Introwertyk na scenie. Czy ma szansę na dobry występ?
Ewa Turek
01 września 2015, 16:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 września 2015, 16:15Pawła poznałam gdy rozpoczęliśmy indywidualny coaching. Miał 2 tygodnie na przygotowanie się do ważnego wystąpienia na konferencji. Był dyrektorem finansowym i klasycznym introwertykiem, który kochał swoje liczby a nienawidził występów publicznych.
ŚWIADOMA KOMUNIKACJA TO REALNY WPŁYW
„Zazdroszczę ludziom, którzy wychodzą na scenę mówią z sensem, ciekawie i nie mają tremy. Ja też tak chcę. Ja nawet muszę, bo od tego występu zależy nawet los naszej firmy. Za trzy miesiące wchodzą w życie nowe przepisy prawne narzucone przez państwo. To nie nasza wina, że wzrosną koszty działalności. Nasi klienci biznesowi nie chcą tego przyjąć. Choć mamy już dla nich rozwiązanie, oni są bardzo negatywni. Dla mnie będzie to trudne podwójnie. Nienawidzę występować. Mam ich przekonać do dalszej współpracy. Wolę trzy razy przygotować bilans niż to. Pomocy”.
Pisarz Bert Decker w swojej książce „Wystąpienia Publiczne” klasyfikuje ludzi wg. 4 poziomów komunikacji.
Pierwszy poziom to NIEMÓWCA
Śmiertelnie boi się przemawiania. Czuje przerażenie, skrajaną nieśmiałość. Unika przemawiania za wszelką cenę. Zawsze ma jakąś wymówkę aby nie wystąpić, np. „Przykro mi, ale wybieram się z moją rybką do weterynarza”. Czasami musi wznieść toast, lub powiedzieć coś w pracy, ale generalnie unika tego jak ognia. Niekiedy życie zmusza go zmiany i podejmuje wysiłek uczenia się.
Drugi poziom to MÓWCA OKAZJONALNY
Odczuwa strach ale już nie taki, który paraliżuje. Czy wiecie, że Winston Churchill na początku swojej kariery politycznej wszedł na mównicę i… zemdlał? A po latach porywał tłumy. Mówca okazjonalny przemawia od czasu do czasu, ale nigdy z własnej woli. Ma świadomość, że komunikacja jest ważna, ale nie wie jak się do tego zabrać. Potrzebuje wsparcia.
Trzeci poziom to MÓWCA AKTYWNY
Czuje jeszcze napięcie, pojawiają się ślady starych reakcji „walcz albo uciekaj”, ale nie ma już paraliżu. Wyznawanie go mobilizuje. Szuka okazji do wystąpień aby trenować. Ma motyle w brzuchu.
Czwarty poziom to KOMUNIKATOR
Czuje ekscytacje związaną z przemawianiem. Mówienie go nakręca. Cieszy się reakcją widowni. Przemawia często i chętnie. Adrenalina jest jego sprzymierzeńcem. Inspiruje i przewodzi. Ma motyle w brzuchu, które fruwają w szyku.
Zastanów się – jaki poziom reprezentujesz dzisiaj? Każdy gdzieś jest na tej skali, ale to co jest najważniejsze – niezależnie, w którym miejscu jesteś dzisiaj zawsze można pójść wyżej.
I zaczęła się praca nad przygotowaniem Pawła do prezentacji. Był bardzo zaangażowanym uczniem. Podjął decyzję raz a wiele razy wychodził ze strefy komfortu ćwicząc.
Ważne elementy dla każdego mówcy (nie tylko introwertyka)
5 filarów dobrego wystąpienia:
1.Nie Ty jesteś najważniejszy
To publiczność jest bohaterem. Przenieś ciężar z siebie na słuchaczy. Pomyśl jak możesz im służyć tym występem.
2.Co jest celem twojej prezentacji?
Ludzie chcą wiedzieć, co będą z tego mieli, że wysłuchają Ciebie. Czy dzięki temu rozwiążą swój problem? Ułatwiasz im życie? Dostarczasz przyjemność?
3.Twoja mowa ciała mówi więcej niż słowa
Opanuj swoje ciało. Utrzymuj kontakt wzrokowy. Uśmiech przełamuje lody, zjednuje słuchaczy. Odpowiedzialne są za to neurony lustrzane.
4.Bądź przygotowany
Im więcej przygotowań tym mniej stresu na scenie. Napisz treść lub punkty. Przećwicz to. Nagraj się i odtwórz. Sam wyczujesz miejsca do poprawy.
5.Graj do końca
Nie przepraszaj, nie mów o swoich błędach, potknięciach. Bardzo często słuchacze nie zauważają tego, że pomyliłeś się.
Paweł skontaktował się ze mną po występie. Powiedział, że był to ogromny wysiłek emocjonalny, energetyczny, ale dzięki temu, że był przygotowany dobrze mu poszło. Kilka tygodni później pochwalił się, że otrzymał awans.
Każdy prelegent może być świetnym prezenterem.
Każda prezentacja to najważniejsza prezentacja na świecie.
Każda publiczność zasługuje na najlepszą prezentację na świecie... a ćwiczenie czyni mistrza. Zatem ćwicz, ćwicz, ćwicz.
I cytując wspomnianego już Winstona Churchilla: „Nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj”