Biznesowy model samego siebie
Ostatnio podczas dyskusji w naszej spółdzielni Fabryka i3 jeden z kolegów - Michał Pajdak - powiedział coś takiego: "Każdy powinien mieć model biznesowy samego siebie. Wtedy nie byłoby połowy dylematów, o których tu dyskutujemy". Zafrapował mnie ten "model biznesowy siebie". Od tygodnia ciągle się nad tym zastanawiam. I coraz bardziej mi się podoba!
A z czego to wynikło? Spółdzielcy w Fi3 mają różną sytuację zawodową: jedni pracują na etacie, drudzy mają własne inne firmy, trzeci są freelancerami ze swoją ofertą usług, kolejni nie mają żadnych innych zajęć poza Fabryką, jeszcze inni mają jedynie pomysły, które może dopiero staną się firmami, a jeszcze kolejnych interesują jedynie inwestycje. A jednocześnie wszyscy będą działać i osiągać korzyści w spółdzielni. Jak teraz zorganizować produkty i transakcje w Fabryce, aby nikt nie wpadał w konflikt interesów ani żeby Fabryka nie została skanibalizowana przez firmy lub usługi spółdzielców, a zarazem aby każdy był zadowolony a Fabryka zachowała wysoką rentowność i wizerunek szanującej i szanowanej firmy?
Trudne, prawda? Damy radę, ale przy okazji pojawiło się uniwersalne pytanie w ogóle o pracę/biznes w dzisiejszych czasach, jak powinniśmy ustawiać te rzeczy w swoim życiu. Ciągle jesteśmy chyba jeszcze najbardziej przywiązani do modelu: etat albo nic (szukanie pracy, życie z oszczędności). Ukształtowany jest też model: właściciel/współwłaściciel jednej lub kilku firm, czyli przedsiębiorca. "Freelancerstwo" jest w większości rozpaczliwym poszukiwaniem jakiegokolwiek zlecenia, więc chyba w ogóle nie powinno być rozpatrywane jako model.
A jakby tak model przedsiębiorcy, czyli właściciela, który do już posiadanych firm dobudowuje kolejne firmy, tworzy grupy, w których jeden biznes wspiera drugi, przenieść po prostu na każdego aktywnego zawodowo człowieka?
Każdy z nas ma wartościowe zasoby, np. wiedzę, umiejętności, kontakty, czas, osobowość. Po drugiej stronie ma rynek, który obfituje w różne aktywności: od etatu przez zlecenia, współdzielenie, kooperatywy do klasycznych spółek prawa handlowego. Może powinniśmy najpierw zrobić dogłębną diagnozę swoich umiejętności i sympatii, a następnie wybierać z rynku - jak z półek w supermarkecie - różne możliwości i dodawać je do siebie w naszej aktywności zawodowej tak, aby jedna wspierała drugą, jedna uzupełniała wartość drugiej, a dzięki każdej z nim bylibyśmy coraz mocniejsi w naszych kompetencjach i coraz bardziej konkurencyjni. No i coraz zamożniejsi i coraz bardziej niezależni od kaprysów jednego pracodawcy czy koniunktury w jednej branży.
Uświadomiłam sobie, że ja mam taki model biznesowy na siebie: każda kolejna aktywność opiera się na chęci i zdolności budowania społeczności, i prowadzenia z jej uczestnikami konwersacji oraz wspólnie z nimi budowania produktów biznesowych. Raz jest to Klub Dyrektorów Finansowych "Dialog", raz wydawnictwo Business Dialog, raz firma "haerowa" HCP, raz portal turystyczny bywajtu, raz spółdzielnia Fabryka i3. Każda aktywność jest zgodna ze mną i innymi moimi aktywnościami, w każdej bazuję na tych samych swoich zasobach, każda wzmacnia drugą, każda z nich naturalnie może zaniknąć, gdy skończy się na nią zapotrzebowanie i nie zachwieje stabilnością innych. Czasem jestem właścicielem, czasem jednym z wielu właścicieli (spółdzielnia), czasem pracownikiem, czasem szefem.
Może mimo woli, naturalnie, wypracowałam model na dzisiejsze i nadchodzące czasy?
Szczególnie polecam ten post osobom na etacie, które ciągle na różne propozycje mówią: nie mam czasu, ciekawe, chciałbym, ale nie mam czasu. Czy to przypadkiem nie jest tak, że ich życiem rządzą pracodawcy i oni narzucili im model biznesowy? Czy to na pewno dobra pozycja życiowa?