Ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) wg rządu miała być panaceum na wysokie koszty wsparcia OZE i instrumentem do zapewnienia zrównoważonego rozwoju OZE. Nikt jednak nie wyjaśnił na czym owa „zrównoważoność” (termin głębokiej ekologii, nadużywany w Polsce i wypaczany) ma w tym przypadku polegać. Nikt też z przedstawicieli rządu tej tezy nie potwierdził, poza nagłaśnianiem -jak prawdy objawionej, założeniem, że ustawa przyniesie miliardowe oszczędności w efekcie wprowadzenia systemu aukcyjnego. Nadszedł czas weryfikacja zarówno tych tez, jak i konfrontacji założeń i obietnic z rzeczywistością.
REKLAMA
Minister Gospodarki (MG), zgodnie z delegacją z ustawy o OZE przekazał do konsultacji projekt rozporządzenia o cenach referencyjnych dla instalacji OZE. Ceny referencyjne będą wykorzystane do ogłoszenia w 2016 roku pierwszej aukcji na zakup energii z OZE po gwarantowanej w okresie kolejnych 15 lat cenie, która będzie niższa od podanej w rozporządzeniu.
Rozporządzenie o wysokości cen referencyjnych jest dla rynku OZE bodajże najważniejszym aktem wykonawczym do ustawy o OZE, wprowadzającym faktycznie system aukcyjny w Polsce. Przy braku, w polskim systemie aukcyjnym, tzw. „koszyków technologicznych” (podział planowanego do zakupienia w aukcjach wolumenu energii z OZE i ogłaszanie aukcji na odrębne technologie OZE i wielkości instalacji), to właśnie wysokości ogłoszonych cen referencyjnych zadecydują o szansach poszczególnych technologii OZE i projektów inwestycyjnych na udział w aukcji oraz o kształcie tzw. „miksu” technologii energetycznych w energetyce odnawialnej w Polsce do 2030 roku. Rozporządzenie wpłynie też na koszty wsparcia OZE i na rozkład korzyści. Korzyści i koszty zależą nie tylko od cen, ale też od ilości energii jaką rząd chce zakupic z różnych rodzajów źródeł. I tu już widać jak na dłoni pierwszy problem "systemowy".
Najpierw powinny być ustalone ceny referencyjne, w oparciu o fakty, a potem dopiero być wydane rozporządzenie bardziej „polityczne” o wolumenach energii do zakupienia w aukcjach. Stało się inaczej, najpierw Rada Ministrów w czerwcu wydała rozporządzenie o wolumenach energii z OZE jakie będą zakupione, zakładając w uzasadnieniu do swojego rozporządzenia, że będzie taniej, nie pytając nawet o rzeczywiste koszty i ceny. Teraz MG publikując projekt swojego rozporządzenia z przeznaczeniem do (wąskiej) konsultacji, potwierdziło, że będzie jeszcze taniej, ale inaczej. Per saldo, zgadza się - jak u księgowego. Ale rozkład wysokości cen referencyjnych w podziale na technologie OZE wskazuje na ewentualność stosowania "ksiegowości kreatywnej", po to aby "w rządowych tabelach sie zgadzało, o czym dalej.
Sytuacja przypomina czasy gdy ceny ustalało się „polityczne” na zasadzie rącznego sterowania ich wysokości. Wtedy, przynajmniej na papierze, wszystko się zgadza, ale zgodnie z delegacją ustawową na podstawie której projekt rozporządzenia został przygotowany, ceny referencyjne miały wynikać z kosztów energii z różnych technologii OZE. Jak ceny zaproponowane w projekcie rozporządzenia mają się do realnych kosztów dzisiaj oraz kosztów do poniesienia w perspektywie 2030 roku?
