Jak modę na współzawodnictwo w bieganiu przełożyć na zarabianie na zmianie własnych zwyczajów – amerykański Opower pokazuje jak zarabiać na grywalizacji. Magiczne słowo grywalizacja. Czy kiedykolwiek braliście udział w grywalizacji? Na tak postawione pytanie wiele osób zdecydowanie zaprzeczy, niektóre zdziwione odpowiedzą pytaniem o grywalizację, a tylko nieliczni potwierdzą. W praktyce większość z nas w programie grywalizacyjnym już wzięło udział.
Czym jest grywalizacja? Słowo to jest polskim odpowiednikiem angielskiego zwrotu „gamification”. Dla mnie autorytetem jest Paweł Tkaczyk, autor jednej z niewielu na polskim rynku książek poświeconych tej tematyce, grywalizacja to dodawanie tzw. mechaniki gier do aspektów życia, które do tej pory z graniem nie miały wiele wspólnego. No właśnie w grywalizacji chodzi też o zwiększenie zaangażowania – po angielsku „engagement”, a przy akcjach marketingowych dokładnie o „customer engagement” i budowanie kierunkowej motywacji !
Prosty nie marketingowy przykład dotyczy biegania ze smartfonem i aplikacją lokalizacyjną. Od kilku lat obserwujemy rosnącą popularność biegania w Polsce. Jeszcze kilka lat temu każdy biegał dla siebie (i zdrowia), a tylko bardziej zaawansowani joggerzy prowadzili dzienniczki biegowe z zapisanymi dystansami i czasami. Wraz z dynamicznym rozwojem smartfonów pojawiły się pomocne aplikacje sportowe, z których największą popularność w Polsce zdobyło chyba Endomondo, taki Facebook dla miłośników biegania. Od tamtej pory biegamy dla siebie i jednocześnie bierzemy udział rywalizacji z naszymi przyjaciółmi. Kto, ile kilometrów i w jakim czasie przebiegł w tydzień, miesiąc w rok. Rywalizacje miast i państw. Kto spalił najwięcej kalorii. Rywalizacja, wyścig, zabawa. Również, a może przede wszystkim MOTYWACJA.
Grywalizacja wykorzystuje i wzmacnia istniejący w każdym z nas gen rywalizacji z samym sobą lub z innymi. Chcemy być najlepsi, najszybsi, najsilniejsi, najpiękniejsi, po prostu NAJ... Ktoś skoncentrowany na poważnych sprawach może stwierdzić, że to tylko głupia zabawa. Nic bardziej mylnego. Grywalizacja to dziś potężne narzędzie w biznesie, sprzedaży, marketingu, budowaniu wizerunku firm, edukacji. Granica stosowania tego mechanizmu tkwi tylko w naszej wyobraźni.
Grywalizacja pozwala na zmianę ludzkich zachowań. Jest m.in. wykorzystywana w celu modyfikacji zachowań konsumentów związanych ze zużywaniem energii elektrycznej. Celem programów grywalizacyjnych z tego obszaru jest uświadomienie uczestnikom, jak wiele niepotrzebnej energii zużywają, jakie są tego konsekwencje (indywidualne – finansowe, globalne – ekologiczne) i co można zrobić, aby być bardziej racjonalnym konsumentem prądu. Oczywiście do tego dochodzi element rywalizacji, np. z sąsiadami czy przyjaciółmi o to, kto płaci mniejsze rachunki za prąd. Ręka do góry, kto nie chce być lepszy od swojego sąsiada.
Takie programy wdraża m.in. amerykańska firma Opower, która już w 2012 r. udostępniła milionom klientów swoich partnerów biznesowych aplikację, umożliwiającą porównywanie i dzielenie się informacjami o własnym zużyciu energii z przyjaciółmi. Użytkownicy aplikacji mogą sprawdzić, jak radzą sobie nie anonimowi sąsiedzi, lecz określeni z imienia i nazwiska znajomi, współpracownicy, członkowie rodziny. Dodatkowo aplikacja umożliwia udział w różnych rywalizacjach poprzez zbieranie punktów i odznak, a także daje możliwość wymieniania swoich doświadczeń i pomysłów na racjonalizacja konsumpcji energii.
Czy w Polsce doczekamy się programów grywalizacyjnych adresowanych do konsumentów energii? Jestem przekonany, że tak. Oczywiście, wymaga to zmiany podejścia sprzedawców energii do swoich klientów. Dziś sprzedawcom energii nie zależy na tym, aby klienci zużywali energii mniej niż więcej. Jednak rosnąca dynamika zmian na tym rynku, ofensywa innowacyjnych przedsiębiorstw oraz wszystkiego, co wiąże się energią wytwarzaną ekologicznie, pozwalają mieć nadzieję, że wkrótce sprzedawcy energii będą zabiegać o klientów m.in. poprzez atrakcyjne i zaawansowane programy grywalizacyjne.