowe sposoby kwantyfikowania roszczeń przy bezprawnym korzystaniu z utworu, projektu. Nie każdy poszkodowany posiada z góry ustalony cennik komercyjnego korzystania z jego dobra niematerialnego. Jeśli takiego cennika nie ma, jest się trochę zawieszonym w próżni, a określanie wartości dochodzonego roszczenia może być frustrujące. Pełnomocnik – jeśli nawet jest obecny – zwykle unika doradzania co do wartości roszczenia. Działając na określonym rynku klient ma znacznie lepsze rozeznanie, a doświadczenia prawnika z innych spraw mogą być mylące, skażone błędem; poza tym stanowią często po prostu dane wrażliwe, poufne.
Metody wyceny
Obiektywna wycena wartości niematerialnych (taka jak licencja na korzystanie utworu czy wynalazku) jest oczywiście domeną specjalistów – biegłych ekonomistów, audytorów, innych podmiotów wyspecjalizowanych. Strona jednak może i powinna korzystać z własnego rozeznania, czy to na etapie wszczynania sporu, czy na etapie weryfikowania opinii biegłego. Dobrze jest, jeżeli strona ma wiedzę i doświadczenie o tym co jest ile warte w branży, w której działa. Początkujący nie powinien być jednak w gorszej sytuacji. Czy istnieje jakieś abecadło wyceny?
Podstawowymi metodami wyceny stosowanymi w praktyce są:
1. metoda kosztowa,
2. metoda rynkowa i
3. metoda dochodowa.
Wyjaśniając w kilku słowach, metoda kosztowa kładzie nacisk na to, co wydarzyło się przed wyceną. Bierze pod uwagę wszystkie relewantne koszty, jak choćby koszt powstania dobra, na przykład w wyniku badań oraz koszt ustanowienia ochrony, na przykład poprzez rejestrację wynalazku.
Metoda rynkowa opiera się z grubsza na tym, co się dzieje w momencie wyceny – konkretnie, na ile rynek wycenia dobra porównywalne z wycenianym. Metoda rynkowa jest prosta i intuicyjna, ale wymaga wiarygodnego punktu odniesienia, a najlepiej wielu. Często jednak brakuje danych na temat wycen albo po prostu na rynku nie ma porównywalnych dóbr. Dlatego rozmaite badania dotyczące wyceny wartości niematerialnych powinny przyczynić się do upowszechnienia tej prostej metody.
Trzecia metoda (dochodowa), najbardziej wymagająca, skupia się na przyszłości, konkretnie na przyszłych dochodach. W dokonywanej prognozie trzeba dokładnie uwzględniać czas, na jaki rozłożony ma być spodziewany dochód, a także uwzględnić relację korzyści po stronie podmiotu z góry otrzymującego kapitał (np. opłatę licencyjną) do ryzyka, jakie ponosi ten, który płaci. Wzięcie pod uwagę wszystkich czynników mających znaczenie w takiej wycenie – czy to w wyniku obliczeń, czy intuicyjnego szacunku – powinno pozwolić na przybliżenie wartości dobra niematerialnego.
Metoda dochodowa jest punktem wyjścia dla jeszcze jednej techniki – stosowanej m.in. w USA reguły 25%. Zgodnie z nią, opłata licencyjna powinna wynosić 25% spodziewanych przyszłych zysków licencjobiorcy (expected profits). Ten sposób wyceny stosuje się parudziesięciu lat i jej opis pojawia się także w polskich opracowaniach.
Pamiętajmy jednak, że w razie sporu o naruszenie, które już się dokonało, czasem można przymusić drugą stronę do ujawnienia swoich zysków za pomocą odpowiednich środków procesowych. Można wówczas pozyskać twarde dane, a nie tylko polegać na szacunkach. Szacowanie jest jednak zwykle niezbędne w okresie początkowym i może być zweryfikowane dopiero na kolejnym etapie.