Naukowcy muszą (?) publikować!
Jacek Sobczak
05 września 2015, 14:19·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 05 września 2015, 14:19Na konferencji World Science Conference Israel, jaka odbyła się w dniach 15-21 sierpnia 2015 r. w Jerozolimie, poświęconej spotkaniu młodych naukowych talentów z 70 krajów świata, w tym z Europy, Stanów Zjednoczonych i Izraela, a także z Afryki i Azji (Polskę reprezentowało pięcioro studentów matematyki, biotechnologii i ochrony środowiska) nobliści zgodnie podkreślali, że nauka nie może być oderwana od rzeczywistości, a badania naukowe muszą przynieść wymierne korzyści gospodarce, ale także stworzyć możliwości rozwoju młodym ludziom.
Interesujące były zwłaszcza słowa izraelskiego noblisty prof. Dan’a Szechtman’a, który mówiąc o sukcesie naukowym jego kraju, wskazał, że tamtejsi naukowcy, to eksperymentatorzy, którzy nie boją się porażki w badaniach naukowych (co jego zdaniem stanowi
problem w Europie).
Jak zatem wyglądają badania naukowe, a właściwie system obowiązujący w nauce, bo przecież prace badawcze, to tylko część tego systemu, który obejmuje również kształcenie i rozwój poszczególnych dyscyplin naukowych poprzez publikacje w czasopismach naukowych?
Alarmująca jest tu informacja grupy międzynarodowych naukowców, jaka pojawiła się na łamach prestiżowego tygodnika Science o tym, że „Wyniki eksperymentów psychologicznych są w większości przypadków mało wiarygodne.”. Zespół Briana Noska z Uniwersytetu w Wirginii powtórzył eksperymenty przeprowadzone wcześniej przez innych naukowców, by sprawdzić, czy wyniki będą takie same. Potwierdzenie rezultatów uzyskał zaledwie w 39 % przypadków. Skąd tak mała wiarygodność? „Żeby dostać pracę, utrzymać stanowisko i robić karierę, my naukowcy jesteśmy pod naciskiem. Musimy publikować. Jeśli wynik eksperymentu pasuje i jest zgrabny, to publikujemy. Ale to wcale nie musi oznaczać, że te rezultaty da się potwierdzić” – mówi tygodnikowi „Science” Brian Nosek.
Wielu badaczy od lat bije na alarm, bo – ich zdaniem – ilość publikacji wcale nie przechodzi w jakość. Naukowcy dodają jednak, że nie mają wyjścia –
muszą publikować jak najwięcej, bo
taki jest system.
A jaki system obowiązuje w Polsce? Czy też jest tak, że polscy naukowcy nie mają wyjścia i muszą publikować swoje prace naukowe? Czy są oni w stanie pogodzić to z inicjowaniem i prowadzeniem prac badawczych do gospodarczego wykorzystania (komercjalizacji) i do osiągnięcia wymiernych, gospodarczych korzyści?
W kwestii publikowania prac naukowych i dlaczego jest to tak ważne, że może stanowić wręcz o publikacyjnym przymusie polecam wszystkim lekturę rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 13 lipca 2012 r. w sprawie kryteriów i trybu przyznawania kategorii naukowej jednostkom naukowym (Dz. U. z 2014 r., poz. 1126). To co wynika z jego przepisów, to parametryzacja poszczególnych jednostek naukowych (wydziałów, katedr, zakładów, klinik), czyli kompleksowa ocena, której podlegają te jednostki naukowe.
W ramach tej kompleksowej oceny stosuje się następujące kryteria:
1) osiągnięcia naukowe i twórcze;
2) potencjał naukowy;
3) materialne efekty działalności naukowej;
4) pozostałe efekty działalności naukowej.
Przy czym najistotniejsze (choćby z punktu widzenia hierarchii przepisu § 6 rozporządzenia) jest kryterium w pkt 1, czyli osiągnięcia naukowe i twórcze.
Ocena tych osiągnięć obejmuje następujące parametry (stąd: „parametryzacja”):
1) publikacje w czasopismach naukowych:
a) części A - zawierającej liczbę punktów za publikacje w czasopismach naukowych posiadających współczynnik wpływu Impact Factor (IF), znajdujących się w bazie Journal Citation Reports (JCR);
b) części B - zawierającej liczbę punktów za publikacje w czasopismach naukowych nieposiadających współczynnika wpływu Impact Factor (IF);
c) części C - zawierającej liczbę za publikacje w czasopismach naukowych znajdujących się w bazie European Reference Index for the Humanities (ERIH).
2) publikacje w recenzowanych materiałach z konferencji międzynarodowych uwzględnionych w Web of Science ;
3) monografie naukowe;
4) patenty, prawa ochronne na wzory użytkowe i znaki towarowe, prawa z rejestracji wzorów przemysłowych lub topografii układu scalonego oraz zgłoszenia wynalazków;
5) wyłączne prawa do odmiany roślin udzielone przez Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych lub udzielone za granicą;
6) wykorzystane autorskie prawa majątkowe do utworu z zakresu architektury i urbanistyki lub sztuk projektowych;
7) dorobek artystyczny.
Najważniejsze w tym jest, że punkty w ocenie parametrycznej oceniają daną jednostkę naukową, a nie pracownika tej jednostki. To ile, co i gdzie on publikuje przekłada się jednak w sposób pośredni na ocenę, którą może uzyskać dana jednostka naukowa.
