Powyższą analogię nasunęły mi dwie rzeczy: pierwsza, to nowy
projekt ustawy z dnia 1.08.2017 r. o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy otoczenia prawnego działalności innowacyjnej.
A druga, to nowy
podręcznik NCBR pt.: „Diagnoza stanu transferu technologii za pośrednictwem spółek celowych wykorzystująca dotychczasowe doświadczenia z realizacji programu SPIN-TECH. Ewaluacja”, Warszawa, grudzień 2016.
To co zaskakuje w projekcie ustawy, to propozycja Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, przyznania kuriozalnego uprawnienia spółkom celowym uczelni do prowadzenia,
jako dodatkowej, działalności gospodarczej, ale
różnej (!) od podstawowej działalność uczelni. Oznacza to, że spółki celowe uczelni
nie będą mogły prowadzić działalności gospodarczej (zarobkowej) m.in. w zakresie badań naukowych i prac rozwojowych, świadczenia usług badawczych oraz transferu technologii. W konsekwencji pracownicy naukowi PJB nie będą mogli wspierać działalności tych spółek, jednocześnie rozwijając swój dorobek naukowy. Znamienne jest, że w uzasadnieniu do w/w projektu nie ma na ten temat słowa komentarza.
Pomijam tu kwestie wątpliwe, czyli jak ta propozycja ma się do zasady wolności i równości gospodarczej, wynikającej z przepisów o swobodzie działalności gospodarczej, bo przecież spółki celowe są osobami prawnymi wykonującymi we własnym imieniu działalność gospodarczą (czyli są przedsiębiorcami).
Symptomatyczny jest natomiast sposób patrzenia przez ustawodawcę na spółki celowe uczelni, które po raz pierwszy pojawiły się w polskim systemie prawnymi w 2011 r. i miały służyć ułatwieniu transferu wyników badań z uczelni do rynku i gospodarki, czyli – jakby nie było – wspierać rozwój innowacji w Polsce. Tamten ustawodawca postanowił, że uczelnia, w celu komercjalizacji wyników badań naukowych i prac rozwojowych tworzy spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółkę akcyjną, („spółką celową"), do zadań której należało
w szczególności obejmowanie udziałów w spółkach kapitałowych lub tworzenie spółek kapitałowych, które powstają w celu wdrożenia wyników badań naukowych lub prac rozwojowych prowadzonych w uczelni. Tylko tyle i aż tyle.
Spółki celowe mogły zatem komercjalizować wyniki prac badawczych, bez niepotrzebnego od 2014 r. rozróżnienia na komercjalizację bezpośrednią i pośrednią (
de facto źródło antagonizowania środowiska uczelni, w których występują centra transferu technologii). No i mogły prowadzić działalność gospodarczą, jakąkolwiek.
Obecny ustawodawca – w mojej ocenie – idzie w kierunku, gdzie celu szukać na próżno.
Ta sama propozycja ustawy zakłada ponadto, że uczelnie w drodze odpłatnej albo nieodpłatnej umowy będą mogły powierzyć spółkom celowym (oprócz zarządzania wynikami prac badawczych i
know-how do komercjalizacji bezpośredniej) zarządzanie infrastrukturą badawczą. Dla niewtajemniczonych: zarządzanie infrastrukturą badawczą polega m.in. na umiejscowieniu sprzętu, instalacji sprzętu, zapewnieniu zasilania dla sprzętu, prowadzeniu dokumentacji elementów składowych sprzętu, etc. Czyli to wszystko co dzisiaj wykonują uczelniane działy aparatury (mające zasoby i kompetencje), a uczelnie zapewniają na to środki. Czy zlecą te czynności (odpłatnie?) swoim spółkom? Być może (nieodpłatnie), ale jak to się ma do wspierania innowacyjności?
Dlaczego zestawiam to z nową publikacją nakładem NCBR?
Wynika z niej bowiem, że spółki celowe, jak dotąd podejmowały działania związane z komercjalizacją koncentrując się przede wszystkim na komercjalizacji pośredniej czyli zakładaniu spółek typu spin off. Dla wielu z nich komercjalizacja (pośrednia i bezpośrednia)
nie były jednak główną aktywnością względem całości działalności. Taki stan rzeczy jednak nie dziwi zważywszy na to, że utrzymanie kadry uzależnione jest od prowadzenia działalności usługowej, nieraz odległej od zadań związanych z samą komercjalizacją: w tym sprzedaż usług badawczych, usług doradczych, audytów, ekspertyz i inne działania, niezwiązane bezpośrednio z komercjalizacją tzw. twardej IP, czyli wąsko rozumianej technologii.
I rzeczywiście, co widać zwłaszcza w uczelniach, które nie identyfikują wartościowego IP do wdrożeń.
Moim zdaniem ustawodawca, jakby się obawiał czym są (mogą być) spółki celowe uczelni, no bo jak inaczej można odczytać propozycję zakazu prowadzenia przez nie określonego przedmiotu działalności gospodarczej?
W spółkach celowych, w których przedmiotach działalności znajdują się takie pozycje, jak: PKD 72 20 Z – badania naukowe i prace rozwojowe w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych, czy PKD 72 19 Z – badania naukowe i prace rozwojowe w dziedzinie pozostałych nauk przyrodniczych i technicznych, będzie to z kolei wymuszało zmianę ich aktów założycielskich, no a gdzie swoboda działalności gospodarczej? Ponadto organy administracji publicznej (np. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego) mają
wspierać rozwój przedsiębiorczości, tworząc korzystne warunki do podejmowania i wykonywania działalności gospodarczej. Czy rzeczywiście tak się dzieje?