Kilkuletnia dyskusja o dość abstrakcyjnej ustawie OZE i brak rzeczywistego rozwoju rynku i jego monitorowania w tym czasie, oderwały decydentów (administrację i polityków) od świata realnego. Jednak tym razem, gdy można już wyszacować wartość samego rynku inwestycyjnego (łącznie ok. 40 mld zł w okresie 2016-2020) jaka ma być w końcu uruchomiona (odblokowana po latach), ustawa z pewnością zainteresuje silne grupy wpływów, które przy niezwykle swobodnym traktowaniu liczb przez decydentów i ich coraz większym oderwaniu od realiów rynkowych, z pewnością znowu zachcą zaznaczyć swoje miejsce i interesy w procesie stanowienia prawa na poziomie rozporządzeń. Tym bardziej, że w trakcie wieloletniego procedowania ustawy o OZE następował proces mnożenia delegacji ustawowych i biurokratyzowania regulacji (na wydanie czeka jeszcze ponad 20 rozporządzeń). Taka sytuacja wymaga teraz, aby autorzy rozporządzeń (MG) mieli szerszy ogląd sytuacji i pełną informacją z rynku. Niestety, Ministerstwo Gospodarki formalnie odpowiedzialne za energetykę, w tym OZE, na przełomie 2012/2013 stało o się bezwolnym wykonawcą abstrakcyjnej koncepcji ustawy wymyślonej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM). To KPRM ze wsparciem - lobbingiem Rady Gospodarczej przy Premierze i lobbingiem ze strony Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, rozwinął koncepcję ustawy, która z niewielkimi zmianami (poprawka prosumencka) została uchwalona w lutym br. Teraz za wdrożenie nieswojej ustawy odpowiada MG. W szczególności Departament Energii Odnawialnej w MG został zostawiony z trefną ustawa, nie przymierzając, jak …”porzucony samotny rodzic z przygarniętym dzieckiem na ręku na Dworcu Centralnym”, a pociąg z politykami (sprawcami) odjechał i nie ma winnych. Inaczej rzecz ujmując, ustawa o OZE oferując znaczącą kwotę pieniędzy, która ma być wstępnie dzielona administracyjnie rozporządzeniem, wywoła demony zapatrzone w miliardowe kwoty, którym znacznie łatwiej wpływać na rozporządzenia niż na ustawę, przy uchwalaniu której były obecne media (kontrola społeczna). Tak tworzone rozporządzenia zamiast korygować błędy w ustawie, mogą je jeszcze pogłębiać. Wtedy cała nielogiczna konstrukcja ustawy i rozporządzeń musi się załamać pod własnym ciężarem, a nowe rządy pozostaną z bagażem wysokich (niepotrzebnie) kosztów i widmem braku zrealizowania przez Polskę celów na 2020 i tych nowych na 2030 rok.
Podane przez MG poziomy cen referencyjnych dla technologii OZE, znajdujących się na różnych etapach krzywej uczenia i rozwoju rynkowego, są zaskakująco niskie. Koszty te, uwzględniając nawet te najdroższe technologie są wszystkie na bardzo podobnym poziomie, zbliżonym do średniej – 425 zł/MWh. Co więcej, w projekcie rozporządzenia, nie ma też istotnej różnicy w przypadku źródeł dużych i małych (< 1 MW) w danej technologii. W rzeczywistości małe źródła, zwłaszcza na początku mają znacząco wyższe koszty jednostkowe i wyższe LCOE. Całkiem niezrozumiałe jest zrównanie cen dla źródeł nowych i modernizowanych (modernizacja jest wszak tańsza na jednostkę przyrostu mocy).
Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) dokonał zestawienia cen referencyjnych zaproponowanych w najnowszym rozporządzeniu z kosztami energii LCOE obliczonymi przez IEO i wykorzystanymi m.in. w ocenie skutków ustawy o OZE.
Szczegółowa analiza różnic pomiędzy cenami referencyjnymi i kosztami energii z OZE pozwoliła IEO wyprowadzać pewne prawidłowości, Na bazie prostego porównana cen referencyjnych i kosztów energii można stwierdzić, że:
• ceny referencyjne wg MG są o 27% niższe niż - i tak niskie - koszty energii liczone dla MG przez IEO, zresztą dla znacznie korzystniej wersji ustawy o OZE z przełomu 2012/2013 roku,
• w projekcie rozporządzenia średnie ceny referencyjne dla dużych źródeł (powyżej 1 MW) są o 6% wyższe niż średnie ceny dla małych źródeł (poniżej 1 MW). Średnie ceny referencyjne dla małych źródeł (poniżej 1 MW) są o 21% niższe niż koszty LCOE wg IEO, podczas gdy średnie ceny dla dużych źródeł (powyżej 1 MW) w projekcie rozporządzenia są tylko o 2% niższe od wyników analiz IEO,
• relatywnie, w stosunku do wyników badań IEO, najwyższy wzrost cen referencyjnych daje się zauważyć w wielkoskalowych technologiach energetycznego wykorzystania biomasy (zwłaszcza w elektrowniach dedykowanych i współspalających biomasę w układach hybrydowych – wzrost o 18%), w mniejszym zakresie w energetyce wiatrowej.
• ceny referencyjne wg MG są o 27% niższe niż - i tak niskie - koszty energii liczone dla MG przez IEO, zresztą dla znacznie korzystniej wersji ustawy o OZE z przełomu 2012/2013 roku,
• w projekcie rozporządzenia średnie ceny referencyjne dla dużych źródeł (powyżej 1 MW) są o 6% wyższe niż średnie ceny dla małych źródeł (poniżej 1 MW). Średnie ceny referencyjne dla małych źródeł (poniżej 1 MW) są o 21% niższe niż koszty LCOE wg IEO, podczas gdy średnie ceny dla dużych źródeł (powyżej 1 MW) w projekcie rozporządzenia są tylko o 2% niższe od wyników analiz IEO,
• relatywnie, w stosunku do wyników badań IEO, najwyższy wzrost cen referencyjnych daje się zauważyć w wielkoskalowych technologiach energetycznego wykorzystania biomasy (zwłaszcza w elektrowniach dedykowanych i współspalających biomasę w układach hybrydowych – wzrost o 18%), w mniejszym zakresie w energetyce wiatrowej.
