Przedsiębiorczość społeczna – dlaczego w Polsce tak mało popularna?
ISD Poland Foundation
14 czerwca 2016, 16:30·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 czerwca 2016, 16:30Powiedzmy sobie szczerze – w Polsce pojęcie przedsiębiorczości społecznej praktycznie nie istnieje. Mało znane są fakty, częściej powielane są mity, a generalnie pojęcie to funkcjonuje raczej w teorii niż praktyce.
Próbując w skrócie zdefiniować czym jest przedsiębiorczość społeczna, można powiedzieć, że jest to taka działalność gospodarcza, która przy wykorzystaniu narzędzi typowych dla biznesu, dąży do realizacji dobra społecznego. A w zasadzie głównie ma na celu dobro społeczne.
Przedsiębiorca społeczny to człowiek, który za wszelką cenę dąży do realizacji zamierzeń, które zmienią rzeczywistość całego społeczeństwa lub dużej części. Taki rodzaj przedsiębiorcy to człowiek, który nie boi się przekraczać barier. Każda idea promowana przez przedsiębiorcę społecznego jest uczciwa, jasna dla wszystkich i oparta o etyczne zasady.
Czy można zatem powiedzieć, że każdy przedsiębiorca, który ma firmę i zatrudnia ludzi, czyli w jakichś sposób pomaga społeczeństwu, to przedsiębiorca społeczny? Nie.
Przedsiębiorczość społeczna to spory mechanizm, który nakręca do działania kolejne elementy. Celem nadrzędnym jest dobro ogółu, a nie jednostki, przy czym każda ze stron ma prawo czerpać różnorakie korzyści dla siebie.
W Polsce czołową organizacją, która promuje i pomaga w rozwijaniu przedsiębiorczości społecznej jest Fundacja Ashoka, której motto brzmi: „Każdy może zmieniać świat”. Fundacja Ashoka działa w wielu krajach na świecie, mając przy tym małe struktury, ale olbrzymią chęć zmieniania świata i inspirowania do zmian. Co ciekawe, Fundacja podaje przykłady przedsiębiorców społecznych, niestety żadna z tych osób nie pochodzi z Polski.
Dlaczego w Polsce pojęcie jest tak mało popularne? Otóż panuje przekonanie, że albo jest się przedsiębiorcą, albo pracuje charytatywnie. Wszystko jest w porządku, jeśli właściciel jakiejś firmy dofinansuje schronisko dla zwierząt. Gorzej, jeśli założyciel jakiejś fundacji ma profity z akcji, które organizuje. Wtedy nie jest w porządku.
Dobrym przykładem jest Szwecja, w której nie ma takich podziałów. Powstało tam ciekawe przedsiębiorstwo, którego mechanizm napędza wiele różnych grup społecznych. Chodzi o sklep, którego działalność zaczyna się od skupu starych sprzętów typu odtwarzacz dvd. W sklepie pracują ludzie, którzy wcześniej mieli problem ze znalezieniem zatrudnienia. Zajmują się oni konserwacją oraz naprawą sprzętu, który później sprzedają po niskich cenach osobom, których nie stać na drogi sprzęt najnowszej technologii.
Taka forma przedsiębiorstwa pomaga wielu grupom społecznym, począwszy od zakupu starego sprzętu, poprzez dawanie zatrudnienia, aż do sprzedaży urządzeń osobom, które mogą kupić sobie dobrej jakości odtwarzacz, po niskiej cenie.
W Polsce na uwagę zasługuje dr Anna Malicka, architekt, która propaguje humanizację architektury szpitalnej. Dr Malicka jest autorką wielu projektów, z których głównymi są obiekty służby zdrowia. Są one projektowane w taki sposób, aby tworzyć szpitale z punktu widzenia pacjenta i jego komfortu. W Polsce to kierunek zupełnie nowy. Dr Malicka jest ciekawym przykładem takiej przedsiębiorczości społecznej, bo po pierwsze jest w Polsce jedyną osobą, która uczyła się tego sama i w polskich warunkach. Autorka wielu projektów stara się możliwie nagłośnić pojęcie, aby uświadomić zarówno decydentom, jak i pacjentom, jakie są prawa chorych i jak dobre warunki szpitalne mogą wpłynąć na skrócenie czasu leczenia. Celem jej działań jest realna poprawa warunków w obiektach służby zdrowia oraz uświadomienie decydentom, iż komfortowy szpital to kwestia mądrego projektu, a niekoniecznie wysokich nakładów finansowych.
Przedsiębiorczość społeczna to także zmienianie świadomości społecznej.
W Polsce istnieje jeszcze jedna bariera. Albo robi się coś charytatywnie albo wcale. Z kolei wiele działań wymaga sporego nakładu pracy i czasu, a przecież trzeba jeszcze zarabiać na życie. Mając więc do wyboru pomoc innym albo nakarmienie własnej rodziny, ludzie wybierają to drugie. Boją się łączyć działalność charytatywną z tą, która zapewni wynagrodzenie finansowe. Bo w Polsce trzeba wybierać. A ten, kto chce łączyć jedno i drugie boi się, że opinia publiczna go zlinczuje i posądzi o kradzież i wyłudzenia.
Jak więc zmienić myślenie Polaków? Może to dobry temat dla organizacji, która zechce zmienić sposób postrzegania świata w ogóle. Zwłaszcza specyficzny sposób postrzegania świata przez Polaków. Jeśli przestaniemy zaglądać do kieszeni innych, z pewnością wszyscy, którzy mają głowy pełne pomysłów będą bardziej otwarci i gotowi do działania. I przestaną bać się osądów, zwłaszcza tych niesłusznych.