Na X Kongresie Obywatelskim obecny „superminister” Mateusz Morawiecki zaznaczał, że negatywne dla polskiej gospodarki jest zjawisko jak najbardziej legalnego wypływu kapitału z Polski na zagraniczne konta. – „Mówimy o kwocie ok. 90 mld zł, to są ze trzy budżety na edukację, ze trzy budżety na obronność „- oto jego słowa. Bardzo mnie to wtedy zaintrygowało, ale dopiero teraz miałem trochę czasu, żeby się tym zająć. Rozumiecie, 90 MILIARDÓW zł wypływa sobie wesoło z Polski. CO ROKU! Czyli dwa razy tyle ile wynosi cały deficyt publiczny! Skąd więc to się wzięło i co z tym fantem zrobić?
Pytanie 1 – co to za kapitał i skąd się bierze?
Otóż są to po prostu zyski, jakie zagraniczni inwestorzy czerpią ze swoich wcześniejszych inwestycji w naszym kraju. A zainwestowali dotąd niemało – prawie 2 bln zł (na koniec 2014 r.). Daje to średni zysk ok. 4,5% z zainwestowanego kapitału w tymże 2014 r. Nie powala, ale wiele osób chciałoby mieć taki zysk ze swoich oszczędności.
Na wykresie 1 widać wyraźnie, że zagraniczne inwestycje w Polsce cały czas rosły, z wyjątkiem 2008 r. – czasu światowego kryzysu finansowego. Co ciekawe, rosły również, choć nie tak stabilnie, inwestycje portfelowe polegające głównie na zakupach obligacji skarbu państwa. W 2014 r. stanowiły one ok. 1/3 wszystkich całości inwestycji zagranicznych.
Pytanie drugie – jak się te transferowane zyski zmieniały w czasie?
Analizując okres 2003-2014 można zauważyć, że składa się on jakby z czterech faz: 1) w ciągu pierwszych dwóch lat odpływ ten był stabilny i wynosił ok. 1 mld EUR na kwartał, 2) od początku 2005 r. do 2 kwartału 2007 r. transfer zysków wzrósł prawie pięciokrotnie i 3) utrzymał się na tym poziomie do 1 kwartału 2008 r. po czym się zmniejszył i 3) w 2009 r. wyniósł ok. 4 mld EUR na kwartał. W 2010 r. ponownie wzrósł i 4) od 2011 wynosi mniej więcej średnio 5,5 mld EUR w ciągu kwartału.
Od 2013 r. zmieniła się nieco forma podawanych przez NBP danych, co zostało uwzględnione na wykresie, nie zmienia to jednak wniosków z analizy.
Wydaje mi się, że to spowolnienie wzrostu inwestycji zagranicznych w Polsce, w połączeniu ze spadającymi zyskami z obligacji rządowych spowodowało właśnie ustabilizowanie się dochodów inwestorów zagranicznych. (Ciekawy jest spadek odpływu w pierwszym kwartale każdego roku. Najprawdopodobniej wynika to z przesłanek związanych z księgowością)
Mamy więc opis sytuacji, można się więc zastanowić nad tym czy można, a jeśli tak, to w jaki sposób, ograniczyć ten transfer zysków, co zdaje się sugerować minister Morawiecki. Z pewnością nie da się tego zrobić metodą zakazów ani wprowadzając cło/podatek na takie przepływy. Jesteśmy wszak członkami Unii Europejskiej. Obowiązuje nas swoboda przepływu kapitału. Pozostaje więc ograniczenie zysków podlegających transferowi. Możliwości są następujące:
a) zwiększenie podatków lub wprowadzenie nowych – podatek CIT nie jest tu najlepszy, bo dotyczy wszystkich firm, niekoniecznie „zagranicznych”, podatek bankowy i planowany podatek od „supermarketów” są już pod tym względem lepsze, bo skierowane do sektorów w dużej mierze „niepolskich”;
b) likwidacja SSE – ok. 80% inwestorów w Specjalnych Strefach Ekonomicznych to firmy zagraniczne. Inwestycja w SSE oznacza zwolnienie od podatku dochodowego. Więcej chyba dodawać nie trzeba;
c) zwiększenie płacy minimalnej i uszczelnienie rynku pracy – zwiększy dochody Polaków, kosztem zysków firm, choć w tym również krajowych. Jednak efekty społecznie i budżetowe (wzrost dochodów z VAT i PIT) mogą być najwyższe z wszystkich przedstawionych propozycji;
d) uszczelnianie systemu podatkowego – może okazać się, że znaczna część inwestorów z Luksemburga czy Cypru, to są nasi, krajowi oszuści podatkowi a nie żadni inwestorzy zagraniczni;
e) wsparcie polskich inwestycji za granicą – co prawda odpływu zysków nie zmniejszy, ale może je w pewnym stopniu zrekompensować;
f) poprawa „ratingów” – zmniejszyłoby zyski z inwestycji w akcje i obligacje. W świetle ostatnich wydarzeń to taki żarcik;
g) inne? – jeśli macie pomysły to podawajcie je w komentarzach,
Na koniec trzeba sobie zadać pytanie, czy w ogóle tak wielki napływ kapitału zagranicznego był konieczny i czy państwo miało nad tym jakąkolwiek kontrolę?
Argumenty za są jasne: brak krajowego kapitału na rozwój, brak technologii i nowych sposobów zarządzania po upadku komunizmu. Przyczyny te mogły być prawdziwe w latach ’90 ale nie ćwierć wieku później. Już od dawna polskie firmy mają odłożone grube miliardy na kontach, od 2004 r. mają dostęp do unijnych pieniędzy na innowacje, a z nowoczesnym zarządzaniem dalej są często na bakier. Osobiście zgadzam się z św. pamięci prof. T. Kowalikiem, że nie musiało tak być. A te wypływające miliardy są ceną, za błędy jakie popełnili ówcześni decydenci. I rację ma M. Morawiecki twierdząc, iż w obecnych uwarunkowaniach ekonomiczno-politycznych możliwości zmian są bardzo niewielkie.