Nic nie wskazuje za na rynku w latach 2013-2015 zaszły tego typu zmiany w kosztach produkcji energii, podbnie jak nie ma przesłanek aby zakładać takie zmiany w latach 2016-2018, kiedy instalacje (po wygranychch aukcjach) mają być budowane. Obserwacje te potwierdzają niestety rozejście się cen w rozporządzeniu z realnymi kosztami i zwykłą racjonalnością ekonomiczną. Wskazują też na korzystniejsze traktowanie przez MG (wyższe ceny) dużych źródeł OZE. Jest to w ekonomii zjawisko niecodzienne, ale w praktyce politycznej, od wielu lat, beneficjentem regulacji w energetyce i w polityce są państwowe korporacje, które nie lubią "rozdrabniać się" na małe projekty. Relatywnie najbardziej, w stosunku do wyników analiz IEO, straciły na wysokości cen referencyjnych: elektrownie geotermalne i układy kogeneracyjne na biopłyny (oleje roślinne), ale także małe biogazownie (o 41%) i małe systemy fotowoltaiczne (o 32%). Kto zyskał? Przede wszystkim biomasa wielkoskalowa, włączając w to także specjalne odmiany współspalania biomasy i odpadów z węglem. Wygląda na to, że dokonuje się powrót do nieodległej przeszłości, kiedy najwięcej zarabić można było na dużych instalacjach spalania biomasy w elektrowniach węglowych (w dotychczasowym systemie zielonych certyfikatów).
Skąd takie dziwne ceny? Z pewnością MG generalne zaniża nakłady inwestycyjne i przyjmuje niezwykle niską (5%) stopę dyskonta (tak jakby nie było żadnego ryzyka, ale zaniża wcale nie po równo dla wszystkich technologii, bo dla niektórych (biomasa i w pewnym zakresie wiatr) podnosi ceny w stosunku do oczekiwanych. Dlaczego energia z biomasy w dużych elektrowniach miałaby zdrożeć? Powinna tanieć, bo ustawa dopuściła do zakwalifikowania odpadów jako OZE, czyli poszerzyła spektrum paliw zaliczanych do biomasy o paliwa znacznie tańsze.
Może nie w pełni udała się kwadratura koła z dopasowaniem do siebie rozporządzenia cenowego MG do ww. rozporządzania wolumenowego Rady Ministrów, w ramach nielogicznie skonstruowanej ustawy? A może do polityków i przedstawiciel administracji dotarły już odpowiednie grupy zainteresowane podziałem pomiędzy siebie, a może i zawłaszczeniem rynku? Nie trzeba być detektywem aby zauwazyć, że na rynku biomasy, a od paru lat także na rynku dużej energetyki wiatrowej, dominują krajowe monopole energetyczne. Czy przypadkiem nie jest tak, że tam gdzie nie działa logika i ekonomika, gdzie jest mętna woda, tam w Polsce najlepiej uprawia się politykę?
Gdyby tak było, skutki będą opłakane. Zaniżanie cen referencyjnych doprowadzić może do rezygnacji z inwestycji (wykluczenia) mniejszych inwestorów i obniżenia poziomu konkurencji na rynku, co otwiera drogę do wzrostu cen i kosztów systemu aukcyjnego w przyszłości z powodu monopolizacji rynku (nadzwyczajne zyski, łatwość zmowy - czego nawet na rozwiniętym i przejrzystym rynku nie uniknęli nawet Niemcy - przy pilotażu aukcji na fotowoltaikę). Brak dywersyfikacji technologicznej i preferowanie dużych źródeł prowadzić też może m.in. do wzrostu kosztów bezpośrednich przyłączenia do sieci i kosztów bilansowania mocy. Blokowanie "a priori" nierzeczywistymi niskimi cenami referencyjnymi rozwoju nowych i małych źródeł na rzecz wielkich, już obecnych na rynku, doprowadzi nieuchronnie do wysokich cen energii z aukcji.
Jak to by się miało do zapewnień autorów ustawy, że doprowadzi ona do „zrównoważonego rozwoju OZE” i spadku cen energii w zaplanowanym systemie aukcyjnym? Moim zdaniem projekt rozporządzenia o cenach referencyjnych, zbyt pośpiesznie skierowany został do uzgodnień międzyresortowych. Projekt powinien być podany szerokiej konsultacji społecznej, w oparciu o przejrzyście przygotowane i zrozumiałe uzasadnienie. To jedyny sposób aby rozpędzić mgłę i odpędzić demony oraz skonfrontować gabinetowe koncepcje z twardą rzeczywistością rynkową.
Skrót tekstu pierwotnie opublikowanego na stronie: www.odnawialny.blogspot.com