Spójrzmy zatem na to z punktu widzenia obowiązków zatrudnionego pracownika naukowego, do których możemy zaliczyć: pensum dydaktyczne, udział w konferencjach, prowadzenie prac badawczych, wygłaszanie referatów, ale też tworzenia nowych rozwiązań mających zdolność patentową, o komercjalizacji wyników prac B+R nie wspominając. Pytanie jest, które z tych aktywności zabierają czas kosztem wpływania na możliwość zdobycia przez daną jednostkę naukową większej ilości punktów w ocenie parametrycznej? Patentować coś, czy popularyzować naukę? A co z komercjalizacją i zarabianiem pieniędzy? Czy można to w ogóle w ten sposób relatywizować?
I tu dochodzimy do sedna parametryzacji, z której wynika ocena danej jednostki naukowej (nie pracownika). Otóż ważona liczba publikacji, o których mowa powyżej (pkt 1 i 2) oraz liczba pozostałych osiągnięć naukowych i twórczych, o których mowa w pkt 3 do 7, uwzględnianych przy kompleksowej ocenie łącznie, nie mogą być większe niż 3N, gdzie N jest średnią arytmetyczną, z okresu objętego ankietą (raz na cztery lata), liczby pracowników zatrudnionych w jednostce naukowej w poszczególnych latach przy realizacji badań naukowych lub prac rozwojowych w ramach stosunku pracy, w przeliczeniu na pełny wymiar czasu pracy, w odniesieniu do całorocznego okresu zatrudnienia, ustaloną na podstawie corocznie składanych przez pracowników oświadczeń do celów ubiegania się o przyznanie środków finansowych na działalność statutową.
Jaki można wysnuć z tego wniosek? W największym uproszczeniu – w ocenie parametrycznej danej jednostki naukowej najlepsze wyniki będą osiągane w przypadku publikacji naukowych w najwyżej punktowanych czasopismach naukowych.
Czy zatem prawdą jest, że również w Polce naukowcy nie mają wyjścia i muszą publikować jak najwięcej, bo taki jest system?
Ale spójrzmy na tę sprawę przez pryzmat zmian ustawodawczych, albowiem na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Rządowego Centrum Legislacji, został umieszczony projekt rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w sprawie kryteriów i trybu przyznawania kategorii naukowej jednostkom naukowym (
PROJEKT z dnia 30.06.2015 r.).
Jak wynika z uzasadnienia tego projektu uwzględniono w nim ustalone przez resort nauki cele i priorytety polityki naukowej, do których należą, m.in.: podniesienie jakości prowadzenia badań naukowych i prac badawczo-rozwojowych oraz wzmocnienie innowacyjności polskiej nauki.
Z tej perspektywy dobrze wypada propozycja, by w przypadku ważonej liczby publikacji oraz liczby pozostałych osiągnięć naukowych i twórczych uwzględnianych przy kompleksowej ocenie jednostki naukowej wyłączyć ograniczenie dotyczące uzyskanych przez jednostki naukowe patentów na wynalazki, praw ochronnych na wzory użytkowe i znaki towarowe, praw z rejestracji wzorów przemysłowych lub topografii układu scalonego oraz wyłącznych praw do odmiany roślin udzielonych przez Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych lub udzielone za granicą. Może to stanowić istotny czynnik stymulujący działania proinnowacyjne tych jednostek naukowych.
Podobnie dobrze wypada propozycja nowego kryterium „praktyczne efekty działalności naukowej”, które zastąpić ma dotychczasowe kryterium „materialne efekty działalności naukowej” i obejmować parametry, pozwalające ocenić aktywność jednostki naukowej w zakresie praktycznego wykorzystania prowadzonych przez nią badań naukowych lub prac rozwojowych. Przyznawane będą oceny punktowe zarówno za wdrożenia (np. produktu do produkcji), jak i za bardziej subtelne aplikacje rezultatów działalności naukowej – rozumiane jako zasięg oddziaływania wyników badań naukowych lub prac rozwojowych zrealizowanych w jednostce naukowej, czyli wykorzystanie utworów stanowiących przedmiot praw autorskich pracowników jednostki naukowej, powstałych w związku z ich zatrudnieniem w tej jednostce, lub przedmiotów własności przemysłowej albo know-how będących wynikiem prac prowadzonych w jednostce naukowej, przez podmioty inne niż oceniana jednostka naukowa dla osiągnięcia rezultatów twórczo zmieniających funkcjonowanie tych podmiotów.
W dniu 15 lipca 2015 r. minął czas konsultacji społecznych w odniesieniu do tego projektu rozporządzenia.
Co do publikowania artykułów naukowych, to na zakończenie dodam, że w tym roku ma rozpocząć działalność prestiżowy portal internetowy, na którym badacze z całego świata będą mogli publikować swoje recenzowane prace. Portal będzie się nazywał „Science Advances” - czyli "Postępy Naukowe”. Zakłada go Amerykańskie Towarzystwo Wspierania Nauki (AAAS) - wydawca wpływowego tygodnika „Science”. Jego wydawcy twierdzą, że nowy portal jest potrzebny, by naukowcy mogli publikować więcej wysokiej jakości prac. Obecnie jest to trudne chociażby ze względu na ograniczone miejsce w papierowych wydaniach magazynów. Tygodnik „Science” publikuje na przykład niecały tysiąc tekstów rocznie, co oznacza, że 13 tysięcy jest odrzucanych.
Wszystkie prace, jakie pojawią się w „Science Advances”, będą najpierw oceniane przez ekspertów. Autorzy będą musieli zapłacić za publikację, natomiast sam portal będzie dostępny dla każdego za darmo.
Tekst linka