Reklama.
Ten wpis nie jest dla Ciebie, jeśli z takiego czy innego powodu ze szkoleń nie korzystasz. Ja korzystam, bo uważam, że warto. W ten sposób rozwijam się biznesowo i jako osoba. A skoro korzystam, to ofert szkoleniowych dostaję coraz więcej i więcej. Nazywam je "Bright, Shiny Objects". Każda oferta nęci, kusi, a czasem grozi i straszy, bo chce by wybrać właśnie ją…Nie raz zdarzyło mi się kupić coś zupełnie nie dla mnie, bądź nie dla mnie w momencie zakupu. Efekt – nerwy, stracone pieniądze i stracony czas. A od czego mam głowę….
W koncepcji marki osobistej sugeruje się by rozwijać się w obszarze własnej specjalizacji. By podnosić kompetencje i umiejętności ze ścieżki własnego mistrzostwa, bo to daje nam przewagę nad konkurencją. Dla mnie oznacza to szkolenie się w tym, co jest mi aktualnie potrzebne do wsparcia, bądź rozwoju, mojego warsztatu pracy. I szkolenie się w tym, co jestem w stanie, bądź MUSZĘ wdrożyć czy wykonać sama.
Wiem, nie brzmi to wyjątkowo odkrywczo, więc po kawałku.
1. Co jest mi aktualnie potrzebne…
Każdy z nas przechodzi przez cykle rozwoju kariery i rozwoju siebie w tym, co robi. Czasami potrzebna nam jest motywacja, a czasami tabelki excel’a. Na początku zawsze pojawia się pytanie - gdzie chcę iść, czy ścieżka, którą wybieram jest moja. Jeśli jesteś w tym miejscu, boisz się, męczysz, a wiesz, że coś musi się zmienić, by coś się zmieniło, to bardziej potrzebujesz coacha niż informatyka. Jeśli nie będziesz mieć siły by ruszyć z miejsca to technikalia nic Ci nie dadzą. Popatrzysz jak się coś robi i zapomnisz zanim nabierzesz odwagi by świeżo zdobytą wiedzę wdrażać. Im dalej tym będzie gorzej.
Przykład: byłam kiedyś na szkoleniu z Facebooka, bo chciałam ruszyć z biznesem. Szkolenie było bardzo dobre, rewelacyjnie prowadzone i intensywne – a ja myślałam, że … oszaleję. Już w połowie wiedziałam, że nie dam rady. Nie byłam w stanie dogonić tych, którzy doskonale zdiagnozowali obszary, gdzie potrzebują wsparcia, którzy zadawali konkretne pytania i natychmiast, na swoich komputerach, testowali odpowiedzi, bo … już wtedy działali biznesowo. Ja byłam jeszcze w punkcie rysowania mapy. Innymi słowy nie tego wtedy potrzebowałam. Z biznesem nie ruszyłam, a jak tworzyć kampanie na FB musiałam się i tak znowu uczyć, gdy już zrozumiałam po co i na co mi to.
Ale jeśli już ruszyłeś i działasz, masz zapał, siłę i wstępne rozeznanie to wybieraj konkretnie – czy jak budować zespół, przekonywać, czy jak ręczne wyszywać poduszki.
2. Szkolę się z tego, co rozwija mój warsztat pracy…
Biznesowo wspieram ekspertów w trzech obszarach:
- w budowaniu wiarygodnych marek osobistych
- w prowadzeniu swobodnych i interesujących wystąpień i prezentacji, i w
- poruszaniu się na styku kultur
Co to oznacza? Pogłębiam moją specjalizację, drążę ją i wzmacniam, by dzięki temu dać Ci lepsze narzędzia, rozwiązania, czy wiedzę w zakresie pytań, z którymi do mnie, z uwagi na moje specjalizacje, przychodzisz. Co więcej, idę dalej - rozwijam nie tylko kompetencje główne ale i komplementarne. Przykładowo – kompetencją główną jest wspieranie w budowaniu wiarygodnych marek osobistych, ale kompetencją komplementarną jest znajomość typologii osobowości, modeli przywództwa, elementy stylizacji, mowy ciała i wiele innych. W czasie, kiedy poszerzam swoje umiejętności nie szkolę się z rynków kapitałowych, czy zarządzania projektem metodą PRINCE, bo dzięki temu nie wesprę Cię w budowaniu Twojej marki czy nie nauczę Cię jak prezentować.
3. Szkolę się tam gdzie wiedzę jestem w stanie, bądź muszę, wdrożyć sama
Nie chcę być parówką – czyli średnio dobra i ze wszystkiego. Czasy liceum mam już za sobą i nie muszę na siłę uczyć się matematyki, skoro moją miłością są nauki humanistyczne. Już nie wybieram szkoleń z obszarów, które mnie męczą, bądź takich, które mogę zlecić.
Przykład – udałam się na szkolenie z SEO - i ledwie wysiedziałam do końca. Tematy z informatyką w tle dręczą mnie niesłychanie, przez co wiem, że nigdy nie będę tak dobra w pozycjonowaniu mojej strony jak ktoś, kto to oferuje. Ten ktoś ma za sobą setki, jak nie tysiące takich projektów – czyli was there done that – i robi wszystko szybciej, sprawniej i skuteczniej.
Skoro mogę się wesprzeć fachowcem to tak robię, a mój czas i pieniądze inwestuję w rozwój kompetencji, dzięki którym zarabiam, i które budują moja pozycję eksperta. W bezpośredniej relacji z moim klientem NIKT MNIE NIE ZASTĄPI. Nie zlecę swoich wykładów, czy prowadzonego coachingu. Dzięki wiedzy o słupkach nie zadam Ci właściwych pytań, ani Cię nie pokieruję. Wolę skutecznie komunikować, a statystyki Googla zostawiam fachowcom.
Taką obrałam drogę i to moje podejście do "bright, shiny objects". Możesz je przyjąć lub odrzucić, bo tak czy inaczej każdy idzie swoją drogą i takiej drogi, która jest jedynie słuszna, brak.
Pozdrawiam,
Ewa Hartman
Jeśli masz pytania, proszę napisz: kontakt@ewahartman.com