Użytkownicy inteligentnych gadżetów do noszenia, czyli wearables, powinni zdawać sobie sprawę z zagrożeń związanych z tym sprzętem. Zwłaszcza, że mierzące tętno i ciśnienie zegarki stają się coraz bardziej popularne.
Jednym z najbardziej powszechnych sposobów wykorzystania wearables jest monitorowanie stanu zdrowia, tętna i innych parametrów życiowych. Następnie, dane te przechowywane są w chmurze. O ile większość z nas używa tych narzędzi, by lepiej zrozumieć organizm i poprawić kondycję, o tyle niewielu myśli o problemach, które mogą wyniknąć z nieprzemyślanego sposobu przechowywania ich danych. Jeśli są źle zarządzane, mogą bez trudu paść łupem cyberprzestępców.
Co nam grozi w przypadku wycieku? Dane mogą trafić do podmiotów, które wykorzystują je by zidentyfikować ryzyko zdrowotne. Ofiary takiego wycieku danych mogą odczuć skutki ataku poprzez zwiększenie składek zdrowotnych albo nawet wycofanie polisy ubezpieczeniowej.
Wraz z werables, rozrasta się również rynek "ubieralnych" kamer. Według prognoz ABI Research, w 2022 roku sprzedaż wyniesie ponad 24 miliony urządzeń. Bez wątpienia ten masywny wzrost popularności będzie wymagał zaawansowanych rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa. Materiał pochodzący z kamer może obejmować niewinnych przechodniów, potencjalnych świadków przestępstw, a nawet ofiary wypadków czy napadów. Jedną z najbardziej istotnych kwestii w tym kontekście jest to, że dane mogą być użyte do gróźb albo szantażowania ludzi, którzy zostali zarejestrowani, jeśli dane nie będą odpowiednio zabezpieczone.
Ale zanim zapalą nam się wszystkie światełka alarmowe, warto sobie uzmysłowić, że deweloperzy tworzą gadżety od początku do końca z myślą o naszym bezpieczeństwie. Bezpieczeństwo danych jest nieodłącznie związane z urządzeniami typu Internet of Things i technologiami, a producenci eliminują słabe punkty, na ile to tylko możliwe. Dodatkowo, wiele firm wykupuje ubezpieczenia w tym zakresie, by w przypadku wycieku danych ze szkodą konsumentów dysponować środkami w odpowiedniej wysokości.
Ekspansja urządzeń IoT oznacza, że deweloperzy, producenci i dostawcy muszą traktować bezpieczeństwo danych z najwyższym priorytetem - niezależni od tego, czy używają oni opasek do biegania, kamer lub samochodów z inteligentnymi gadżetami. Dopóki eksperci technologiczni, rządy i instytucje regulujące będą w tym zakresie współpracować, konsumenci i biznes nie powinni mieć powodów do obaw o bezpieczeństwo prywatnych danych.
Autorem wpisu jest Igor Ilunin, Kierownik Internet of Things w DataArt