Nie wywołuj wilka z lasu... czyli czy Wiedźmin to dobry materiał na wodza?
Ewa Hartman
20 lipca 2015, 13:03·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 lipca 2015, 13:03Nie od dziś wiadomo, że instytucje międzynarodowe przyciągają najlepszych, a polscy pracodawcy twierdzą, że o dobrego pracownika trudno. Wiadomo też, że na sukces firmy czy organizacji pracują tworzący ją ludzie, i… że ryba psuje się od głowy. Innymi słowy obsadzanie stanowisk kierowniczych to kwestia niezwykle ważna.
Gdy analizowałam oferty pracy dla dyrektorów w Polsce i w organizacjach międzynarodowych (ONZ, Światowa Organizacja Własności Intelektualnej, Komisja Europejska), co rzuciło mi się od razu w oczy, to odmiennie przedstawienie oczekiwań wobec kandydatów. Na przykład według ONZ przywódca to przede wszystkim wzór do naśladowania. To ktoś, kto buduje relacje oparte na zrozumieniu. Osoba, która pociąga za sobą innych i rozwiązuje konflikty, jeśli takie się pojawią, w oparciu o dialog. Polscy pracodawcy promują „ambicję i osobowość nastawioną na sukces”, „całkowitą samodzielność i skuteczność w działaniu” czy „umiejętność pracy pod presją”. Takie podejście pokazuje dwa różne modele przywództwa. Pierwszy nazywam przywództwem świadomym, drugi dyktaturą.
Model świadomy, dominujący w instytucjach międzynarodowych, to taki styl zarządzania, który sprawia, że pracownik chce pracować, bo wie, że jego praca ma sens. Jest doceniany za to, co dobrze zrobi, a błąd koryguje się pokazując prawidłowe rozwiązanie bez personalnych przytyków. Tutaj pracownik pracodawcę szanuje i jest wobec niego lojalny. Kulturę organizacji cechuje stabilność a cele są realizowane wspólnym wysiłkiem. Ludzie są proaktywni i profesjonalni, bo dzięki właściwemu zarządzaniu utożsamiają się z misją pracodawcy.
Dyktatura zaś wygląda odmiennie. Dyktator po prostu określa cel i egzekwuje jego realizację. To czy pracownik się z celem utożsamia nie jest szczególnie istotne. Tu zawał szefa to święto a firma jest przystankiem na drodze kariery. W takich warunkach profesjonalizm szwankuje, a cele osiąga się dzięki katorżniczym zrywom, balansujących na granicy wypalenia, jednostek. Chroniczny brak docenienia obniża morale i kiedy statek zaczyna tonąć załoga po prostu ucieka.
Bo czy „ambicja i osobowość nastawiona na sukces”, „całkowita samodzielność i skuteczność w działaniu” czy „umiejętność pracy pod presją” to cechy lidera? Dla mnie to cechy specjalisty, Geralta z Rivii co owszem sprawnie gadzinę usiecze, ale gromadę częściej nastraszy. Samotny wilk stojący na czele watahy… w naturze nie występuje.
Jeśli masz pytania, proszę napisz: kontakt@ewahartman.com