Pożegnanie z "poprawką prosumencką" do ustawy o odnawialnych źródłach energii?
Grzegorz Wiśniewski
02 marca 2016, 08:04·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 marca 2016, 08:04Tak zaczyna się pełna stoickiego spokoju modlitwa o pogodę ducha: "Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego".
Co ona ma wspólnego z wymownym dwumiesięcznym milczeniem autora bloga w sytuacji gdy trzeba by wręcz codziennie pisać o tym, że jak w przepaść stacza się branża OZE wraz z prosumentami, a ciągnie ją w czeluść nie co innego jak uchwalana rzekomo dla jej rozwoju … ustawa o OZE?
Problem postawiony w tytule - losy i wątpliwa przyszłość "poprawki prosumenckiej do ustawy o OZE - intryguje wielu od ponad roku, ale ani razu nie został jasno postawiony, z wielu powodów został skutecznie przemilczany. Żaba nie wyskoczyła z wrzątku, ale została ugotowana w powoli podgrzewanej wodzie... Czas na marsz żałobny? Będzie zatem o historii gotowania żaby, ale mniej od strony brudnej i brutalnej kuchni politycznej, a bardziej duchu refleksji filozoficznej, bo nadzieja wszak jeszcze istnieje i nie tylko u stoików, umiera ostatnia.
Milczenie autora ma związek z poczuciem braku możliwości zmienienia kolei rzeczy i powstrzymania przed nieszczęściem. Na początku sierpnia ub. roku
w jednym z wywiadów mówiłem: „…jeśli chodzi o praktyczne działanie inwestorów (prosumentów), to nie zachęcam do pośpiechu, bo –przy braku nowelizacji ustawy OZE - nie miałoby sensu podejmowanie masowego ryzyka, może za wyjątkiem hobbystów i inwestorów zmotywowanych inaczej". Niestety okazało się że zadziałał tzw. „mały kwantyfikator” - mamy dużo przegranych prosumentów- hobbystów, których problemami – o czym też dalej – ani ustawodawca ani solidarne państwo nie chcą się zajmować. Trudno komentować w stylu „a nie mówiłem” jak są realny straty, a jeszcze trudniej państwowcowi podkreślać, że państwo zawiodło.
Milczenie ma to też związek z ćwiczoną od wielu lat w branży OZE stoicką „cierpliwością”, o której upadły poeta pisał „Dajcie czasowi czas”. Można tłumaczyć „dajcie PIS-owi czas”, z pełnym szacunkiem dla wprowadzenia zapowiedzianej w wyborach idei korekty w polityce społecznej, nawet jeżeli gospodarka musiałaby trochę ucierpieć.
Czas został dany. Minęły trzy miesiące od utworzenia ministerstwa energii, dwa miesiące od daty odroczenia wejścia w życie przepisów ustawy o OZE. W tym kluczowym dla mnie obszarze, w którym wiele „zmienić nie jestem w stanie”, na stronie Ministerstwa ponad tydzień temu
pojawił się komunikat o tym jakich można oczekiwać zmian i nowelizacji w procedowanej od 5 lat ustawie. Szanse na utrzymanie poprawki prosumenckiej w ustawie topnieją, a wraz z innymi propozycjami zmian także sens całej ustawy. Wygląda na to to, że w energetyce odnawialnej odnawialna jest tylko … ustawa, jako najdłuższa i niekończąca się wojna legislacyjna w historii RP.
Minął rok od uchwalenia ustawy o OZE z tzw. poprawką prosumencką. Zaakcentował to Instytut Energetyki Odnawialnej opracowując dramatyczne kalendarium prac nad ustawą o OZE oraz ruch „Więcej niż Energia”. Dla tych środowisk poprawka prosumencka to niemalże „poprawka do konstytucji” bo dokonany dzięki niej przełom, prawo do produkcji energii dla obywateli to niemalże (nie przymierzając) pierwsza poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych:
Kongres nie ustanowi ustaw ... zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych…
Do tej pory, bez wejścia w życie poprawki prosumenckiej, Polacy muszą bowiem praktykować prosumeryzm w zaciszu domowym …
Tyle pracy panie hrabio i na nic…, jedno co naprawdę umiemy to najpiękniej na świecie przegrywać
-
śpiewał Gintrowski o Margrabi Wielopolskim
Kilka dni temu Parlamentarny Zespól Energii Odnawialnej spotkał się w Sejmie aby pochylić się na losami poprawki prosumenckiej. Zamiast solidarnej obrony symbolu walki o słuszną sprawę do której jak zwykle stanął Artur Bramora (samotny poseł wnioskodawca poprawki) gdy została ona na spotkaniu zaatakowana - tak jak śpiewał Gintrowski - z „ręki rodaka”. Takie to polskie.
Wyrażony na spotkaniu przez wiceministra energii - pana Andrzej Piotrowskiego sceptycyzm wobec idei prosumeryzmu uzyskał w ten sposób nieoczekiwane wsparcie.
Parafrazując słowa modlitwy, ministerstwo energii bez specjalnych zabiegów uzyskało legitymację ("różne listy dostajemy drodzy rodacy") aby zmienić to czego nie powinno zmieniać. Stoicyzm w Polsce się nie sprawdza, makiawelizm owszem.
Dla czytelników zainteresowanych szerszym technicznym komentarzem do propozycji Ministerstwa Energii, wraz z oceną skutków biznesowych i opisem ułomnej niestety debaty politycznej wokół procesu nowelizacji podaję link do wywiadu w końcowej części wpisu
na blogu "Odnawialnym"