Ekosystem innowacyjności w Polsce
Jacek Czech
09 kwietnia 2015, 11:51·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 kwietnia 2015, 11:51Kilka dni temu otrzymałem propozycję tworzenia bloga dla redakcji INN POLAND. Zastanawiałem się dość długo, jaką mogę wnieść wartość dodaną dla czytelników, jak i czym mogę zainteresować szczególnie młodych, kreatywnych ludzi? To jest wbrew pozorom bardzo trudne i „niebezpieczne” zadanie. Od 2010 r. pracuję w strukturach narodowej, powołanej ustawą sejmową z 1989 r. – Krajowej Izbie Gospodarczej, która nie zrzesza firm, tylko zrzesza Izby Gospodarcze (regionalne, bilateralne, branżowe). Z doświadczeń swojej pracy, trochę na pograniczu realnego biznesu i realnej polityki, licznych spotkań, rozmów i obserwacji, ale też i działania bezpośrednio w biznesie (tego się nie wyrzekam!) wyłania mi się bardzo ciekawy obraz naszego kraju, systemu i sposobu finansowania licznych aktywności gospodarczych, aktywności różnych podmiotów i instytucji wspierających polski biznes, czyli pewnej mapy tworzącej system, a bardziej ekosystem innowacyjności w Polsce. Temu właśnie będę chciał poświęcić cykliczne wpisy na blogu.
Często zapewne wiele osób zadaje sobie pytanie – czy z pieniędzy publicznych (w tym funduszy europejskich) można zbudować nowoczesną, adekwatną do potrzeb strukturę innowacyjności w Polsce? Czy urzędnik organów centralnych czy też władz samorządowych mając na uwadze zapisy np. art. 7 Konstytucji RP - Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa - może świadomie ponosić ryzyko, co jest warunkiem koniecznym, szczególnie w obszarze nowych technologii w zarządzaniu podmiotami opartymi o kodeks spółek handlowych? Z drugiej strony czy nie lepiej przekazać do zarządzania specjalistycznym podmiotom (jednak jakie stosować „twarde” kryteria wyboru?) pod kontrolą organów władzy publicznej (istnieje z kolei obawa monstrualnych, kuriozalnych wręcz wymiarów tychże organów).
Do niedawna jeszcze na stronie internetowej ówczesnego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego mogliśmy w prawym górnym rogu zobaczyć znacząca kwotę finansową opatrzoną tytułem WYDATKOWALIŚMY. Dziś na stronie
mir.gov.pl widać już bardziej oczekiwany termin, czyli ZAINWESTOWALIŚMY – bo przecież samo wydatkowanie nie włączy nam mechanizmów ekonomicznych, włączy tylko prawne.
Inwestycja to wskaźniki, szczególnie zwrotu z zainwestowanego kapitału – dlatego biorąc pod uwagę kto lepiej to czyni – nie uciekniemy od mocno dotykającego nasz kraj problemu tzw. kapitału społecznego. W 2012 r. miałem przyjemność rozmawiać z goszczącym na zaproszenie KIG – prof. Francisem Fukuyamą, który właśnie na ten aspekt zwrócił szczególną uwagę. Polacy sobie nie wierzą! Tezy te również często powtarzają wybitni polscy naukowcy np. prof. Janusz Czapiński w dorocznej „Diagnozie społecznej” Jak więc można razem w synergicznym i komplementarnym działaniu odnieść sukces? Sukces mierzony nie ilością wydanych, ale zainwestowanych pieniędzy.
Innowacyjność (wcześniej zaradność, przedsiębiorczość) jest wszakże naszą narodową cechą. Badający polskie „charaktery” (często goszczący w KIG) – nieżyjący dziś prof. Wally Olins pisał już w 2004 w opracowaniu uzasadniającym kampanie promocyjną Polski pod nazwą „Creative Tension” dla MSZ:
„POLSKA czerpie swoją osobowość, siłę i niepowtarzalną witalność z bogactwa pozornie przeciwstawnych cech. Przykładowo: POLSKA jest częścią Zachodu, ale rozumie również Wschód; Polacy są pełni pasji i idealistyczni, ale także praktyczni i zaradni; polski charakter cechuje ambicja, ale też praktyczna przyziemność. Te napięcia wyzwalają niepokój, który nie pozwala zadowolić się stanem istniejącym, a także kipiącą energię, która zawsze pobudza do działania i często zdumiewa. Właśnie to twórcze napięcie jest powodem, dla którego POLSKA wydaje tak wielu przedsiębiorców, artystów i sportowców. To powód, dla którego POLSKA ciągle, czasem burzliwie, zmienia się i przekształca. To jest także powód, dla którego Polacy zawsze próbowali osiągać to, co zdawało się niemożliwe – i często im się to udawało”.
Teraz też nam się uda i szczerze w to wierzę, choć w kolejnych wpisach na blogu będę chciał „podpatrywać” mechanizmy, które ten nasz wspólny sukces mogą nieświadomie (a priori nie zakładam złej woli) spowalniać.