Czy nie macie wrażenia, że osoby, które promują swoją markę w internecie są tak naprawdę do siebie podobne? Czasem na początku swojej drogi są trochę nieśmiali, nie do końca pewni tego, co chcą powiedzieć. Wyglądają tak zwyczajnie, swoim wizerunkiem nie potwierdzają statusu eksperta w swojej dziedzinie. Z czasem upodobniają się do pewnych wzorców. Panowie wkładają garnitury, ostatnio wszyscy granatowe. Panie poprawiają fryzury, wkładają białe bluzki. Wszyscy jak jeden mąż upodobniają się do stereotypu rządzącego daną dziedziną. Biznesmeni zaczynają wyglądać jak biznesmeni. Panie od wizażu są coraz bardziej podobne do amerykańskiego wzorca piękności. Jedynie informatycy prawie się nie zmieniają. Czasem postanowią się ogolić.
Jakoś brak mi różnorodności. Czekam na ekspertkę od inwestycji w dredach i z wadą wymowy. Na eksperta florystę z “Pcimia Dolnego”, psychologa mówiącego płynną polszczyzną o twarzy rodem z Afryki, wyjątkowo pulchnej ekspertki od filmowania, kierowcę, który jeździ na wózku inwalidzkim, kompozytora muzyki jak najbardziej klasycznej z punkowskim czubem, modelką zainteresowaną łowieniem na muchę, starszą panią zafascynowaną karate. Przecież tacy ludzie istnieją!
Kiedy zaczyna się być osobą, choć trochę publiczną dowiadujemy się, że w pewien sposób nie pasujemy do obrazu eksperta. Pojawia się „bezinteresowna krytyka”, czasem bezmyślny hejt. I wtedy właśnie budzi się w nas konformizm i przemożna potrzeba akceptacji. Natłok niepochlebnych informacji na nasz temat miesza się w naszych głowach z wyrazami sympatii i podziwu. Jednocześnie to co w nas najbardziej odstaje od normy potrafi stać się wyróżnikiem, marką oraz naszą siłą. Tym elementem, który pozwala nie zniknąć w tłumie granatowych garniturów lub białych bluzek.
Nie ważne, czy jesteś coachem, prawnikiem, mechanikiem samochodowym, czy trenerem fitness. Największą odwagą jest pokazać siebie bez retuszu. Zobaczyć to co nas odróżnia i uczynić z tego siłę. Prywatnie powiem, że czekam na takich autorów i takie książki, które napiszą ludzie z tak zwanej innej beczki. Uwielbiam takich. A Wy?